Upadek konia na drodze do Morskiego Oka

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

"W pogoni za dudkami w tym upale nie każdy wytrzymuje. Co z tego, że wozacy muszą m.in. przestrzegać liczby przewożonych osób na jednym wozie, skoro przy odpowiedniej prędkości to nawet z jednym turystą można zagonić konia" - komentuje Marek Rabiasz.

Mieszkaniec Wrocławia zrobił to zdjęcie wczoraj na drodze do Morskiego Oka.

Pan Marek dodaje: "A wozacy speszą się, bo rzadko zdarza się aby turyści czekali na Palenicy na bryczkę a nie fiakrzy na turystów. Udostępnijcie to, może Ci wszyscy co wożą swoje szanowne 4 litery następnym razem się zastanowią czy nie lepiej iść spacerem".

Sprawą zainteresowało się Tatrzańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. O zdarzeniu została także powiadomiona Policja.

Zdjęcie umieściła też na swoim profilu FB grupa Ratujmy konie z Morskiego Oka. "Kolejny koń nie wytrzymał kłusowania (tym razem w dół). Warto zwrócić uwagę - ludzie stoją i podtrzymują wóz, żeby się nie stoczył na zwierzę. Czyżby awaria hamulców? - czytamy na stronie grupy.

Pod koniec miesiąca odbędzie się ostatnia tura badań koni. Obrońcy zwierząt zapowiadają, że wtedy będą domagać się wyjaśnień w sprawie kilku ostatnich doniesień o incydentach z udziałem koni.Wiele hałasu o nic - fala oburzenia po upadku konia na drodze do Morskiego Oka

Fiakrzy uspokajają, że nic się nie stało. Szef Stowarzyszenia Fiakrów Stanisław Chowaniec poinformował dziennikarzy, że koń się potknął i przewrócił. Ma otarte kolano. Nie odniósł innych obrażeń. O własnych siłach dojechał do końca trasy.

Prezes Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Beata Czerska poinformowała natomiast, że złożyła w tej sprawie zawiadomienie na policję i do prokuratury. Jej zdaniem, wóz mógł jechać za szybko i to mogło być powodem upadku konia.

opr.s/

źródło: Podhale24

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama