Sprawa przeciwko prezes MMKS Podhale - umorzona

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

NOWY TARG. Prezes MMKS Podhale stanęła dziś kolejny raz przed sądem, oskarżona o zorganizowanie imprez masowych bez wymaganego zezwolenia. Sędzia nie miał wątpliwości, że Agata Michalska naruszyła przepisy, uznał jednak, że zdarzenie miało "znikomy stopień społecznej szkodliwości".

Prezes klubu była oskarżona o organizację dwóch meczów MMKS Podhale Nowym Targ - 6 i 7 października - bez wymaganego zezwolenia. Zawiadomienie w tej sprawie złożył na policję były dyrektor Zakładu Zieleni Krzysztof Wojtaszek. Twierdził on, że na meczach było ponad 300 kibiców, a przy takiej liczbie wymagane jest posiadanie zezwolenia na organizację imprezy masowej, którego klub nie posiadał.

Świadkowie

Przed sądem zeznania składał dziś mł. kpt. Krzysztof Batkiewicz z PSP w Nowym Targu, który mówił o okolicznościach przeprowadzania kontroli na terenie MHL i braku zgody na organizację imprez masowych. Powodem był brak odbioru oświetlenia awaryjnego oraz protokołu szczelności instalacji gazowej na obiekcie. - Zgody nie było, bo protokół zawierał usterki, co dla nas jest informacją, że nie można wydać pozytywnej opinii o stanie obiektu - mówił.

- Chodziło o dokumenty z września 2012 roku. Na początku października usterki zostały usunięcie, a szatnia wyłączona z użytkowania. Ten protokół otwierał już drogę do wydania pozytywnej opinii przez Straż Pożarną w przedmiotowej sprawie. Od 5 października nie było już żadnych obiekcji. Tego samego dnia wpłynął wniosek o organizację imprezy - podsumował strażak.

Drugim świadkiem był wicestarosta powiatu nowotarskiego. - Jestem na większości meczy i pamiętam je. Moim zdaniem pani Michalska nie złamała ustawy o imprezach masowych. Z mojego punktu widzenia to były takie mecze sparingowe. Przychodzi na nie bardzo mało widzów. Czuję się nieco winny tej sytuacji, bo sam ją namawiałem, by zorganizowała te spotkania - mówił Maciej Jachymiak. - Byłem na większości meczy, wtedy też. I nie było na nich więcej, niż 300 osób. Skoro na mecz nie przyszło 300 osób to uważam, że taki mecz nie jest imprezą masową - przekonywał.

Gdy sędzia Sławomir Biskup przypomniał, że nie chodziło o sparingowe mecze, tylko ligowe, świadek dodał: - Tak, ale uważam, że te rozgrywki po spadku Podhala z ekstraklasy to są już amatorskie. One się odbywają przy pustych trybunach. /.../ Myślę, że decyzja oskarżonej o podniesieniu liczby widzów z kilkuset do 1500 wynikała z jej entuzjazmu. Doradzałem oskarżonej, żeby przypilnowała tylko, by nie było więcej niż 300 osób, bo to jest według mnie kryterium imprezy masowej. W tym sezonie ligowym na mecze przychodziło bardzo mało osób. Pojawili się dopiero pod koniec sezonu, kiedy zaczynała się walka o awans. Ale wtedy pozwolenie na organizację imprez masowych już było - zeznał wicestarosta.

Obecny dyrektor Zakładu Gospodarczego Zieleni i Rekreacji Michał Rubiś pytany był o kontrole przeprowadzane na terenie MHL. Szczegółów nie pamiętał, ale odwołał się do protokołów sporządzonych przez kontrolujących. Po ich analizie zgodził się z wszystkimi zawartymi w nich zapisami.

Oskarżyciel

W podsumowaniu prokurator przypomniała że 6 i 7 października 2012 r. oskarżona zorganizowała dwie imprezy masowe mimo braku zgody. - Tłumaczenia, że nie było na nich 300 osób nie mają znaczenia. Miała pani świadomość, że nie ma zezwolenia. To były bez wątpienia imprezy masowe. Z ustawy nie wynika - ile osób ma przyjść, ale ile miejsc zostało przez organizatora udostępnionych. Liczba faktycznych kibiców nie ma więc znaczenia. To poważne przestępstwo zagrożone karą do 8 lat pozbawienia wolności. Jak za spowodowanie wypadku. Zważywszy jednak, że Pani Michalska nie była dotychczas karana, wnoszę o najniższy wymiar kary w postaci grzywny oraz kosztów postępowania - zawnioskowała prokurator z PR w Gorlicach.

Obrońca

- Podejrzana wiedziała, że nie ma pozwolenia, ale wszyscy zeznający tu świadkowie - burmistrz, starosta, Policja, Straż Pożarna, pracownicy ochrony mają poważne problemy z interpretacją ustawy. Oni uważają, że jeśli nie ma tych magicznych 300 osób to nie jest to impreza masowa. Oskarżona była przez nich przekonywana, że tak jest, a to są przecież osoby, które mają do czynienia z takimi imprezami. Pani Michalska dopełniła staranności - złożyła wszelkie potrzebne wnioski. Proszę pamiętać jaka była na nią nałożona presja: drużyna spadła niemal do ligi amatorskiej. Spowodowało to potężne obciążenia i ona miała zdecydować, że dwa pierwsze mecze się nie odbędą? Po konsultacjach z burmistrzem i starostą i innymi - postanowiła ograniczyć ilość biletów w kasie do 300. Pani Michalska mając takie zapewnienia - nie sądziła, że robi coś złego. Już w 2013 roku nie popełniła tego błędu - nie zorganizowała spotkań hokejowych bez zezwolenia. Poza tym - decyzję o organizacji spotkań podjęto kolegialnie - to była decyzja zarządu klubu, a nie tylko pani prezes. Moim zdaniem dokonała ona wszelkich aktów staranności. Nie widzę w jej postępowaniu znamion złej woli. Nie miała świadomości, że to impreza masowa. Wnoszę o orzeczenie uniewinniające. Pragnę też dodać, że pełni ona funkcję prezesa społecznie. Pracuje zawodowo w dużej firmie. Skazanie jej oznacza utratę pracy w firmie, gdzie pełni wysokie stanowisko kierownicze.

Prokurator powtórzyła, że liczba kibiców nie ma znaczenia, prezes klubu dobrowolnie we wniosku zdecydowała o tym, że to chce organizować imprezy masowe. - Całe szczęście, że nic się nie stało - dodała prokurator. I na zakończenie stwierdziła: - Presja? Nie rozumiem tego argumentu. Co to znaczy, że była pod presją?

Agata Michalska w ostatnim słowie prosiła o uniewinnienie.

Decyzja Sądu

Sędzia Sławomir Biskup umorzył sprawę i zdecydował, że kosztami postępowania obciążony będzie Skarb Państwa.

W uzasadnieniu powiedział: - Sąd podziela stanowisko oskarżyciela, że przestępstwo, które zarzuca się oskarżonej jest poważne. Składając wniosek o organizację imprezy zadeklarowała sama, że każda będzie imprezą masową. Dobrowolnie podniosła pani nawet liczbę kibiców z 500 do 1500. Wiedziała pani, co robi. Oskarżona organizowała nie jeden, ale cały cykl imprez. Każdy z tych meczy był imprezą masową. Obowiązkiem oskarżonej było zebranie szeregu dokumentów od służb wymienionych w ustawie. Zrobiła to. Oskarżona jednak organizując te mecze - praktycznie zrezygnowała z ochrony. Po to się powiadamia szpital, by był przygotowane na wypadek, gdyby coś złego się stało. Po to się powiadamia policję, by w odwodzie były siły na wypadek jakiejś awantury z kibicami. Tymczasem uczestnicy tych meczów byli pozbawieni jakiejkolwiek ochrony. /.../ Sąd miał możliwość popatrzenia na to z perspektywy. Ma pani szczęście, że nikomu nic się nie stało. Dokonała pani jednak maksymalnych starań, nie uzyskując opinii od służb - by zminimalizować negatywne skutki swojego zachowania. Rozumiem - zobowiązanie pani do organizacji meczów. Dlatego nawet najłagodniejsza kara, jaką jest grzywna będzie w tym przypadku zbyt surowa. Kwestii utraty pracy w razie wyroku - Sąd nie brał pod uwagę. To nie ma znaczenia, wiele jest zawodów w których za skazanie prawomocnym wyrokiem traci się pracę. /.../ W tym wypadku Sąd wziął pod uwagę znikomy stopień społecznej szkodliwości, dlatego najmniejsza nawet kara byłaby zbyt surowa. Sprawę umarzam.

Krzysztof Wojtasek nie jest stroną w sprawie, bowiem to Prokuratura Rejonowa w Gorlicach wszczęła dochodzenie "z urzędu". Poproszony jednak o komentarz powiedział: - Dobrze, że Sąd nie skrzywdził pani prezes. Zadziwia jednak wyjątkowa wyrozumiałość Sądu, który powinien stać na granicy prawa, które zostało jednak naruszone.

Sabina Palka, zdj. Michał Adamowski
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama