Hokej. Elita nie dla Polaków (zdjęcia)
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Nie wykorzystaliśmy szansy awansu do Eilty. Węgrzy wygrali z nami 2:1 i to oni w przyszłym roku zagrają w gronie najlepszych drużyn świata. Polacy na trzecim miejscu. Brawa dla biało –czerwonych za wielką walkę do końca.
- Wiedzieliśmy, że Węgrzy nas zaatakują. Spodziewaliśmy się, że będą grać blisko nas. Przetrzymaliśmy ten napór i coraz śmielej będziemy grali – powiedział po 20 minutach Radosław Galant.Polacy w pierwszej tercji, można rzec, że nie istnieli. Madziarzy niesamowicie atakowali. My nie byliśmy w stanie zbudować dobrej akcji. – Musimy wziąć głęboki oddech. Węgrzy falowo atakują, grają w szalonym tempie, nękając Odrobnego – oceniał Mariusz Czerkawski.
Liczyliśmy, że Polacy obudzą się w drugiej tercji. Nic z tego. Przeciwnik nadal szalenie atakował. Momentami zamykani byliśmy w tercji, nawet, gdy graliśmy w komplecie. Wybroniliśmy dwa okresy gry w osłabieniu. Stworzyliśmy sobie dwie sytuacje, z których coś mogło być, ale w obu akcjach, dwa na jeden, krążek nie dotarł do Bagińskiego. To, że po 40 minut wynik był bezbramkowy, to wielka zasługa świetnie spisującego się z bramce Odrobnego.
W 42 minucie Węgrzy nas złamali. Zbyt pasywnie broniliśmy i dobitka Hariego wylądowała pod poprzeczką. Na 4 minuty i 15 sekund przed końcem trzeciej tercji Jacek Płachta zagrał va banque, wycofując bramkarza. Manewr się udał, bo doprowadziliśmy do wyrównania. Bryk kapitalnym strzałem trafił w okienko węgierskiej bramki. Żyliśmy i graliśmy nadal o awans. Niestety 6 sekund przed końcową syreną Węgrzy zdobyli zwycięskiego gola, posłali krążek do pustej bramki.
Polska- Węgry 1:2 (0:0, 0:0, 1:2)
Stefan Leśniowski, zdj. Michał Adamowski
Więcej na temat
komentarze
reklama