Oskar Pieprzak zdobył Mistrzostwo Polski

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

- Moim marzeniem było zdobyć tytuł najlepszego zawodnika w Polsce. Marzenia się spełniły. Dokonałem tego w miniony weekend w Drawsku Pomorskim, na poligonie wojskowym, podczas finałowej rundy Przeprawowych Mistrzostw Polski ATV PZM – mówi Oskar Pieprzak.

Impreza najwyższej rangi organizowana w Polsce. Oskar od dłuższego czasu odnosi sukcesy w ekstremalnych przeprawach na quadach. Ma już w sowim dorobku zwycięstwo w Pucharze Polski (2013), teraz dołożył do tego tytuł mistrza kraju. I pomyśleć, że po wygraniu Pucharu Polski nosił się z zamiarem zakończenia kariery.

- Względy rodzinne zadecydowały, że zrobiłem sobie dłuższą przerwę. Treningi, wyjazdy na zawody mocno zajmowały czas. Stąd taka decyzja. Bywałem tylko na mniej prestiżowych zawodach, aby utrzymać poziom i być w formie non stop. Dobrze mi to zrobiło. W sercu czułem, że to jeszcze nie koniec – powie.

Zmienił zdanie po ogłoszeniu przez Polski Związek Motorowy, że w 2015 roku organizuje czempionat kraju w tej dyscyplinie. – Podjąłem decyzję, że wracam do przepraw. Dzisiaj mogę powiedzieć, że był to właściwy krok. Nie żałuję decyzji. Mistrzostwo kraju to jest coś – mówi.

Po mistrzostwo nie sięga się ot tak. Trzeba wielu wyrzeczeń, przygotowań, by z formą trafić na właściwy moment. Szczyt formy trzeba było przygotować na trzy eliminacje. Podczas eliminacji w Bieszczadach nie miał sobie równych.

- Zwycięstwo w pierwszej eliminacji, dało mi dobrą pozycję przed kolejnymi startami. Łatwo nie było. Widać, że dyscyplina zyskuje na popularności. Konkurencja jest coraz większa. Pojawiło się kilka nowych, ciekawych zawodników, a są też tacy, którzy wrócili do rywalizacji po latach przerwy. Mistrzostwa Polski to już nie przelewki – mówił po pierwszym starcie.

W Golubiu-Dobrzyniu dojechał do mety na drugiej pozycji. Potwierdziły się jego słowa, że rywalizacja w mistrzostwach kraju to nie bułka z masłem. Grupa nowych zawodników bardzo mocno naciskała. Niemniej doświadczenie Oskara pozwoliło mu wskoczyć na podium i realnie myśleć o mistrzostwie przed ostatnim startem.

- Ten rajd dał mi dużo do myślenia i sporo materiału do analizy – zdradza. - Wyciągnąłem wnioski z tego startu. Wprowadziłem dużo korekt taktycznych i modyfikacji w sprzęcie. To drugie miejsce było dla mnie wielką lekcją, ale dobrze odrobioną. W trzeciej rundzie w Drawsku Pomorskim wszelkie założenia sprowadzały się do taktyki, nawigowania i konsekwentnej jazdy. Stoczyliśmy z Piotrkiem Kurkiem wielką bitwę z rywalami, którzy mieli, tak ja my, chrapkę na mistrzowską koronę. Po 12 godzinach jazdy non stop (od 15 do 3 w nocy) różnica czasowa na mecie wyniosła zaledwie 7 minut między pierwszym i drugim zespołem. To był wyczerpujący wyścig. Dotarłem do mety na drugiej pozycji, ale to miejsce dało mi zwycięstwo w klasyfikacji generalnej mistrzostw Polski. To wynik kilku składowych - doświadczenia, przygotowania, siły i techniki jazdy. Jestem po prostu w siódmym niebie.

Dodajmy, iż był to najrówniej jeżdżący duet imprezy. Jego partnerem był, jak już wspominaliśmy - Piotr Kurek. - Bardzo dziękuję Piotrkowi, z którym wspólnie walczyłem we wszystkich rundach. Przeżyliśmy wspólnie dobre i złe chwile. Piter dziękuję, jesteś fantastycznym przyjacielem. Wielkie podziękowania dla naszych wszystkich partnerów, tych którzy nas przygotowywali do rajdów, jak i tych co nas zaopatrywali, ubierali, zbroili i wspierali dobrym uśmiechem i dobrym słowem, Wielki dzięki dla Damiana Łaga Szekla4x4.pl (oświetlenie i mega akcesoria), Mammut Polska (sprzęt i odzież), CF Nowy Targ (przygotowanie siłowe i kondycyjne z Dariuszem Drezewskim), Ringroad Yamaha (części i akcesoria do Grizzly 450), ATV Polska (świetna organizacja rajdów oraz fantastyczne tereny), Garmin Polska (nawigowanie), Yamaha Motor Polska (moje G450 i szybkie przesyłki), Moto Service Worwa sp.j. (serwis samochodów i przyczep na każdy rajd), Maciej Wojek i Halifax Rabzański (serwis quadów i opiekę techniczną podczas rajdu w Drawsku), ATV Akademia (inicjatywę i spotkania z ciekawymi ludźmi), Rafał Kamieniecki Kames ( przygotowanie opon do quadów). Zakończenia kariery jeszcze nie planuję. W maju za rok jadę na najtrudniejszy rajd przeprawowy w Europie w Rumunii. Właśnie dogaduję się z Rafałem Sonikiem, by pojechać w Poland National Team – kończy Oskar.

Stefan Leśniowski / zdj. Bartosz Guz / Adventure Media

źródło: SportowePodhale

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama