Pozytywni, czyli o dzielnym Kajtku i jego Mamie (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Monika Korpak z Bolechowic urodziła osiem lat temu Kajtka, który "zawojował świat". Chłopiec mimo, że urodził się bez nóg pokazał, że dla chcącego nie ma rzeczy niemożliwych. Kajtek jest wielkim pasjonatem futbolu. Ma specjalne, gumowe spodnie i usztywniane rękawice. W domu w ten sposób gra w piłkę.

Rzuca nią przed siebie a potem podąża za piłką, celując do przenośnej bramki. Ten niespełna ośmioletni chłopiec po prostu nie zauważa, że nie jest w pełni sprawny. Jest zawsze uśmiechnięty i wesoły, tak jakby nieszczęście go nie dotyczyło. Dzięki podejściu do życia, którego nauczyli go rodzice zjednuje sobie sympatię, przyjaźń i pomoc wielu obcych osób. Właśnie im zawdzięcza dofinansowanie pierwszych protez. O rozmowę o dzielnym Kajtku poprosiliśmy jego mamę.

Wychowywanie dziecka, które widzi, że czymś różni się od rówieśników nie jest chyba łatwe?

- Kiedy Kajtek pyta dlaczego jest inny od kolegów odpowiadam: "po prostu bo taka jest twoja uroda". Mówię mu: "nie jesteś gorszy, jesteś lepszy od tych chłopaków, mądrzejszy". Jego koledzy są bardzo życzliwi. Nie wyśmiewają się z syna. Bardzo ważna jest kwestia wychowania i tego, jak rodzice tłumaczą dzieciom, że mają niepełnosprawnego kolegę. Powtarzam Kajtkowi, że jest wartościowy. On o tym wie i nie ma kompleksów.

Gra w piłkę jest dla niego dużym wysiłkiem?

- Jak mu zabronić? Już od małego kochał futbol. Wraca ze szkoły i przebiera się w koszulkę piłkarską, a potem idzie grać. To jego pasja. Kilka dni temu wrócił ze swojej pierwszej dłuższej wycieczki. Zwiedzał Stadion Narodowy w Warszawie. Długo czekał na ten wyjazd. To było jego marzenie.

W jakiej jest kondycji?

- Nie jest źle. Dwa razy w tygodniu ma rehabilitację w szkole. Ćwiczy z panem Łukaszem, którego bardzo lubi. Zajęcia pomagają mu w prostowaniu kręgosłupa. Syn ma także przykurcze. Przyznam, że w domu mniej chętnie ćwiczy.

Jak wygląda kwestia protez? Widzę, że w domu ich nie nosi.

- Kajtek nie lubi protez. Ubiera gdy musi. Z pierwszych, które dostał cztery lata temu dawno wyrósł. Niestety nowe kosztują 62 tysiące złotych ale nie są tak drogie jak proponowały nam inne firmy. Uskładaliśmy i otrzymaliśmy ponad połowę, ale brakuje jeszcze 20 tysięcy złotych. Jesteśmy dobrej myśli. Niedawno Klub Rotary zorganizował zbiórkę, pomogła nam także pani Agnieszka Rokita z przyjaciółmi kwestując kilka tygodni temu. Ludzie na prawdę są wspaniali i rozumieją sytuację.

Jak dajecie sobie Państwo radę? Ponosicie przecież koszty leczenia, rehabilitacji.

- Mąż musi pracować za granicą, aby nas utrzymać. Często wyjeżdża. Kajtuś wtedy bardzo tęskni. Niedawno urodził się mu brat. Kajtek wymyślił mu imię. Opiekuję się więc trzema mężczyznami. Kajtek lubi pomagać mi przy Kacperku. Bardzo kocha brata.

Ma Pani wspaniałe dzieci. Czy przed urodzeniem Kajtka wiedziała Pani, że przyjdzie na świat bez nóg? Była Pani przygotowana na tę sytuację?

- Lekarz nic mi nie powiedział. Byłam bardzo zaskoczona. Syn jest bardzo dzielny i radosny. Rekompensuje mi wszelkie trudy. Wielu dorosłych powinno się od niego uczyć podejścia do życia.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Mączka
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama