Relacja podhalańskich lotników: "Ostatnie w tym roku loty falowe" (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

- Prognozy dla Nowego Targu nie były zbyt optymistyczne. Niż Aleksandra był zbyt wysoko na północ, aby dać nam czysty południowy wiatr. Rano po telefonie na Kasprowy stwierdzamy, że - lecimy - relacjonuje Jakub Świst.

Podobno 210 stopni wieje. Holujemy się z Markiem nad regle i potem bardziej na zachód. W rejon Kościeliska i nic.

Po wyczepieniu szybowiec staje względem ziemi lecimy tylko 10km/h na kierunku 240-250 stopni. Już wiemy, że nić z tego nie będzie, odwracamy o 180 stopni aby zrobić pomiary. Po ok 1h lądujemy na lotnisku.

Następny lot robię z Jakubem Szmyd lecimy bardziej zobaczyć te piękne widoki, niż na falę. W końcu Kuba jechał połowę nocy z Warszawy.

Dziś widoki piękne widzialność na 100km i może więcej. Przesiadam się z Puchacza do Astira i startujemy z Robertem Chełmeckim. Wiemy, że nie ma co lecieć nad Tatry. Piotrek Kryj podsyła mi mms z polem falowym w rejonie Sieniawa - Raba Wyżna. Taki nietypowy hol na fale w kierunku zachodnim. Hol do 1700m po wyczepieniu dusi, a szybowiec prawie stoi w miejscu. Twardo idziemy do przodu i nagle na wario coś drgnęło. Wysokość: 1400 i zaczyna nosić 0,5; potem ustalone 1m/s. I tak w noszeniu między 1-1,5m/s wchodzimy do wysokości 2300m. Niestety tu nie mamy strefy i tylko na tyle możemy.

Po podejściu bardziej na południowy-zachód noszenie wzrasta nawet do 3m/s. Nad nami soczewka. W tym polu falowym latamy do zachodu słońca.

Tekst i zdj. Jakub Świst
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama