Wiatr rządził w Planicy

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Trudne warunki spowodowały, że na Letalnicy odbyła się tylko jedna seria ostatniego w sezonie konkursu drużynowego w skonach narciarskich o Puchar Świata. Polacy zakończyli go na czwartej pozycji, uznając wyższość Słoweńców, Austriaków i Norwegów.

Paradoksalnie jednak, do podium wiele nie brakowało. Sprawę załatwił biało-czerwonym Aleksander Zniszczoł, który skacząc jako drugi nie dofrunął nawet do 150 metra. 

Po skoku Piotra Żyły ( 230,5 m) Polska była na czwartej pozycji, prowadziła Słowenia. Słaba próba Aleksandra Zniszczoła - 149,5 m sprawiła, że Polska spadła na piąte miejsce, prowadzenie objęła Austria, bo Michael Hayboeck wylądował na 225,5 m.

W trzeciej grupie Klemens Murańka miał 221,5 m (wyrównał rekord życiowy z piątkowego konkursu indywidualnego). Później zaczęły się problemy z wiatrem. Norweg Anders Fannemel był kilka razy zdejmowany z belki startowej, w końcu skoczył i uzyskał 219,5 m. Po trzeciej grupie Polska była nadal piąta, na prowadzenie wróciła Słowenia, gdyż Robert Kranjec miał 225 metrów.

W czwartej, ostatniej grupie pierwszej serii, wiatr ponownie zaczął sprawiać problemy. Kamil Stoch czekał kilkanaście minut na zielone światło zezwalające mu na skok. Gdy się w końcu zapaliło, dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi, wylądował na 218 metrze. Po próbie Stocha Japończyk Noriaki Kasai miał tylko 172,5 m i Polska awansowała na czwarte miejsce klasyfikacji generalnej po pierwszej serii.

Organizatorzy zmuszeni byli do tradycyjnej żonglerki belkami startowymi. Ostatecznie uznano, że drugiej serii nie będzie.

Stefan Leśniowski

źródło: SportowePodhale

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama