Paweł Zyzak w Nowym Targu (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

NOWY TARG. O Lechu Wałęsie, agenturalnej przeszłości, dokonaniach byłego prezydenta (jak to określono - "co najmniej wątpliwych"), niszczeniu ludzi i walce o prawdę - o tym między innymi mówiono podczas spotkania zorganizowanego przez Klub Gazety Polskiej z historykiem, Pawłem Zyzakiem.

W Nowym Targu miał gościć Krzysztof Wyszkowski, autor deklaracji "Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża". Jak wyjaśnił w odczytanym liście Sławomir Cenckiewicz - Wyszkowski od kilku dni przebywa w szpitalu. Dlatego zastąpił go Paweł Zyzak.

Jak przypomnieli organizatorzy spotkania - wizyta Pawła Zyzaka wpisuje się w cykl "spotkań z wybitnymi ludźmi, tworzącymi prawdziwą historię".

Autor głośnej biografii Lecha Wałęsy ("Lech Wałęsa – idea i historia. Biografia polityczna legendarnego przywódcy "Solidarności" do 1988 roku") rozpoczął spotkanie od ukłonu w stronę nieobecnego. Zaprotestował przeciwko zaliczeniu siebie do grona "wybitnych ludzi". Jak mówił - przy takiej postaci jak Krzysztof Wyszkowski te słowa są dla niego zbyt pochlebne.

Przypomniał dokonania Wyszkowskiego, jednego z nielicznych, żyjących bohaterów "Solidarności". Mówił o jego działalności politycznej, publicystycznej oraz ostatnich latach, gdy rozeszły się drogi Wyszkowskiego i Wałęsy.

Krzysztof Wyszkowski publicznie oskarżył Lecha Wałęsę o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa w latach 70., zaś innych przedstawicieli "Solidarności" - o przywłaszczenie pieniędzy otrzymanych we Francji na początku lat 80. od francuskich związkowców. Lech Wałęsa na zarzut współpracy z SB, odpowiedział nazywając Krzysztofa Wyszkowskiego "małpą z brzytwą", "wariatem" i "chorym debilem". Sąd nakazał byłemu prezydentowi zapłacić kilka tys zł zadośćuczynienia. Ponieważ Wyszkowski nadal mówi o agenturalnej przeszłości Wałęsy, ten wytoczył mu proces o naruszenie dóbr osobistych. Powodem było nazwanie byłego prezydenta współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek".

- Procesy Wyszkowskiego opisuję w jednej ze swoich książek - przypomniał Paweł Zyzak. - Obydwaj twierdziliśmy, że Wałęsa był współpracownikiem SB i pobierał za to wynagrodzenie. Jego Lech Wałęsa pozwał do sądu, mnie nie. Ale zaczęła się nagonka na wydawnictwo, które ośmieliło się wydać moją książkę, na mojego promotora - któremu chciano nawet odebrać tytuł profesorski - na IPN i na Janusza Kurtykę. Przestawiano mnie jako osobę zbrodniczą. W mediach pisano, że to instytut zlecił mi napisanie, a potem wydał tę książkę. Nie było to prawdą, bo w czasie jej pisania nie byłem jeszcze pracownikiem IPN. Te dwa miesiące zmasowanego ataku, kiedy zwalczano publikację i atakowano instytucje, które się do niej przyczyniły to temat mojej drugiej książki, która opisuje "sprawę Zyzaka". Jest też faza ekstensywna, czyli szereg wydarzeń, ukazujących mechanizmy, które działają, gdy człowiek zostanie zdiagnozowany przez system jako "przeciwnik".

Zyzak przypomniał, że jego książka o Wałęsie jest pracą naukową opartą na dokumentach i relacjach (oral history).

Sporo czasu poświęcono byłemu prezydentowi, bowiem na jego temat padały pytania z sali. Dla Pawła Zyzaka Lech Wałęsa to człowiek łatwy do przejrzenia i zrozumienia. - Wystarczy go tylko obserwować i słuchać tego co, i jak mówi. O mnie powiedział, że jestem gorszy, niż faszysta i gorszy, niż esbek. Jedna z moich książek nosi taki tytuł. Ale to nic w porównaniu z tym w jak obrzydliwy sposób potrafi Wałęsa obrażać swoich dawnych kolegów. Albo na przykład wzywa zza grobu Annę Walentynowicz, żeby "przyszła i go przeprosiła". Nigdy jednak nie powiedział żadnego mocnego słowa pod adresem swoich prześladowców - Jaruzelskiego, czy Kiszczaka - zauważył Zyzak.

Jego biografia Lecha Wałęsy kończy się na 1988 roku. Autor przyznaje, że nie zagłębiał się w okres Okrągłego Stołu, bo ten czas nie doczekał się jeszcze opracowania historycznego, a te wydarzenia powinny być zanalizowane w osobnym szerokim zakresie.

s/ zdj. Michał Adamowski
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama