O operacji specjalnej i "zwerbowanych" agentach ABW

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Wobec Brunona K., który planował zamachy terrorystyczne na Sejm, ABW zastosowała operację specjalną – dowiedział się portal tvp.info. Portal Wpolityce.pl komentuje: "Wiele wskazuje na to, że funkcjonariusze pod przykryciem „dali się zwerbować” przez terrorystę jako jego potencjalni wspólnicy w ataku na władze RP."

Jak podaje portal Wpolityce.pl - "z nieoficjalnych informacji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wynika, że po otrzymaniu informacji w 2011 r.o tym, że Brunon K. organizuje szkolenia z wytwarzania materiałów wybuchowych i dywersji, wobec mężczyzny wszczęto operację specjalną. Był inwigilowany przez ABW. Zdaniem informatorów, funkcjonariusze ABW pod przykryciem nawiązali z nim kontakt. Prawdopodobnie to właśnie im K. miał wyznaczać konkretne role w przygotowaniu do zamachu na Sejm, w czasie gdy będą w nim także przedstawiciele rządu oraz prezydent. Przez cały czas agenci zbierali dowody przeciwko K. oraz sprawdzali czy nie ma innych pomocników. Chcieli także ustalić skąd mężczyzna bierze materiały wojskowe, w tym heksogen i pentryt. Rozpracowywali jednocześnie środowisko handlarzy bronią. Oficjalnie ABW nie komentuje tych informacji."

Szczegóły operacji specjalnej owiane są tajemnicą. Nie wiadomo ilu funkcjonariuszy ABW w niej uczestniczyło. – To było bardzo poważne zagrożenie. Nasi ludzie pracowali nad tą sprawą wielotorowo. Przez cały czas podejrzany był pod ścisłą obserwacją i byliśmy gotowi do reakcji w razie, gdyby postanowił przyspieszyć swoje zamiary – mówi jeden z funkcjonariuszy ABW.

Prokuratura i ABW ujawniły, że Brunon K. próbował zorganizować grupę zbrojną, werbował osoby, które miały mu pomóc w zrealizowaniu zakładanego planu działań, wyznaczał tym osobom poszczególne zadania, rozpracował okolice budynku Sejmu, który miał być celem zamachu. Mężczyzna gromadził także materiały i urządzenia służące do prowadzenia detonacji, gromadził literaturę fachową, oraz testował swoje ładunki. Bomba podlona przed Sejmem miała zawierać 4 tony materiału wybuchowego. Oznaczałoby to zniszczenie tego gmachu, a także okolicznych budynków.

"A pamiętacie państwo agenta Tomka i posłankę Sawicką? Wówczas salon krzyczał, że to było podżeganie do popełnienia przestępstwa. Agenci nie podżegali? I co to za grupa zbrojna złożona z 4 osób, z czego dwie należały do ABW..." - komentuje zespół Wpolityce.pl

opr. s/

źródło: www.wpolityce.pl

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama