Marszałek wspomina ofiary katastrofy pod Smoleńskiem

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

- Przeżywam bardzo głęboko tę tragedię, która dotknęła nas wszystkich. My, Małopolanie mamy szczególny powód do żalu, bo w katastrofie pod Smoleńskiem zginęło kilkanaście osób związanych z naszym regionem - mówi marszałek Małopolski Marek Nawara.

- Upłynęło już kilkadziesiąt godzin od tej tragedii i ciągle przeżywam to co się wydarzyło w Rosji - mówi Marek Nawara. Wierzę, że księga kondolencyjna, którą wyłożyliśmy w urzędzie wraz z wojewodą małopolskim szybko się zapełni wpisami osób, które chcą oddać hołd ofiarom tej straszliwej katastrofy. Niektóre z tych osób znałem osobiście, z niektórymi łączyła mnie wieloletnia przyjaźń.

- Zaledwie miesiąc temu widziałem się z Lechem Kaczyńskim podczas posiedzenia Narodowej Rady Rozwoju, skupiającej grono specjalistów doradzających prezydentowi. Jestem w tym gremium jedynym przedstawicielem samorządu regionalnego. Prezydent był człowiekiem bardzo otwartym, wsłuchującym się w grono osób mających różne życiorysy i poglądy polityczne - wspomina marszałek. - Prezydentowi bardzo leżało na sercu dobro kraju i uważnie wsłuchiwał się w głosy ekspertów radzących, jak rozwiązać najpoważniejsze problemy Polski.

Marię Kaczyńską zapamiętał Marek Nawara jako osobę niezwykle ciepłą serdeczną, angażującą się we wszystko co robi. - Kiedy patrzyło się, jak troszczy się o pana prezydenta, niejeden mężczyzna musiał pomyśleć, że chciałby mieć taką żonę u swego boku - podkreśla marszałek Małopolski. Przypomina, że była mocno związana z regionem. Skończyła szkołę podstawową i liceum ogólnokształcące w Rabce-Zdroju i do końca życia utrzymywała serdeczny kontakt z koleżankami i kolegami z czasów szkolnych.

Marek Nawara wspomina też swoje zażyłe kontakty z posłem Maciejem Płażyńskim, z którym razem zasiadali w Sejmie w klubie parlamentarnym Akcji Wyborczej Solidarność. - ­Maciej w swojej działalności publicznej zawsze potrafił zachować niezależność - podkreśla. - Ale przede wszystkim pokazywał - i jako parlamentarzysta i jako społecznik i jako prezes stowarzyszenia Wspólnota Polska - że niezwykle ważne jest dla niego pełnienie misji publicznej, którą pojmował jako służbę dla tych, którzy go wybrali. Ta śmierć to duża strata dla Polski.

- Dużą stratą jest także śmierć posła Zbyszka Wassermanna - mówi Nawara. Podkreśla, że przez wiele lat Zbigniew Wassermann pracował jako prokurator, zawsze zachowując niezależność. Podejmował się prowadzenia trudnych śledztw, które starał się doprowadzić do końca. - Swoje wysokie kompetencje, dociekliwość, zaangażowanie wykorzystywał nie tylko w prokuraturze, ale także na stanowiskach ministerialnych i komisjach śledczych, gdzie szacunkiem darzyli go nawet polityczni przeciwnicy - dodaje Marek Nawara.

Marszałek wspomina również innego małopolskiego posła Wiesława Wodę, jako człowieka który miał dwie wielkie pasje - administrację publiczną i rolnictwo. - W obu tych dziedzinach wykazywał się dużą fachowością i zaangażowaniem - podkreśla Marek Nawara.

Nawara wspomina także swoje kontakty z Januszem Kurtyką, który w drugiej połowie lat 80. pracował w Instytucie Historii PAN. - Pracował nad słownikiem biograficznym. Na ile mogłem, wspierałem go wówczas w jego staraniach. A praca nad tym specyficznym wydawnictwem nie była łatwa. Przeciwnie, to był żmudny, mało efektowny wysiłek. Janusz wcale się jednak nie zrażał - zaznacza Marek Nawara. - Przede wszystkim zapamiętamy go jako niezwykle kompetentnego, sprawnego szefa Instytutu Pamięci Narodowej, najpierw krakowskiego oddziału, a potem całego IPN. Dzięki jego zdecydowanej postawie i bezkompromisowości udało się doprowadzić do końca wiele śledztw w sprawie zbrodni komunistycznych i odkryć wiele ciemnych kart z naszej najnowszej historii. Niełatwo będzie zaleźć kogoś, kto będzie potrafił go zastąpić.

Trudno będzie też znaleźć następcę sekretarza generalnego Rady Ochrony pamięci Walk i Męczeństwa, Andrzeja Przewoźnika. - Był świetnym fachowcem, wysokiej klasy urzędnikiem państwowym - podkreśla Nawara. - Jego osobistym sukcesem było otwarcie, po renowacji, Cmentarza Obrońców Lwowa. Poświęcił mnóstwo czasu wysiłku, wykorzystywał wszystkie swoje kontakty, żeby do tego doprowadzić. Był przy tym zwyczajnym człowiekiem, którego można było spotkać w parku czy na jakiejś uroczystości. Dwa lata temu spotkałem go na pokazie lotniczym w Rakowicach.

Marek Nawara z wielkim szacunkiem wspomina także trzech generałów związanych z Małopolską - Franciszka Gągora, Bronisława Kwiatkowskiego i Włodzimierza Potasińskiego. - To byli znakomici żołnierze, prawdziwe elity. Generał Kwiatkowski zdobył wielkie uznanie, nie tylko polskich żołnierzy, służąc w Syrii czy Iraku, ale także w strukturach NATO. Jestem dumny, że stąd pochodzili lub tutaj służyli. Chylę przed nimi czoło - mówi Marek Nawara.

oprac. p/

źródło: Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama