Górale dotarli na Hel. Przejechali na rowerach cały kraj (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Zakończyła się Góralska Pielgrzymka Rowerowa z Giewontu na Hel. Wzięło w niej udział 80 osób.

- Ostatni dzień rowerowego pielgrzymowania przywitał nas rzęsistym deszczem. Jakby "ktoś" chciał nas jeszcze dłużej zatrzymać w Szemudzie - relacjonuje Anna Blańda, uczestniczka pielgrzymki. - Chwilowy deszcz przestał jednak padać i krótko po 8 wyruszyliśmy w kierunku Swarzewa. Na początek mieliśmy do pokonania niewielki dystans 40 km. Drugą część dystansu pokonaliśmy trasą zamkniętą dla samochodów, mianowicie przez park krajobrazowy. Swarzewo przywitało nas słoneczną pogodą. Po uroczystej mszy św. w Sanktuarium Maryjnym Królowej Polskiego Morza zostaliśmy zaproszeni na obiad do sióstr zakonnych posługujących w Swarzewie. Następnie, w eskorcie policji, udaliśmy się przez Władysławowo aż na sam cypel helski. Po drodze witali nas zaskoczeni turyści, którzy nam kibicowali i robili mnóstwo zdjęć.

W Jastarni na niektórych pielgrzymów czekała miła niespodzianka. Od pierwszej pielgrzymki jesteśmy goszczeni w ośrodku wczasowym Duna. Właściciel zaserwował nam zupę rybną oraz pyszne wędzone ryby, które nad morzem smakują najlepiej. Potem była wspólna modlitwa i gromkie sto lat! Na Kopcu Kaszubów przywitał nas proboszcz parafii helskiej oraz władze miasta. Potem była juz tylko niepowstrzymana radość i szalona kąpiel w Morzu Bałtyckim. Wszyscy wzajemnie sobie gratulowali i oblewali się chłodną wodą. Na koniec, po szaleństwie i wspólnych zdjęciach, podziękowaliśmy Bogu w krótkiej modlitwie za bezpieczny dojazd do Helu. Został nam już tylko szybki prysznic, pakowanie bagaży i składanie rowerów do kartonów. Po ostatnim posiłku, pełni wrażeń, rozpoczęliśmy nocną podróż powrotną autokarem oraz busami. Wracaliśmy do swoich domów i bliskich po tygodniu obfitującym w wiele wrażeń i wspomnień na całe życie.

Źródło: organizatorzy
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama