Z historią w tle, czyi bohaterowie są "szarzy". Marian Cyganek

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Spotykamy ich na ulicy, w sklepach, na przystankach. Wyglądają podobnie, a nawet podobnie się ubierają: starzy ludzie, świadkowie wydarzeń, o których dziś możemy już tylko przeczytać w książkach.

Bohaterowie tamtych lat w przeciwieństwie od dzisiejszych celebrytów nie jeżdżą najmodniejszymi samochodami ale z trudem utrzymują się do pierwszego z groszowych emerytur i rent.

Część z nich nie jest samotna i nie musi mieszkać w domu opieki bo ma rodzinę, która o nich dba i nie chce nic w zamian. Do tych szczęśliwców należy Marian Cyganek, który wojenną młodość spędził w konspiracji. Bracia pana Mariana także służyli ojczyźnie. Najstarszy Andrzej, gdy wrócił z rezerwy poszedł do konspiracji. Mieszkał z rodzicami i Marianem w jednym domu więc jego działalności nie dało się trzymać w tajemnicy. Wkrótce w jego ślady poszedł Marian. Aby domownicy byli bezpieczni składał przysięgę na krzyż, że nikomu nie powie czym się zajmuje. Nie chciał, aby rodzice cokolwiek wiedzieli gdyby Niemcy odkryli prawdę. Podczas okupacji gminę Minoga, Skałę i Cianowice przyłączono do powiatu miechowskiego, w którym rezydował komisarz niemiecki. Marian dostał z tamtejszego urzędu pracy nakaz pracy u niemieckiego właściciela przy skupie owoców i warzyw.

Dzięki „arbajtkarcie” mógł się swobodnie poruszać po całej okolicy. - Skupowano głównie agrest, maliny, wiśnie, ziemniaki ale i karpiele. Trafiały one do obozów - wspomina pan Marian. -Oficjalne życie było konspiracyjne. Położenie Polaków w stosunku do Żydów było lepsze. Niszczenie Żydów przebiegało etapami.

W gminie Skała mieli wprawdzie swoją policję ale byli oznakowani. Nosili na rękawach opaski z gwiazdami. W 1942 roku rozpoczęła się masowa zagłada Żydów skalskich. Początkowo były to wysiedlenia. Niemcy kazali im stawić się na skalskim rynku, stamtąd wywieźli ich do Słomnik, część zamordowano, a resztę zawieziono do Oświęcimia i innych obozów. Dwa lata później utworzono 106 dywizję AK i Krakowską Brygadę Kawalerii Zmotoryzowanej. Wkrótce przygotowywano Akcję „Burza”, a potem wybuchło powstanie. W Skale jest jeszcze kilka rodzin, które pomagały powstańcom, a wcześniej ukrywały Żydów przed Niemcami. – Po 1945 roku było gorzej bo nawet rodziny nie wiedziały, że wśród domowników jest ktoś w UB- mówi Marian Cyganek. Nie wiadomo było z kim się rozmawia i komu można zaufać - dodaje.

W pokoju pana Mariana wiszą portrety jego dzielnych braci. - Pierwszy był w czynnej służbie, drugi w rezerwie. Jeden wrócił do Krakowa, drugi wrócił z obozu, trzeci nie wrócił – wylicza pan Marian.

W kuchni żona przygotowuje już świąteczny żur. Na Święta znów przyjadą wnuki, które powoli dorastają aby odkryć przed nimi historię.

Tekst i zdj. Anna Mączka
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama