Polonijne dzieci wracają na Ukrainę

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

"O tym, że jest wojna dowiadujemy się, gdy nie wracają nasi ojcowie" - tak mówią dzieci polskie, które przyjechały na kolonię do ojczyzny na zaproszenie krakowskiego Stowarzyszenia „Na Rzecz Rozwoju”.

Tatuś Irenki wyszedł z domu 18 maja. Dostał powołanie i jeszcze nie wrócił. Irenka mimo pięknych wakacji w Polsce martwi się o tatę. Dziewczynka wraz z większością swoich rówieśników pochodzi z Chmielnika, miasteczka, które już w 1434 roku wchodziło w skład Rzeczypospolitej. Choć od 1991 roku Chmielnik należy do niepodległej Ukrainy, mieszka w nim wiele rodzin polskich. Miasteczko leży na terenie Winnickiego Okręgu Konsularnego, zamieszkałego przez największą społeczność, sięgającą ponad 400 tysięcy osób pochodzenia polskiego. - W odróżnieniu do niebezpiecznego dziś Doniecka czy Ługańska mieszkańcy czują się tu na razie bezpieczni - mówi Lilia Łojewska, szefowa Chmielnickiego Miejskiego Związku im. Władysława Reymonta.

W ostatnich tygodniach osiedliło się tu wielu uciekinierów z Doniecka. Wyszukują nawet opuszczone, drewniane chaty lub pustostany i układają sobie życie od nowa. Tu wojna jeszcze nie dotarła. Chmielnik to znany kurort z siedmioma sanatoriami, słynący z leczniczej wody radonowej i delfinarium. Właśnie tu przyjeżdżają na leczenie goście z Polski i innych części Europy. Część przemysłu jest w prywatnych rękach ale mieszkańcy nie narzekają na brak pracy. Do miasteczka które dzieli od Lwowa zaledwie 460 kilometrów przyjeżdżają na leczenie dzieci z chorobami kręgosłupa i z paraliżem. U nas tak chore dzieci siedzą w domach. Nie mają takiej możliwości jak ich rówieśnicy z Polski leczenia i podróżowania -dodaje Prezes chmielnickiego Stowarzyszenia. Młodzież z Chmielnika marzy o studiach w Polsce. Pozwoli im to na dalszą edukację i znalezienie pracy w innych państwach Unii Europejskiej. Dużym problemem jest respektowanie wykształcenia zdobytego na Ukrainie w Polsce. Lilia jest 16 lat pielęgniarką. W Polsce to nic nie znaczy. Aby się tu osiedlić, musi poświęcić jeszcze kilka lat na studia i zdobyć licencjat, a w tym samym czasie pracować i zajmować się trójką dzieci. Edukację uznaną przez europejskie normy i dobrze płatną pracę znajdą poza granicami Ukrainy.

Jutro dzieci wracają do swoich rodzin w Chmielniku. Może będą miały to szczęście i uda im się przyjechać do Polski na dalszą edukację. Trzymamy kciuki !

Tekst i zdj. Anna Mączka
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama