To było podpalenie. Jest zbiórka (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

W sylwestra w stadninie koni w Ludźmierzu wybuchł pożar. Całkowicie zniszczone zostało zaplecze stajni, a główna stajnia została częściowo spalona. W pożarze nie ucierpieli ludzie, a wszystkie przebywające w stajni zwierzęta udało się wyprowadzić. Jednak w spalonej części stadniny znajdował się sprzęt będący własnością Kasi, dla której konie są dosłownie całym życiem.

W wyniku pożaru spłonęło wszystko na co ciężko pracowała od 12 roku życia. Siodła ujeżdżeniowe i wszechstronne, szory, chomąta, ogłowia, uwiązy, lonże, derki, kantary, czapraki, ochraniacze, baty, kaski, rękawiczki, zarówno sprzęt jeździecki jak i do powożenia, który zakupiła w ostatnim roku. Ze świeżo zakupionego półrocznego zapasu paszy dla jej konia-Zofika, suplementów, maści również nie zostało nic. Spłonęła odzież i obuwie robocze. Straciła absolutnie wszystko.

Każdy, kto zna Kasie, wie że to człowiek który by pomóc innym stanie na głowie. Uratowała wiele zwierzaków. Znalazła kochające domy dla tych wyrzuconych, niechcianych. W swoim niewielkim mieszkanku stworzyła tymczasowy dom dla niejednego psiego uciekiniera czy wyrzutka i robiła wszystko by wrócił do swojego domu lub trafił do nowego kochającego. Niespełna trzy tygodnie temu kompletowała z nami rzeczy dla szlachetnej paczki. Pomoc innym jest dla niej odruchem bezwarunkowym, dlatego dziś gdy to ona potrzebuje wsparcia mam nadzieję, że dobro które dała innym wróci do niej.

Celem zbiórki jest zebranie środków na zakup najpilniejszych rzeczy do opieki nad końmi oraz odkupienie części sprzętu. Mam nadzieję, że w ten sposób pomożemy Kasi na nowo uwierzyć w to co robi.



Jak się okazało, pożar był prawdopodobnie wynikiem podpalenia a policja zatrzymała sprawcę - 29 - letniego mieszkańca Mazowsza. Sąd zastosował wobec niego trzy miesięczny areszt. Podejrzany usłyszał zarzuty i grozi mu kara pozbawienia wolności od roku do nawet 10 lat.

31 grudnia około godziny 6, w Ludźmierzu doszło do pożaru zabudowań. Paliły się dwa budynki gospodarcze. Jeden z nich był połączony ze stajnią. Kiedy wybuchł pożar, stajenny powiadomił właścicieli i udało się wypuścić ze stajni wszystkie zwierzęta. Straty oszacowano na kwotę blisko pół miliona złotych.

Miejsce pożaru objęte było monitoringiem, jednak początkowo wszystko wskazywało na to, że uległ on zniszczeniu. Jednakże po kilku godzinach udało się odtworzyć nagranie, na którym widać było moment podpalenia budynków gospodarczych. Właściciel rozpoznał widocznego na nagraniu podpalacza. Okazało się, że sprawca podpalenia, poprzedniego dnia przyjechał wraz z dziewczyną do stajennego, który był jego znajomym, na Sylwestra. Noc spędzili w pokoju na terenie posesji poszkodowanego. Ustalono, że podczas pożaru i trwania akcji gaśniczej sprawca podpalenia stał i przyglądał się wszystkiemu, po czym wsiadł z dziewczyną do bmw i odjechał w nieznanym kierunku.
29-latek nie odjechał daleko, gdyż około godziny 9 został zatrzymany przez policjantów ruchu drogowego w Lasku, kiedy kierował nietrzeźwy samochodem i został zatrzymany w Komendzie Powiatowej Policji w Nowym Targu.

29-latek z województwa mazowieckiego już nie opuścił progów komendy. 1 stycznia został przesłuchany i usłyszał zarzuty spowodowania pożaru zagrażającemu mieniu w wielkich rozmiarach i kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Za popełnione przestępstwa zatrzymanemu, grozi kara pozbawienia wolności od roku do nawet do 10 lat. Prokurator z Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu, wystąpił do sądu z wnioskiem o zastosowanie najsurowszego środka zapobiegawczego, jakim jest tymczasowe aresztowanie. Sąd przychylił się do wniosku prokuratora i zastosował wobec podejrzanego tymczasowy areszt na 3 miesiące.

W galerii poniżej zdjęcia z pożaru autorstwa Michała Adamowskiego

Źródło: KPP Nowy Targ, oprac. r/i
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama