Fenomenalne loty, ale nie Polaków

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Peter Prevc lotem na 248,5 m w pierwszej serii ustanowił rekord skoczni w Planicy. To tylko trzy metry bliżej od rekordu świata. Oczywiście wygrał konkurs Puchar Świata. Ósme miejsce zajął Kamil Stoch. 17 był Klemens Murańka. Piotr Żyła walczył tylko o uniknięcie groźnego wypadku.

Severin Freund mógł już dziś świętować pierwszą w karierze Kryształową Kulę, ale święto odebrali mu gospodarze. Dwóch Słoweńców - Jurij Tepes i Peter Prevc - zajęło dwa pierwsze miejsca. Co najważniejsze, trzecią w sezonie wygraną odniósł Prevc i tym samym wciąż pozostaje w grze o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Przed piątkowymi zawodami tracił do Niemca 94 punkty, zniwelował tę liczbę do 44. Freund finiszował tuż za podium, uznając wyższość młodszego o 4 lata Słoweńca, który skakał fenomenalnie. Skład podium uzupełnił Stefan Kraft. Niedzielne - ostatnie w sezonie - zawody indywidualne zapowiadają się fantastycznie. Freundowi do wygranej w PŚ bez oglądania się na Prevca wystarczy czwarte miejsce.

Kamil Stoch finiszował w Planicy na 8 pozycji. Skakał już z czwartym numerem startowym i uzyskał 228,5 m, co dało mu na półmetku 7 lokatę. W finale lądował na 212,5 m i spadł o jedno miejsce.

 Bardzo dobry występ zanotował Klemens Murańka, sklasyfikowany na 17 miejscu, oddając dwa najdłuższe skoki w karierze. Jeszcze wczoraj jego rekord życiowy wynosił 200 metrów, dziś dwukrotnie go poprawił. W serii próbnej uzyskał 201 metrów, w I serii konkursu - świetne 221,5 m. W finale lądował krócej jedynie o 3 metry, a mimo to awansował.  
Do drugiej serii awansowało jedynie dwóch Polaków. Dwaj pozostali zajęli... dwa ostatnie miejsca. Zawiódł Piotr Żyła, którego rzuciło po wyjściu z progu i musiał rozpaczliwie ratować się przed katastrofą, jaką byłby upadek przy prędkości ponad 105 km/h. Wiślanin lądował 95 metrze.

Tradycyjnie słabo spisał się Dawid Kubacki. Trochę dziwi, czemu wystartował akurat on, skoro nie od dziś wiadomo, że nie najlepiej czuje się na mamucich obiektach, a w odwodzie pozostawał bardzo lubiący loty Aleksander Zniszczoł.

Stefan Leśniowski
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama