Próba medialna do sztuki "Rewizor. Będzie wojna!” (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

KRAKÓW. W Teatrze Ludowym odbyła się próba medialna do sztuki "Rewizor. Będzie wojna!” w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej, na motywach „Rewizora” Mikołaja Gogola. Premiera już 22 stycznia. Będzie to 358 premiera Teatru Ludowego.

Mikołaj Gogol w „Rewizorze” demaskuje układy funkcjonujące w każdym społeczeństwie i systemie. Artur Pałyga przystawia naszej rzeczywistości gogolowskie lustro. Na ile jesteśmy w stanie się w nim przejrzeć i rozpoznać? Tym bardziej, że lustro wydaje się być rodzajem krzywego zwierciadła. A może to świat już tak bardzo wypadł nam z formy. To już nie pierwszy ani drugi, tylko kolejny rewizor, który przyjeżdża do miasta. Wszyscy mieszkańcy są zmęczeni wciąż powracającą historią i nikt nie chce zajmować się Rewizorem. Ale On wie jak do siebie przekonać. Popisy taneczne, wokalne i kulinarne, w ramach wszechobecnych talent show to już przeżytek. Najbardziej trendy jest teraz wojna "Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie". Tylko, że ten śmiech znaczy już coś kompletnie innego.


Historia wystawienia Gogolowskiej komedii Rewizor na rosyjskiej scenie i niezwykłego poruszenia, które sztuka ta wywołała, ma oczywiście niewiele wspólnego z Gogolem (…). Ponieważ było rzeczą nieuniknioną, że proste umysły ujrzą w sztuce satyrę społeczną wymierzoną w idylliczny system państwowej korupcji w Rosji, człowiek zastanawia się, jakie nadzieje na jej teatralną realizację mógł żywić autor czy ktokolwiek inny. Komitet cenzury w równie oczywisty sposób był zbiorem służalczych cymbałów i pompatycznych osłów jak wszystkie tego rodzaju ciała, i już tylko to, że pisarz odważył się przedstawić urzędników państwowych nie jako abstrakcyjne figury i symbole nadludzkiej cnoty, było zbrodnią, na myśl o której dreszcze przebiegały tłuste plecy cenzorów. Fakt, że Rewizor to akurat największa sztuka napisana po rosyjsku (jest nią zresztą do dzisiaj), nie docierał oczywiście do świadomości panów z komitetu.

Zdarzył się jednak cud, rodzaj cudu wyjątkowo pasujący do praw fizycznych Gogolowskiego świata odwróconego do góry nogami. Najwyższy cenzor, Ten, co stał nad wszystkimi innymi, Ten, którego równy bogom poziom istnienia był tak wzniosły, że jego imię ledwie mogły wymówić pospolite ludzkie języki, promienny, Car jedynowładca we własnej osobie w przypływie najzupełniej nieoczekiwanego zadowolenia nakazał sztukę przepuścić i wystawić.

Trudno zgadnąć, co spodobało się Mikołajowi I w Rewizorze. Człowiek, który kilka lat wcześniej na rękopisie Puszkinowskiego Borysa Godunowa wypisał czerwonym ołówkiem idiotyczne uwagi proponujące przerobienie tragedii na powieść w stylu Waltera Scotta i ogólnie rzecz biorąc, był równie odporny na autentyczną literaturę jak wszyscy władcy, trudno podejrzewać o to, by dostrzegł w sztuce Gogola coś więcej niż jarmarczną rozrywkę. Z drugiej strony satyryczna farsa (jeśli na chwilę dopuścimy taką całkowicie fałszywą wizję Rewizora) chyba nie mogła pociągać zarozumiałego i pozbawionego poczucia humoru cara. Jeżeli założymy, że miał on choćby odrobinę mózgu – przynajmniej mózgu polityka – to wielkość tej odrobiny raczej pomniejsza przypuszczenie, iż ciesząc się perspektywą potężnego wstrząśnięcia swymi wasalami, pozostawał ślepy na niebezpieczeństwo dołączenia do radości władcy człowieka z ulicy. Rzeczywiście car miał podobno powiedzieć po premierze: „Wszyscy oberwali według zasług, ja najbardziej”. Jeśli ta relacja jest prawdziwa (a prawdopodobnie nie jest), musiał być dla niego zrozumiały logiczny związek między krytyką korupcji w okresie rządów takich czy innych władz i krytyką samych tych władz. Pozostaje nam uznać, że zezwolenie na wystawienie sztuki było chwilowym kaprysem władcy, tak jak czymś całkowicie niespodziewanym było pojawienie się takiego pisarza jak Gogol, co można przypisać działaniu jakiegoś ducha odpowiedzialnego za rozwój literatury rosyjskiej na początku XX wieku. Podpisując to zezwolenie, despota, jakkolwiek wydaje się to zdumiewające, wstrzyknął rosyjskim pisarzom wyjątkowo niebezpieczny zarazek, niebezpieczny dla idei monarchii, niebezpieczny dla bezprawia władzy i niebezpieczny – to niebezpieczeństwo jest najważniejsze – dla literatury artystycznej; bo przecież sztuka Gogola, przez reformatorsko nastawione umysły fałszywie zinterpretowana jako protest społeczny zrodziła w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych mnóstwo gniewnych utworów piętnujących łapówkarstwo i inne wady systemu społecznego i doprowadziła do rozpasania krytyki literackiej odmawiającej miana pisarza każdemu, kto nie poświęcił powieści lub opowiadania potępieniu funkcjonariuszy z pobliskiego cyrkułu lub bijących chłopów właścicieli ziemskich. A dziesięć lat później car całkiem zapomniał o sztuce, którą oglądał, nie miał pojęcia, kim jest Gogol ani co napisał.


Reżyseria - Małgorzata Bogajewska
Scenografia- Maciej Chojnacki
Kostiumy - Joanna Jaśko-Sroka
Muzyka - Bartłomiej Woźniak
Choreografia - Maćko Prusak

Asystent reżysera – Tadeusz Łomnicki
inspicjent Anita Wilczak-Leszczyńska
sufler Martyna Rezner


Obsada:

Horodniczy Tadeusz Łomnicki
Horodniczy młody Maciej Namysło (gość.)
Anna, matka Beata Schimscheiner
Maria, córka Patrycja Durska
Dziecko Karol Polak
Chlestakow Krystian Pesta
Prezes Sądu Krzysztof Górecki
Komendant Straży Miejskiej Piotr Pilitowski
Dyrektorka szkoły Katarzyna Tlałka
Naczelnik Wydziału Zdrowia Jacek Wojciechowski
Bobczyński Paweł Kumięga
Sekretarka, pani Dobczyńska Barbara Szałapak
Szczurzyca Anna Pijanowska
Szczur Iwona Sitkowska
Kupcy Andrzej Franczyk, Marcin Stec
Piosenkarka Wiktoria Węgrzyn
Dzielnicowy Kajetan Wolniewicz

oraz zespół muzyczny w składzie:
Gerta Szymańska – perkusja
Jacek Kopiec – akordeon
Michał Braszak – kontrabas


Tomasz Cichocki i materiały prasowe Teatru Ludowego
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama