Festiwalowi słuchacze oklaskami na stojąco uhonorowali Franciszka Makucha. Klubowe spotkanie zamienione w benefis (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Nietypowe było kolejne spotkanie w ramach Festiwalowego Klubu 49. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy. Było to spotkanie z Tomaszem Chmielem, dyrygentem Krakowskiej Młodej Filharmonii, Jackiem Wójcickim, aktorem, ale przede wszystkim tenorem i Franciszkiem Makuchem, solistą Opery Krakowskiej, który obchodzi 49-lecie pracy scenicznej.

Spotkanie prowadzone przez Elżbietę Gładysz, prezesa Stowarzyszenia Opery Krakowskiej ,,ARIA’’, odznaczonej w ubiegłym roku Złotą Odznaką Honorową Województwa Małopolskiego – Krzyżem Małopolski rozpoczęło się od muzycznego wejścia Jacka Wójcickiego i Franciszka Makucha, którym na fortepianie towarzyszyła pianistka Kristina Kutnik.

Po pierwszym występie męskiego duetu Elżbieta Gładysz przypomniała zebrany o obchodzonym jubileuszu Franciszka Makucha, a także najważniejsze tenorowe występy artysty, który związany jest z Krakowem. Sporą niespodzianką było to, że Franciszek Makuch śpiewał piosenki o Krakowie, akompaniując sobie na gitarze.

To było wspaniałe, że artysta operowy, tenor potrafi także wcielić się w typowego krakusa, śpiewająco opisującego życie w danym Krakowie.

Franciszek Makuch zapytany o jego stosunek do festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy odpowiedział jednym zdaniem: ,,To dla mnie zaszczyt’’. Jak się okazało - w Krynicy Zdroju występował także poza festiwalem razem z Jackiem Wójcickim, z którym od ponad 30 lat się przyjaźni.

- Ja bez śpiewu, to jak wesele bez orkiestry. To moja pasja, obok fanatyzmu do piłki nożnej – stwierdził jubilat, zapytany o rolę śpiewu w jego życiu.

Jak się okazało Franciszek Makuch nie tylko na swoje 45. lecie pracy scenicznej zaprosił zawodników ze srebrnej drużyny Mistrzów Świata Henryka Kasperczaka, Musiała, Szymanowskiego, Kmiecika czy Kusto. Mało tego, jak opowiadał Franciszek Makuch, kiedy byli oni młodymi chłopakami, to każdemu na ich weselach śpiewał ,,Ave Maria’’ Gounoda.

Franciszka Makucha należy podziwiać za dowcip, piękną polszczyznę i tak bardzo pozytywne podejście do życia, o czym mogli się przekonać licznie wypełniającą publiczność sali Starej Pijalni w Krynicy.

Podczas spotkania między innymi wykonał w sposób brawurowy jedną z najbardziej znanych arii z operetki ,,Król włóczęgów’’, potocznie zwaną ,,Hymnem włóczęgów’’.

Kolejną postacią przedstawioną przez Elżbietę Gładysz był prof. Tomasz Chmiel, dyrygent występującej podczas festiwalu Krakowskiej Młodej Filharmonii związanej organizacyjnie z Zespołem Państwowych Szkół Muzycznych w Nowej Hucie.
Tomasz Chmiel opowiadał o pracy z młodzieżą, członkami orkiestry o charakterze filharmonicznym.

- To jest zupełnie inna praca, jako dyrygenta orkiestry zawodowej. W moim przypadku nie tylko odpowiadam za repertuar, ale przede wszystkim za pedagogiczny rozwój naszych uczniów i ich bezpieczeństwo. Nasza orkiestra jest o tyle trudniejsza w prowadzeniu, że grający w niej muzycy – uczniowie po sześciu latach odchodzą z orkiestry, bo idą muzycznie się kształcić w Akademiach Muzycznych. Ja więc muszę myśleć i dbać o stały poziom kierowanej przeze mnie orkiestry, przy tej rotacji członków orkiestry, nie jest to łatwe. Ponadto odpowiadam za powierzoną mi młodzież jako pedagog i opiekun. Ale, chcę podkreślić, że młodzież szkół muzycznych jest młodzieżą nie sprawiającą problemów wychowawczych, bo oni mają określony cel w życiu i temu celowi podporządkowują swoje działania, w przeciwieństwie do uczniów szkół nie artystycznych, nie mając czasu na zachowania niegodne młodych ludzi, o których tak wiele informują media – powiedział profesor Chmiel.

Profesor Tomasz Chmiel obok dyrygentury jest doskonałym pianistą, a na dowód tego wykonał przed krynicką publicznością Poloneza As-dur Op. 34 Nr 1 Fryderyka Chopina.

Kolejnym gościem klubowym był Jacek Wójcicki, ulubieniec nie tylko krakowskiej publiczności, ale Europy.

Co ciekawe Jacka Wójcickiego, o którym Elżbieta Gładysz powiedziała, że przez wiele lat sądziła iż jest on tenorem z wykształcenia po Akademii Muzycznej, a nie aktorem łączy wiele z Janem Kiepurą. Otóż ojciec Jana Kiepury był piekarzem, a dziadkiem Jacka Wójcickiego był zdunem z zawodu. Jednym słowem obaj przodkowie, obu prawdziwych polskich artystów łączył fakt, że obaj stali przy piecach.

Wracając jednak do spotkania klubowego, to po przybliżeniu publiczności artystycznej drogi Jacka Wójcickiego, to właśnie Jacek Wójcicki stał się inicjatorem zmienienia formuły klubowego spotkania w artystyczny benefis, w stylu krakowskim Franciszka Makuch. Nie obyło się bez wspólnych śpiewów pieśni niegdyś wykonywanych przez Jana Kiepurę, Stu lat gromko zaśpiewanych przez publiczność i artystów.

To było fantastyczne klubowe spotkanie – inne niż dotychczasowe i niech żałują nieobecni. Takie chwile w życiu zdarzają się tylko raz! I dla takich chwil warto żyć i być w Krynicy Zdroju na kolejnym, jubileuszowym 50. Festiwalu im. Jana Kiepury, który, jak się dowiedzieliśmy odbywać się będzie w dniach od 13 do 20 sierpnia 2016 r.

Tekst i zdj. Henryk Janusz Olkiewicz
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama