Powrót królowej

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Justyna Kowalczyk nigdy nie ukrywała swojej sympatii do Tour de Ski. Jest niekwestionowaną liderką tych zawodów. W ośmioletniej historii cyklu Polka wygrała aż cztery edycje. Jest też rekordzistką pod względem etapowych zwycięstw – 14.

Jej dorobek byłby pokaźniejszy, bo miała spore szanse na triumf także przed rokiem. Organizatorzy jednak w ostatniej chwili z powodu problemów ze śniegiem zmienili program startów na niekorzyść naszej reprezentantki, wskutek czego ta wycofała się z udziału w tej imprezie.

W tym roku wróciła, ale nie w roli faworytki, bo tymi są znakomicie dysponowane Norweżki, a w dodatku forma Polki jest dla nas wszystkich wielką niewiadomą. My jednak liczyliśmy, że nasza biegaczka znów da nam powody do radości.
- Przewodzę we wszystkich statystykach dotyczących Touru. Ale statystyki to tylko liczby. A liczby nie biegają. Liczby nie wiedzą jak ciężka była droga do mojego ósmego Touru. Ona nie wybaczy żadnych niedociągnięć, to pewne. Chciałabym dobrze ze sobą powalczyć. Nie sądzę, żebym była w stanie nawiązać walkę o zwycięstwo, ale mam nadzieję, że chociaż nawiążę walkę – napisała Kowalczyk na FB przed pierwszym biegiem, jakim był prolog na trzy kilometry techniką dowolną w Oberstdorfie.

Trasa prologu była bardzo wymagająca. Zawodniczki rywalizowały na dwóch pętlach - każda po 1612 metrów - na których nie zabrakło wymagającego podbiegu, a także szybkiego i niebezpiecznego zjazdu.

Nasza mistrzyni olimpijska zajęła 10 miejsce, to najlepsze w tym sezonie łyżwą. Trzeba docenić miejsce w czołowej „10” biegu „łyżwą”, w której Polka od początku sezonu się męczy.

Kowalczyk - tak jak w pierwszych startach trwającego sezonu - miała problem z utrzymaniem tempa, w jakim rozpoczęła bieg. Na pierwszym punkcie pomiaru czasu - po 1,2 km - miała czwarty wynik, gorszy od Bjoergen tylko o 5,8 s. Jeszcze na 400 m przed metą była piąta, a od swej odwiecznej rywalki miała wynik gorszy „tylko” o 12,1 s. Na mecie ta różnica wyniosła 20,3 s., a czterokrotna zwyciężczyni Tour de Ski z trudem utrzymała miejsce w czołowej „10”, wyprzedzając 11. Kerttu Niskanen o 0,1 s.

Bieg zdominowały Norweżki, zajęły miejsca od pierwszego do czwartego. Zwyciężyła Marit Bjoergen, która znokautowała rywalki. 10,7 sekund była szybsza od rodaczki Heidi Weng. Na tak krótkim odcinku to prawdziwy nokaut. Kolejne miejsca zajęły Ragnhild Haga (strata 12.2) i Therese Johaug (+13.2). Sylwia Jaśkowiec zajęła 24 miejsce ze stratą 28 sek., a Kornelia Kubińska 59 miejsce ( +51.9).

Jutro dziesięć kilometrów klasykiem, czyli tak jak lubi Kowalczyk.

Stefan Leśniowski

źródło: SportowePodhale

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama