Prezes krakowskiego sądu Krzysztof Sobierajski został odsunięty od czynności służbowych

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Decyzję podjął osobiście Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. Sprawa ma związek z ustaleniami Prokuratora Regionalnego w Rzeszowie i Centralnego Biura Antykorupcyjnego, z których wynika, że Prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowi mógł być bezpośrednio zamieszany w aferę finansową.

To jak przypomina w.plityce.pl - kolejna odsłona gigantycznej afery korupcyjnej w krakowskim Sądzie Apelacyjnym. Minister wystąpił także do Krajowej Rady Sądownictwa o pilną zgodę na odwołanie Krzysztofa Sobierajskiego z funkcji prezesa.

"Zgromadzony przez prokuraturę i CBA materiał dowodowy, w postaci dokumentacji finansowej i zeznań pracowników Sądu Apelacyjnego w Krakowie, w najwyższym stopniu poddaje w wątpliwość uczciwość i kwalifikacje zawodowe Pana Krzysztofa Sobierajskiego do pełnienia dotychczasowej funkcji" - czytamy w oficjalnym oświadczeniu resortu sprawiedliwości.

Resort tłumaczy też, że mimo oczywistych i uzasadnionych powodów, Minister Sprawiedliwości nie może w obecnym stanie prawnym odwołać w trybie natychmiastowym Prezesa Sądu Apelacyjnego.

"Dlatego w trosce o dochowanie najwyższych standardów przez osoby powołane do sprawowania tak wysokich funkcji jak Prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie, zwrócił się do Krajowej Rady Sądownictwa o natychmiastowe wydanie opinii w sprawie odwołania" - czytamy w oświadczeniu .

Zdaniem Zbigniewa Ziobro, „każdy dzień zwłoki będzie przyczyniał się do pogłębiania kryzysu wokół sądownictwa, którego zaufanie zostało głęboko nadszarpnięte ustaleniami Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie i Centralnego Biura Antykorupcyjnego, co do zachowania sędziego - Prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie”.

Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy, z ustaleń prokuratury wynika, że może chodzić o 120 prywatnych umów z firmami wykonującymi zlecenia na rzecz jego sądu, na których miał zarobić prawie milion złotych. Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP, przed przeszukaniem prokuratura miała dowody na to, że prezes podpisał ponad 20 umów o dzieło i zarobił co najmniej 56 tys. zł. Wskutek przeszukań znaleziono kolejne takie umowy. Jest ich w sumie ponad 120 na łączną kwotę blisko miliona złotych. Każdą prezes kwitował własnym podpisem, którego autentyczność potwierdzili eksperci.

źródło: PAP, w.polityce.pl,

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama