Przedsiębiorca kontra straż gminna, czyli… jak sędzia rozebrał fotoradar wójtowi Patalicie (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Krzysztof Biel z Harkabuza toczy swoją wojnę ze strażą gminną w Rabie Wyżnej i zapowiada, że będzie ją toczył do skutku. Powodem jest fotoradar, który straż gminna z Mszany Dolnej pożyczyła swoim rabiańskim kolegom.

Wczoraj odbyła się kolejna sądowa sprawa. Nie na sali obrad, tylko… przy wjeździe do oczyszczalni ścieków w Rokicinach Podhalańskich.

O sprawie pisaliśmy już dwukrotnie. Przypomnijmy, 20 maja ubiegłego roku, na drodze wojewódzkiej 958 w Rokicinach Podhalańskich fotoradar ustawiony przez rabiańskich strażników zrobił zdjęcie oplowi przedsiębiorcy z Harkabuza. Samochód - według zdjęcia - przekroczył prędkość o 47 km/h. Biel co prawda mandat zapłacił, od wyroku jednak się odwołał. Twierdzi m.in. że to nie on siedział za kierownicą, a jeden z jego sezonowych pracowników, którego wskazać nie potrafi, bo samochód był ogólnodostępny. Nie to jednak jest głównym argumentem w walce przedsiębiorcy z municypalną policją, a poddawany przez niego w wątpliwość fakt legalności robienia zdjęć przez strażników oraz ich umiejętności posługiwania się fotoradarem, należącym do Urzędu Gminy w Mszanie Dolnej. Trudno dziś opisywać wszystkie zarzuty Biela - np. co do ustawienia urządzenia na drodze, zgodności bądź niezgodności numerów fotoradaru z tymi na zdjęciu, konieczności posiadania przez urządzenie homologacji dla danego miejsca wykonywania pomiaru itp. Jest ich co najmniej kilkanaście, a Biel od miesięcy „siedzi” w fotoradarach jak nikt inny, poznaje ich tajniki, śledzi wyroki, jakie w podobnych sprawach zapadają w innych miejscach w kraju.

Wszystkie te zarzuty zmusiły prowadzącego sprawę nowotarskiego sędziego Wojciecha Ujwarego do powołania biegłego - specjalisty i zarządzenia wizji lokalnej w terenie. Wczoraj, w miejscu zdarzenia sprzed roku, strażnicy gminni przez trzy godziny pokazywali więc, jak ustawili fotoradar, robili kolejne zdjęcia i rozbierali urządzenie, sprawdzając wszystkie jego numery. Przy okazji tej ostatniej czynności, nie lada znajomością rzeczy wykazał się - nie biegły, ani strażnicy - ale właśnie sędzia Ujwary. Choć wszyscy panowie stwierdzili, że „jednostka centralna” urządzenia wyjąć z obudowy się nie da, sędziemu ta sztuka się udała. I choć komendant rabiańskiej straży Marek Gałecki wyraził swoje zaniepokojenie możliwością uszkodzenia rozebranego na czynniki pierwsze fotoradaru, sędzia był spokojny. Jeżeli coś się uszkodzi, skarb państwa będzie musiał zapłacić - skwitował wątpliwości. Urządzeniu nic złego się jednak nie stało, a że mszańskiego wójta Tadeusza Patality na miejscu nie było, to i obyło się bez zbędnych emocji.

Choć biegły obalił wczoraj część „technicznych” zarzutów przedsiębiorcy z Harkabuza, sprawa nadal nie jest ewidentna. Biegły przyznał na przykład, że posługiwał się najstarszą instrukcją obsługi urządzenia, z 2002 roku, tymczasem ten konkretny model pochodzi z roku 2007. Nie było też na dysku twardym urządzenia zdjęć wcześniejszych - wśród nich tego najważniejszego, sprzed roku - które znajdują się prawdopodobnie na płytach w UG Mszana Dolna. Poza tym większości swoich pytań Biel jeszcze specjaliście nie zadał, ma to zrobić - poprzez sąd - na piśmie. Biegły swoją opinię przyśle w ciągu trzech tygodni i dopiero wówczas wyznaczony zostanie termin kolejnej rozprawy.

Szeroko o sprawie pisaliśmy TUTAJ i TUTAJ

Piotr Dobosz

Zdjęcia: Piotr Dobosz

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama