Pierwszy dzień Festiwalu Podróżniczego „Poza szlakiem” za nami (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Piątek był pierwszym dniem interaktywnego festiwalu „Poza szlakiem” organizowanego przez Dworek Gościnny w Szczawnicy i organizację Goforworld.com. Jednym z pomysłodawców i prowadzącym pierwszą edycję festiwalu jest Jarosław Kuźniar. Na rozpoczęcie festiwalu organizatorzy przygotowali dwa bardzo ciekawe punkty programu.

Najpierw byliśmy świadkami niezwykłego widowiska teatralnego przygotowanego przez Jakuba Karpoluka, kulturoznawcę i japonistę, studiującego w praktyce teatr nō w japońskich szkołach. Reżyseruje i występuje w spektaklach w Japonii, Polsce i Niemczech.

Widzowie zostali wprowadzeni w zupełnie inny, jakże obcy współczesnym europejczykom świat. Pan Jakub z pasją opowiadał o magii i rytuałach rządzących tym przedziwnym zjawiskiem, jakim jest najstarszy na świecie istniejący teatr. Nō jako osobny gatunek dramatu zapoczątkowany został w XIV wieku. Do dnia dzisiejszego nie było żadnych przerw w jego działalności, praktycznie do czasów nam współczesnych zachował kostiumy, scenografię i tematykę. Nazwa nō określa pewną umiejętność, zdolność, talent.

Najczęściej opowiada o bogach, bohaterach, kobietach, często są to sztuki mówiące o szaleńcach i ludziach opętanych przez złe duchy i demony.

W teatrze nō spektakle nie wymagają wyszukanych dekoracji. Na scenie można zobaczyć jedynie symboliczne kształty. Ważne są natomiast maski i kostiumy. Prowadzący wykład podkreślał ogromna rola wachlarza, który może symbolizować bardzo wiele: np.: atak, wiatr, księżyc, uczucia. Kostium głównego aktora sugeruje typ odtwarzanej postaci: dziewczynę, starca, mnicha, wojownika, boga, szaleńca, demona. Uzupełnieniem kostiumu mogą być miecze lub włócznie. Perukę może nosić tylko główny aktor, podobnie jak i maskę (poboczni aktorzy noszą je tylko gdy odtwarzają postaci kobiet). Maska odzwierciedla emocje: radość, gniew, smutek, miłość.

Aktualnie teatr nō cieszy się uznaniem na całym świecie, warto jednak wspomnieć, że po II wojnie światowej amerykańscy okupanci dopatrywali się źródła japońskiego nacjonalizmu w "tej tajemniczej krainie japońskich bóstw, duchów, demonów".

Po krótkiej prelekcji staliśmy się świadkami wspaniałego widowisko nō, w wykonaniu pana Jakuba. Spektakl był połączeniem dramatu, tańca oraz muzyki.

Drugim wydarzeniem piątkowego wieczoru był bardzo ciekawy film pt. „Uciec na Pitcairn”, którego autorami są dwaj studenci łódzkiej filmówki. Marek Ułan-Szymański i Mateusz Konopacki pokonali ponad 20 tysięcy kilometrów, aby dotrzeć w jedno z najbardziej odizolowanych miejsce na świecie Jest to pełnometrażowy film dokumentalny o najmniejszej demokracji świata. Społeczność żyjąca na malutkiej wulkanicznej wyspie Pitcairn znajdującej się na Oceanie Spokojnym liczy niespełna 50 osób. Żyją tam potomkowie marynarzy, buntowników ze statku Bounty i porwanych przez nich Tahitańczyków. Na Pitcairn rządzi 8-osobowy demokratycznie wybrany rząd. Mieszkańcy wydają się szczęśliwi i beztroscy. Niestety na wyspie ciąży widmo trudnej i niechlubnej przeszłości. Film jest wielowymiarowy. Mimo widocznego młodego wieku jego twórców jest bardzo dojrzały. Dużo w nim i pesymizmu i optymizmu, ale najwięcej chyba zachęty, aby spełniać własne marzenia.

Tekst i zdj. Joanna Dziubińska
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama