Spotkanie z Piotrem Goćkiem w Nowym Targu

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

W Miejskim Ośrodku Kultury w Nowym Targu odbyło się spotkanie autorskie z Piotrem Goćkiem, który promował w Małopolsce swoją nową książkę.

Dziennikarz Telewizji Republika i tygodnika „Do Rzeczy” odwiedził Nowy Targ na zaproszenie Nowotarskiej Grupy Mieszkańców "PAMIĘĆ". Opowiedział o tym jak powstawała i co zawiera jego najnowsza książka „POzamiatane. Jak Platforma Obywatelska porwała Polskę”. Chętnie odpowiadał także na liczne pytania od zgromadzonej publiczności.
Początek pisania książki to wiosna 2008 roku, gdy Piotr Gociek pracował w „Rzeczpospolitej”.

W maju 2008 roku napisał tekst publicystyczny „Platforma na wiele lat”. Po sześciu miesiącach rządów Platformy Obywatelskiej postawił w swoim tekście tezę, że partia ta będzie rządzić przez co najmniej dwie kadencje. Jak powiedział, było to oparte na obserwacji, jakim wsparciem ze strony mediów, rozmaitych grup interesów, „Polski przedrywinowskiej” cieszyła się PO w tym czasie. Widział także jak „ancien régime przy Donaldzie Tusku” znowu zaczyna zbierać szeregi i jak PO sprawnie posługiwała się różnymi rodzajami technik manipulacji i propagandy. Zdawał sobie sprawę, że będzie bardzo trudno odkręcić to, co Platforma wtedy robiła. Nie sądził, że w najbliższym czasie może nadejść jakiś przełom. Wpadł wówczas na pomysł, aby napisać książkę, która miałaby charakter techniczny: „Tzn. jak to się robi, jak techniki manipulacji są wykorzystywane, po co takie a nie inne spoty zostały wyprodukowane w kampaniach wyborczych w 2005, 2007 roku, jak się wrzuca i wyciąga z debaty publicznej stosowne tematy, które mają ludzi zająć, żeby nie zajmowali się poważniejszymi sprawami… No i wreszcie: jak się buduje ten straszak – tę wojnę polsko-polską, w której każdy, kto ma odmienne poglądy niż władza, to jest jakimś faszystą, pisowcem, trzeba go wykluczyć jako niebezpiecznego ekstremistę”. Zbierając materiały do przyszłej książki wydawało mu się, że napisze ją w okolicach 2009 lub 2010 roku. Zaczął nad nią wówczas pracować, jednak jego plany zmieniła katastrofa smoleńska.

„I wtedy pomyślałem sobie, że być może, po 10 kwietnia, to jakiej propagandy Platforma używała w 2007 roku już specjalnie nikogo nie interesuje, a emocje nasze leżą zupełnie gdzie indziej. Nasze emocje, nasze zmartwienia, nasze traumy… I ten pomysł odłożyłem – wspominał.

Jak powiedział, wrócił do niego zupełnie, niespodziewanie (nawet dla samego siebie), w zeszłym roku, gdy Donald Tusk zrezygnował ze stanowiska premiera i został wybrany Przewodniczącym Rady Europejskiej. „Jego miejsce zajęła Ewa Kopacz i nagle z Platformą zaczęły się dziać dość dziwne rzeczy. Zupełnie inne niż przed poprzednie 7 lat. Donald Tusk był mistrzem politycznego lawirowania, gry w uniki, przez te 7 lat jego rządów bardzo dużo tematów, szczególnie tematów światopoglądowych było używanych tylko po to, by publika miała się czym zająć, żeby media miały o czym pisać” – przypomniał. Zwrócił uwagę na przemyślane działania ówcześnie rządzących, którym bardzo łatwo udawało się znaleźć temat zastępczy, gdy PO dotykały poważne problemy i afery: „Jeśli akurat nie było pod ręką jakiejś wyciągniętej sprzed pół roku z Internetu wypowiedzi polityka opozycji, to zawsze można było wrzucić temat zastępczy w rodzaju np. in vitro, likwidacji IPN czy związków partnerskich”.

Według Goćka spryt byłego premiera polegał na tym, że potrafił umiejętnie „podrzucić” opinii publicznej dany temat, by po długiej debacie powstałe projekty utykały na dobre w sejmie, jego komisjach i podkomisjach. „Oczywiście zysk propagandowy dla Platformy był podwójny. Po pierwsze: Donald Tusk odwracał tymi działaniami uwagę publiki od ważnych rzeczy. Po drugie: tym, którzy próbowali go naciskać z lewej strony politycznej, wpływowym mediom jak i konkurencji lewicowej, mógł powiedzieć: ‘Jak to nic nie robiłem w tych kwestiach? Robimy – patrzcie ile tu jest przez cały czas ustaw dyskutowanych w parlamencie, nieustannie nad tym pracujemy’”.

Sytuacja zmieniła się jednak po tym, gdy Tusk przeniósł się do Brukseli: „Nagle Platforma Obywatelska zaczęła w bardzo szybkim tempie wszystkie te projekty przepychać przez parlament, i to nawet momentami w takich chwilach, gdy dla szerokiego obozu władzy było to bardzo szkodliwe. Tak na przykład było z przepychaniem tzw. konwencji antyprzemocowej w czasie kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego, który ewidentnie na tym stracił. W maju bardzo niewiele brakowało, a do tych wszystkich wyczynów Ewy Kopacz, czyli bardzo kontrowersyjnej ustawy o in vitro, tzw. ustawy o uzgodnieniu płci, ratyfikowania tzw. konwencji antyprzemocowej, doszłaby jeszcze ustawa o związkach partnerskich”. Przypomniał, że ustawa ta była już w sejmie, jednak nawet w samej Platformie jej przeciwników było tak wielu, że nie udało się togo przeforsować. Zaznaczył, że wydarzyło się wówczas w PO coś, co jeszcze nigdy nie miało miejsca: Ewa kopacz powiedziała, że będzie to jeden z priorytetów przyszłej kadencji.

„Zacząłem się wtedy zastanawiać, o co chodzi? Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego taka zmiana strategii? Skąd ten pośpieszny bieg w lewo? I czy to jest jakiś jednorazowy wybryk, czy może gdyby głębiej poszukać, to dowiedzielibyśmy się czegoś więcej o Platformie Obywatelskiej? Krótko mówiąc, zacząłem zadawać sobie tak naprawdę podstawowe pytanie, które naukowcy, dziennikarze, komentatorzy polityczni powinni je sobie zadawać od bardzo, bardzo dawna. Tzn. która Platforma jest prawdziwa. Ta która powstawała w 2001 roku? Ta która w 2003 roku wydawała bardzo konserwatywne oświadczenia? Ta która w 2005 roku ścigała się z PiS-em, kto będzie budował lepszą IV RP? Czy też ta, która w 2006, 2007 roku była antypisem i później, a może jeszcze jakaś inna? Może to nie chodzi o to, jaka jest Platforma – może chodzi o to, co jest w głowach ludzi, którzy tą Platformę tworzą, bo bez wątpienia bardzo wiele tam się dzieje, niemal wszystko, z woli pewnego bardzo wąskiego grona decyzyjnego. I im więcej zacząłem ten temat badać, tym bardziej składał mi się on razem z tymi moimi przemyśleniami z 2007, 2008 roku i powstała z tego opowieść ‘POzamiatane. Jak Platforma Obywatelska porwała Polskę’”.

Podkreślił, że tytuł „POzamiatane” wcale nie oznacza, że uważa, jak niektórzy twierdzą, że jest to już definitywny koniec Platformy Obywatelskiej. „To jest bardzo silny przeciwnik i walka z nim będzie trwała bardzo długo. To słowo odnosi się raczej do tego, jak Platformie udało się Polskę popsuć, przesunąć w ostatnich 8 latach. Boję się, że wiele z tych rzeczy może się okazać bardzo trudna, albo wręcz niemożliwa do odkręcenia” – powiedział.

Autora „POzamiatane. Jak Platforma Obywatelska porwała Polskę” można było spotkać także w piątek w Rabce w galerii „Pod Aniołami” i w sobotę w Krakowie na Międzynarodowych Targach Książki.

Tekst i zdj. Andrzej Habina
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama