Zgłoszenie o wypadku samolotu, na szczęście skończyło się tylko na strachu

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Dyżurny Policji odebrał bardzo niepokojące zgłoszenie. Znajdujący się na jednej z najwyżej położonych ulic Tuchowa świadek widział bardzo nisko lecącą awionetkę, która mając problemy z gasnącym silnikiem, gwałtownie obniżała lot, po czym w rejonie kompleksów leśnych w miejscowości Siedliska zniknęła z pola widzenia. Informacje przekazaną przez dzwoniącego mężczyznę potwierdziły także inni mieszkańcy tamtych okolic, którzy z kolei widzieli wydobywający się z nad lasu dym.

Wszystkie te wiadomości wskazywały, że mogło dojść do poważnego wypadku i postawiły na nogi służby ratownicze.
Do działań przystąpiły natychmiast Policja, Straż Pożarna i służby medyczne. Kilkudziesięciu policjantów z Tarnowa, Ciężkowic i Tuchowa wraz z 9 zastępami państwowej i ochotniczej straży pożarnej rozpoczęły działania poszukiwawczo-penetracyjne. Z powietrza teren opisywany przez świadków jako miejsce katastrofy samolotu, monitorowały 3 helikoptery Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Poszukiwania znacznie utrudniał górzysty i trudno dostępny teren.
Po trwającej ponad 2 godziny akcji i przeczesaniu kompleksów leśnych nie ujawniono jakichkolwiek śladów świadczących o wypadku samolotu.

W toku prowadzonych czynności policjanci natomiast ustalili, że w tym samym czasie w rejonie Tuchowa swój lot szkoleniowy, odbywała należąca do areoklubu podhalańskiego Cesna 152. Lecąca od strony Mielca i Pilzna do Łososiny Dolnej, dwuosobowa załoga, zgodnie z planem szkoleń, ćwiczyła awaryjne podejście do lądowania, z jednoczesnym wyłączeniem pracy silnika. Wszystkie te manewry mogły zaniepokoić i zostać odebrane przez obserwujące je, postronne osoby jako wypadek.

Po penetracji terenu i upewnieniu się, że załoga samolotu bez najmniejszych przeszkód wylądowała na lotnisku w Łososinie, akcja została zakończona.

opr.s/

źródło: Małopolska Komenda Policji

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama