Dom Polskiego Czerwonego Krzyża w Krakowie
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Jeszcze do niedawna małopolski oddział Polskiego Czerwonego Krzyża prowadził w szpitalu im. Ludwika Rydygiera w Krakowie zakład opiekuńczo –leczniczy. Oddział mieścił się na jednym z pięter. Seniorzy otrzymywali całodobową pomoc. Było tam jednak bardzo ciasno, brakowało pomieszczeń i niecierpliwie oczekiwano na remont.
Choć warunki pozostawiały wiele do życzenia, zakład cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem seniorów. Mimo, że na miejsce trzeba było czekać bardzo długo nie odstraszało to potencjalnych pacjentów. - Przeprowadzanie remontu, w tym samym czasie gdy oddział żyje własnym tempem to zadanie nie możliwe do spełnienia. Z tego powodu postanowiliśmy zmienić miejsce. Mieliśmy możliwość wynajęcia lokalu przy ul. Olszańskiej 5. Zdecydowaliśmy się przenieść zakład właśnie tutaj - mówi Małgorzata Pyka szefowa małopolskiego oddziału.Nie każdy pamięta, że filarami działalności PCK jest przede wszystkim opieka medyczna oraz opieka nad osobami chorymi , samotnymi i potrzebującymi. Organizacji udawało się w Polsce realizować swoje naczelne zadania do czasów drugiej wojny światowej. Tuż po niej PCK utraciło wszystkie szpitale. Pomoc bezpośrednia i świadczenie usług medycznych zostało bardzo ograniczone. Czerwony Krzyż zaczął działać bardziej w zakresie pomocy społecznej, a nie ochrony zdrowia. -Teraz próbujemy odbudować naszą działalność, która jest nie tylko statutowa ale również misyjna. Chcemy odbudować obszar ochrony zdrowia i świadczeń medycznych - dodaje Małgorzata Pyka.
Wnętrze nowej placówki zaskakuje niebanalnym i bardzo ciekawym wystrojem wnętrza. Jasne, świetliste przestrzenie są bardzo przyjazne. Wnętrza nowej placówki projektowało kilka osób min prezes PCK. Staramy się stworzyć dom dla naszych pacjentów-przyznaje Pani Dyrektor. Nawiązaniem do pierwotnej działalności jest także zmiana nazwy z zakładu usług medyczno-rehabilitacyjnych na Dom Polskiego Czerwonego Krzyża. Drugi taki Dom jest na Śląsku, ale w stosunku do faktycznych potrzeb seniorów są to krople w morzu potrzeb. Na miejsce w tego typu placówce czeka się nawet do pół roku.
Tekst i zdj. Anna Mączka
Więcej na temat
komentarze
reklama