Prokurator chce dożywocia dla ratownika medycznego za otrucie żony

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

RZESZÓW. Kary dożywotniego więzienia zażądał prokurator dla 38-letniego ratownika medycznego z Rzeszowa Jacka Ch. Jest on oskarżony o otrucie żony lekiem usypiającym. Ogłoszenie wyroku wyznaczono na piątek (17 lutego).

Przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie zakończył się proces w tej sprawie. Według prokuratury Jacek Ch. wstrzyknął w grudniu 2008 r. swojej 34-letniej żonie śmiertelną dawkę ketaminy, leku usypiającego, używanego w medycynie i weterynarii do znieczulenia ogólnego. Lek spowodował u kobiety niewydolność krążeniowo-oddechową i doprowadził do jej śmierci. Oskarżony, który sam wezwał pogotowie ratunkowe, twierdził, że kobieta zmarła "niespodziewanie, w swoim łóżku". Policja ustaliła, że ofiara wcześniej była zdrowa.

Początkowo Jackowi Ch. przedstawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci żony. Potem zgromadzone dowody pozwoliły na zmianę zarzutu na umyślne zabójstwo. Biegli z zakresu toksykologii leków i trucizn organicznych ustalili w czasie śledztwa, że poziom stężenia ketaminy w nerkach i wątrobie ofiary "był olbrzymi, niespotykany dotąd w literaturze światowej".

Według ustaleń prokuratury nie było wskazań do podania kobiecie tego leku, a ponadto Jacek Ch. nie miał takich uprawnień. Śledztwo wykazało, że kobieta nigdy nie przejawiała skłonności samobójczych.

Oskarżony w toku śledztwa nie przyznał się do winy, co uniemożliwiło prokuraturze jednoznaczne ustalenie, co było motywem zabójstwa. Mężczyzna zaprzeczał, by podał wówczas żonie kroplówkę lub zastrzyk, a tym bardziej z zawartością ketaminy. Tłumaczył, że wieczorem położył się z nią do łóżka, a rano już nie żyła. Nie potrafił wyjaśnić, skąd w jej organizmie znalazła się ketamina.

opr. s/

źródło: PAP

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama