Na nowotarskim Rynku stanie stacja pomiaru jakości powietrza
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
NOWY TARG. - Podjąłem decyzję, że stacja pomiarowa stanie w Nowym Targu. To duża stacja, której w Suchej Beskidzkiej nie chcieli. Kontener postawiony zostanie na Rynku obok kapliczki św. Jana Kantego między ławeczkami - poinformował na konferencji prasowej burmistrz Grzegorz Watycha. Stacja ruszy za 10 dni.
Sucha nie chciała - dostanie Nowy TargW Małopolsce jest 27 stacji pomiarowych, w tym 14 terenowych. Rocznie w Polsce z powodu złej jakości jakości powietrza umiera 44 tys. osób.
- Przenosimy stację do Nowego Targu, bo to miasto ma takie same problemy z zanieczyszczeniem powietrza jak Sucha Beskidzka. Może tu jest mniej siarki, ale inne wskaźniki, jak i składniki pyłu zawieszonego są wyższe - dodał obecny na spotkaniu z dziennikarzami Ryszard Listwan. Zastępca Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Krakowie na pytanie dlaczego Sucha Beskidzka stacji u siebie nie chciała - nie odpowiedział wprost. Wskazał na tylko na niechęć personalną do siebie jako do byłego burmistrza Suchej i dodał, że "nie ma żadnych sensownych argumentów przemawiających za decyzją władz Suchej Beskidzkiej".
Dane dla czterech powiatów
Przypominano, że głównym źródłem zanieczyszczeń są paleniska, wykorzystywany opał - węgiel i drewno - spalany w niskich temperaturach.
- Jadąc do państwa widzieliśmy te dymy. Patrząc na te domy i ich otoczenie uważam, że to jest problem świadomości społecznej, a nie kwestia statusu materialnego - dodał inspektor Listwan.
Stacja na Rynku rozpocząć ma prace za za 10 dni. Mieszkańcy czterech powiatów: nowotarskiego, suskiego, wadowickiego i myślenickiego będą mieć pełną informacje o stanie powietrza. Osoby szczególnego ryzyka będą mogły się przygotować i podjąć decyzje o aktywności - np. czy w ogóle wychodzić z domu.
Podczas spotkania kilkakrotnie podkreślano, że stan powietrza w Nowym Targu to efekt wieloletnich zaniedbań, których nie da się zlikwidować w dwa lata.
"Pomiary nie zastąpią działania"
- Stacja pozwoli określić linię programu ochrony powietrza, będzie można pokazać pozytywne zmiany. Dobre tempo to zmiana rocznie 10 procent pieców i kotłów. Jeśli tu jest 1500 kotłów, to wymiana 150 rocznie na wysoko-emisyjne systemy grzewcze jest dobrym wskaźnikiem zmian - przekonywali organizatorzy konferencji.
- Ten pierwszy krok w postaci stacji pomiarowej jest bardzo ważny, bo wykonywanie pomiarów w dłuższym okresie pozwoli definiować stan zagrożenia. Ten pomiar jest bezwzględnie potrzebny, ale za tym muszą iść konkretne działania. Sam pomiar ich nie zastąpi - mówił Janusz Tarnowski. - Ten temat zaniedbywany był przez lata. Dzisiaj, gdy skala zjawiska jest tak duża - trzeba energicznie i zdecydowanie się tym zająć - dodał przewodniczący Rady Miasta i deklarował "współpracę między Radą a organem wykonawczym". - Rada Miasta reprezentuje mieszkańców, a im zależy na poprawie jakości powietrza. Dlatego jak będzie projekt burmistrza i będzie on dobry dla mieszkańców to przegłosujemy przekazanie środków z budżetu na jego realizację - powiedział. Decyzję o postawieniu stacji w centrum Miasta nazwał "odwagą w działaniu".
Kontener stanie na Rynku
- Nie udajemy, że problemu nie ma. Chcemy wziąć byka za rogi. Nie obrażamy się na Alarm Smogowy o ten ranking, w którym Nowym Targ znalazł się na 3. miejscu najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce. Tu jest zwarta zabudowa, przeważa tradycyjne palenie w piecach, kotłach węglowych. To sprawia, że powietrze ma taką złą jakość. Położenie Nowego Targu też nie sprzyja sytuacji. Chcemy to zmienić - mówił burmistrz. - Po ogłoszeniu tego rankingu, wystąpiłem do WIOŚ i po dwóch tygodniach dostałem pismo "bierzecie stację, której Sucha nie chciała?" Bierzemy. Stacja stanie na Rynku koło kapliczki św. Jana Kantego. Na razie do końca roku, a potem może ją przeniesiemy gdzieś indziej. Lokalizacja - wizerunkowo może nie najlepsza, bo to duży kontener, ale to ma też wymiar edukacyjny. Każdy ma widzieć, że robimy pomiary - argumentował Grzegorz Watycha.
Jak mówił - liczy na wsparcie władz państwowych w postaci wprowadzenia rozwiązań prawnych i decyzji ekonomicznych, by realizacja całościowego programu ochrony powietrza "przebiegała w sposób łagodny dla kieszeni mieszkańców".
Karać, pouczać, edukować?
- System inwentaryzacji palenisk to podstawa - oświadczył Ryszard Listwan. - Nie może być tak, że mieszkańcy palą jak chcą i czym chcą. Trzeba stworzyć układ prawny i kontrolny. Ale trzeba też kształtować ludzkie zachowania i świadomość - dodał. Jest zwolennikiem "wykasowania stałych źródeł opału", ale zapytany wprost o węgiel - zapewnił, że WIOŚ "promuje węgiel, ale ten dobrej jakości".
- My nie stosujemy kary jako celu, bo to ostateczność, ale jak trzeba to się z tym zmierzymy. Nie ma kar za palenie węglem złej jakości, ale za palenie śmieci już tak. Są prowadzone prace, badane są próbki popiołu i na tej podstawie określa się czym ktoś pali w piecu - tłumaczył.
- Od 1 grudnia, od czasu uruchomienia telefonu interwencyjnego jest dwóch pracowników urzędu oddelegowanych do działań. Przeprowadzono 232 kontrole, z czego 67 w zakresie ochrony powietrza. My podejmujemy działania naprawcze - zapewniał naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Dariusz Jabcoń.
- Próbujemy zaangażować kominiarzy, by byli rzecznikami wymiany źródła ciepła. Bo to oni mają wiedzę na temat stanu i jakości palenisk oraz kominów. Mamy wsparcie u proboszczów, którzy z ambony przypominają o nie paleniu śmieci. Tak nasza kreatywność się przejawia. Trzeba przekonywać mieszkańców do właściwego postępowania. Bo każdy z nas ma możliwość wpływu na jakość powietrza. Komin do komina - jak ziarnko do ziarnka - i zbiera się problem - tłumaczył burmistrz i apelował, by mieszkańcy rozmawiali ze sobą na ten temat i wzajemnie przekonywali się do potrzeby dbania o środowisko.
Nowy Targ i Geotermia Podhalańska
Gościem konferencji był także Czesław Borowicz. - Jestem tu jako były burmistrz. Przypominam, że 94 roku - po roku przekonywania radnych - udało mi się wprowadzić Miasto do Geotermii. Sprawa Geotermii Podhalańskiej jest istotna dla Nowego Targu. Wskazywali na to kilkakrotnie goszczący tu przedstawiciele Banku Światowego. Mówiono wprost, że bez Nowego Targu - Geotermia nie ma racji bytu. Myśmy od razy z budżetu miasta przeznaczyli środki na pre-izolowane rury na osiedlach. Wszystkie wymieniono, budynki ocieplono i nic. Przesyłana jest teraz gorąca woda do Zakopanego do około 2 tysięcy odbiorców. To dalej niż do Nowego Targu, gdzie jest 1 800 odbiorców od razu. Największy problem to to cena gigadżula - przyznał Czesław Borowicz.
Dodał, że inny problem to sposób prowadzenia spółki. - Rady Nadzorcze to synekury. Tam nie zasiadają ludzie, którzy się na tym zagadnieniu znają. Ich działania polegają na decyzjach o przeznaczaniu kolejnych dziesiątków milionów zł dofinansowania, żeby GP mogła funkcjonować. A ta spółka ma się rozwijać, musi więc inwestować, szukać klientów. Nowy Targ to dobry klient, bo duży. Jego włączenie do sieci oznacza także wpływ na obniżkę cen dla wszystkich odbiorców. Geotermia nie jest własnością Zakopanego, tyko całego Podhala. Tych 2 tysiące podłączeń w Zakopanem nie ma uzasadnienia ekonomicznego dla istnienia spółki - posumował były burmistrz Nowego Targu.
- Rozmowy z nowym prezesem spółki Geotermia Podhalańska już się zaczęły. Określimy nasze potrzeby i zaangażowanie się. Podstawa to opłata za gigadżula. Tu chciałbym uspokoić mieszkańców: nie pozwolimy na to, by ta cena wzrosła. A ona już zbliża się do tej, jaką proponuje MPEC. Prezes Wojciech Ignacok patrzy na Nowy Targ jako na dużego klienta. To może mieć wpływ na cenę dla wszystkich użytkowników. Robimy analizę finansową. W długofalowej strategii rozwoju Miasta jest zapis, że Nowy Targ korzysta ze źródeł geotermalnych. Ale na razie to był tylko zapis. My chcemy to realizować. W marcu br. wystąpimy do Geotermii Podhalańskiej o wskazanie warunków przyłączenia.
Sabina Palka, zdj. Michał Adamowski
źródło: Podhale24
Więcej na temat
komentarze
reklama