Prokurator po eksperymencie na przejeździe kolejowym w Zaskalu: "Egzaminator mógł i powinien był użyć hamulca. Będzie akt oskarżenia"

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Zakończył się eksperyment procesowy na przejeździe kolejowym w Zaskalu. Miał on dać odpowiedź na pytanie, czy egzaminator mógł nie dopuścić do tragicznego w skutkach wypadku podczas egzaminu na prawo jazdy, w trakcie którego zginęła 18-letnia kursantka z Chyżnego.

W czasie eksperymentu, śledczy z pomocą biegłego specjalisty ds. wypadków badali, jakie były możliwości zatrzymania samochodu przed torami i czy egzaminator mógł nie dopuścić do wjechania na tory, a tym samym do tragicznego wypadku. Z eksperymentu, a także z dotychczasowych ustaleń wynika, że mógł.

- Pokazał on, że była możliwość zatrzymania samochodu przed torami kolejowymi - powiedział po zakończeniu eksperymentu prokurator Jan Ziemka z Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu cytowany przez portal Podhale24.

Podczas eksperymentu samochód egzaminacyjny Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego, którym kierowała młoda kobieta, a na miejscu pasażera siedział biegły specjalista ds. wypadków drogowych, pięciokrotnie wjeżdżał na tory. Za każdym razem z inną prędkością, przede wszystkim z prędkością 17 km/h, bo z taką szybkością jechał samochód egzaminacyjny, gdy doszło do tragicznego wypadku. - Nawet gdy samochód jechał 30 km/h była możliwość zatrzymania się przed przejazdem - tłumaczył prokurator.

Jego zdaniem, z eksperymentu wynika, iż siedząca za kierownicą kursantka miała również czas na to, żeby bezpiecznie opuścić samochód przed nadjechaniem pociągu. Podczas kilku przeprowadzonych prób zajmowało to od 2 do 5 sekund.

Śledczy ustalili także, że pociąg nadjeżdżający do przejazdu kolejowego w Zaskalu od strony Nowego Targu był dobrze słyszalny - i to z daleka.

W eksperymencie brał udział egzaminator, któremu towarzyszył adwokat. Jego udział był jednak bierny.

- Eksperyment utwierdził nas w dotychczasowych ustaleniach - powiedział prokurator Jan Ziemka. - Egzaminator mógł i powinien był użyć hamulca.

Jak dodał, o winie egzaminatora zdecyduje sąd, ale prokuratura zamierza skierować do sądu akt oskarżenia przeciwko niemu. Prokurator mówi, że nadal nie wiadomo, jak to się stało, że auto zatrzymało się na torach. Czy zgasło kursantce podczas przejazdu, czy to egzaminator użył hamulca i zatrzymał samochód. Na te pytania ma odpowiedzieć dochodzenie. - W mojej ocenie nie mógł się samoczynnie zatrzymać - powiedział.

opr.s/ zdj. Robert Miśkowiec

źródło: podhale24

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama