Pokaz motocyklowy na nowotarskim Rynku (zdjęcia)
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
NOWY TARG. - To kolejny nasz pokaz na rynku z okazji Rajdu Tatrzańskiego. Cieszy się dużym zainteresowaniem. Pokazujemy co potrafimy na motocyklu, na luzie, pod publiczkę. Mają zachęcić młodych i głodnych sportu, zarazić ich motocyklowym bakcylem. Jest to przednia zabawa, przy której miło można spędzić czas - przekonuje Rafał Luberda.
To były mistrz Polski w trialu, reprezentant kraju, obecnie trener reprezentacji kraju, twórca sukcesów nowotarskich trałowców. A ci niepodzielnie rządzą i dzielą na krajowym podwórku od dobrych kilku lat. Rafał do trialu powrócił po 10 latach i to w wielkim stylu. Bije na łeb na szyje dużo młodszych konkurentów. Wspólnie w braćmi Łukaszczykami - Michałem i Jakubem oraz Daniel Nykaza, dali pokaz iście cyrkowych umiejętności na motocyklu. To była tylko namiastka tego, co wykonują podczas zawodów o mistrzostwo kraju. Tam ewolucje są zdecydowanie trudniejsze, do tego w nieprzewidywalnym zmiennym terenie. Potrafią wyjechać motocyklem tam, gdzie nie da się przejść na piechotę bez odpowiednich akcesoriów np. liny czy czekana. A o zwycięstwie decydują milimetry.Dlaczego tylko ci jechali pokazy? – Bo są najbardziej precyzyjni, nie stresują się przy publiczności – pada odpowiedź Rafała Luberdy. – Pokazy rządzą się swoimi prawami. Wybrałem najbardziej odpowiedzialnych, którzy nie zawiedli mnie w takich pokazach. Bardzo ważne jest, aby jeździec podczas ewolucji nie popełnił błędu.
Na pewno błąd byłby kosztowny, szczególnie podczas przeskakiwania dwóch osobników leżących na ziemi. To byli ochotnicy. Żona jednego z nich przyznała, że serce skoczyło jej do gardła, gdy Rafał przeskakiwał męża i jeszcze jednego ochotnika.
- Oczywiście każdy ma pietra leżąc na ziemi, gdy nad nim motocykl ma pofrunąć. Zawsze jest jakieś ryzyko, że coś może się zdarzyć. Ten numer wykonujemy od lat i szczęśliwie się kończy. Na motocyklu czuje się jak ryba w wodzie. Robię ten numer na 110%. Bezpieczny jest to pokaz – zapewnia Rafał Luberda.
Puchar burmistrza dostał się w ręce Jakuba Łukaszczyka. Młodzian wykonał kilka trików, które wzbudziły aplauz obserwujących. Niestety pecha miał straszy brat Micha, który najpierw ratował się, by nie wpaść na fotoreportera i uszkodził motocykl. Po powrocie do pokazu jego stalowy rumak stracił powietrze w tylnej oponie.
W pokazach wzięli także udział najmłodsi adepci trialowej sztuki. Trzeba przyznać, że było ich sporo i to nie tylko płci męskiej.
Stefan Leśniowski, zdj. Krzysztof Garbacz
źródło: SportowePodhale
Więcej na temat
komentarze
reklama