"Sprzedaż dziecka" to miał być żart. Ale prokuratury nie rozbawił

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Minimum trzy lata więzienia grozi kobiecie z powiatu suskiego, która „wystawiła” swoje dziecko na sprzedaż na jednym z portali społecznościowych. 22-latka chciała za swojego dwuletniego syna ponad 2 tys. zł. Teraz tłumaczyć się musi przed prokuratorem. Zapewnia, że był to jedynie niewinny żart.

O całej sprawie poinformowała policję osoba, która przeczytała ogłoszenie o mniej więcej takiej treści: "Witam! Sprzedam dziecko. Chłopczyk, 2 lata, brązowe oczy. Stan bardzo dobry+ (posiada kilka siniaków i zadrapań). Niestety nie stać mnie już na jego utrzymanie, a zasiłku nie dostaję więc posiadanie go w ogóle mi nie się opłaca. Nie oddam gdzieś tam bo chcę, aby część poniesionych kosztów mi się zwróciła. Zainteresowanym zdjęcia wyślę na priv. Zapraszam".

Gdy tylko stróże prawa dowiedzieli się o całej sprawie namierzyli autorkę ogłoszenia i odwiedzili ją w jej domu, gdzie rzeczywiście był dwuletni chłopczyk wraz ze swoim starszym bratem. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kobieta zrzuciła to inna osobę, która chciała jej zrobić na złość.

Jak informuje Małgorzata Pena zastępca Prokuratora Rejonowego w Suchej Beskidzkiej, jej jednostka prowadzi już śledztwo, w tej sprawie. Przekazane zostało ono z prokuratury w Nowej Hucie, bo to policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji walczący z ceberprzemocą wszczęli dochodzenie w tej sprawie i namierzyli komputer, z którego zostało wysłane ogłoszenie. Chociaż autor anonsu próbował, to ukryć szyfrując nr IP komputera.

- Na razie śledztwo toczy się w sprawie i nie postawiono nikomu jeszcze konkretnych zarzutów. Jeżeli tak się stanie, osoba odpowiadać ta będzie z art. 13 Kodeksu Karnego, czyli za handel ludźmi – mówi prokuratorka. – Za ten czyn grozi, co najmniej trzy lata więzienia.

js
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama