Mieszkańcy i kolejarze protestowali na "zakopiance" (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

W piątek na wysokości Rabki ok. 80 miesz­kań­ców Pod­ha­la i ko­le­ja­rzy blo­ko­wa­ło za­ko­pian­kę. Przez godzinę przechodzili przez pasy wstrzymując w ten sposób ruch samochodowy. Wznosili hasła obarczające marszałka województwa Marka Sowę odpowiedzialnością za pogarszającą się sytuację na kolei. Domagano się przy­wró­ce­nia po­łą­cze­nia ko­le­jo­we­go mię­dzy Suchą Be­skidz­ką a Za­ko­pa­nem. Kur­so­wa­nie po­cią­gów za­wie­szo­no z po­wo­du bu­do­wy zbior­ni­ka wod­ne­go.

Pi­kie­tu­ją­cy wy­cho­dzi­li na przej­ście dla pie­szych, blo­ku­jąc prze­jazd. Co dzie­sięć minut prze­pusz­cza­li sa­mo­cho­dy. Na transparentach można było prze­czy­tać: "Ce­sarz Fran­ci­szek kolej zbu­do­wał, mar­sza­łek Sowa kolej zruj­no­wał", "Pod­ha­lu od­da­waj­cie kolej zło­dzie­je", "Panie marszałku chcesz w Krakowie Majdanu?".

Głównym powodem protestu było zawieszenie przez PKP kursów pociągów na odcinku Kraków-Zakopane. Związkowcy i pracownicy kolei obawiają się, że to pierwszy krok całkowitej likwidacji połączeń lub znacznego ich ograniczenia, a w konsekwencji do zwolnień pracowników kolei m.in. na Podhalu. Zawieszeniu kursów sprzeciwiają się też samorządowcy i okoliczni mieszkańcy. Niektórzy z nich dojeżdżają pociągami do pracy. Jak twierdzą, komunikacja zastępcza nie działa, busy i autobusy jeżdżą jak chcą i tylko na rentownych trasach. Związkowcy podkreślali też, że zawieszenie kursów przelało tylko czarę goryczy, bo na kolei źle dzieje się już od dłuższego czasu.

Mimo dużego ruchu na "zakopiance" nie doszło do paraliżu komunikacyjnego. Na miejscu byli policjanci, którzy kierowali samochody na objazdy, a sami protestujący, co kilkanaście minut, na kilka minut puszczali ruch.

ab, r/ zdjęcia Robert Miśkowiec

źródło: Podhale24

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama