Polski Eden cz. 5. W raju były też wiśnie

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Włodek Kluzek z Nowej Wsi na co dzień pracuje w straży dworskiej na Zamku w Pieskowej Skale. Dzięki zmianowemu systemowi pracy może doglądać swój ukochany sad. Wiśnie to tradycja rodzinna i zamiłowanie z dziada- pradziada.

- Sad to dla mnie hobby - wyjaśnia Włodek.

Razem z ojcem dogląda siedemset pięćdziesiąt drzewek. Pierwszy sad wiśniowy ma za domem, a drugi z młodymi drzewkami po drugiej stronie ulicy. Dla niego największym problemem w kontynuowaniu rodzinnej pasji jest brak „siły roboczej”. Znaleźć pomocników jest bardzo ciężko. Młodzież się zmieniła, nie jest skora do zrywania wiśni. Z tego powodu sadownik nie powiększa już sadu. Musi mierzyć siły na zamiary i sobie radzić. Na szczęście pomaga mu ojciec, dzieci i żona.

Podstawą w utrzymaniu wiśniowego sadu są stali klienci. Wiśnie doceniają głównie osoby starsze. Taki klient potrafi zamówić ponad dwie tony. Sadownictwo trzeba lubić. Jeśli jest urodzaj owoce tanieją, gdy jest mały zbiór owoce są droższe. Dla Włodka wyjazdy na Rybitwy - największy targ rolno-spożywczy są na granicy opłacalności. W skupach cena ta sama za owoce każdej jakości, piękne i te mniej udane. To trochę zniechęca.

Aby zebrać 300 kg Kluzek musi się napracować. Drzewa wiśniowe posadzone są tak, że gdy jedna odmiana się kończy, druga zaczyna. Do owoców miękkich, czyli także wiśni nie ma żadnego państwowego dofinansowania. Dawno temu w pobliskich Węgrzcach było kiedyś przetwórstwo. Oddawało się tam mniej ładne wiśnie i owoc się nie marnował. Włodek Kluzek inwestuje w maszyny i sam obcina gałęzie. Służbę dworską ma w nocy więc za dnia dba o swoje drzewa. Gdy zostaje dużo owoców pozostaje wizyta na Rybitwach i sprzedaż za pół darmo. Wtedy do akcji wkracza żona. Uspokaja Włodka i zapewnia, że przecież zawsze się wiśnie sprzeda. Włodek mimo, że ciężko idzie interes nie poddaje się i dba o swój sad. Kontynuuje tradycję rodzinną i pasję. Ani embargo rosyjskie, ani problemy ze zbytem czy niska cena wiśni go już nie zdziwią. Walczy dalej. Nie wszystko przecież da się przeliczyć na pieniądz.

Anna Mączka
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama