Otwarcie dla Cracovii

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Hokeiści Cracovii nie mieli dużo czasu na regenerację po „śmiertelnym boju” z Sanokiem, ale pokazali lwi pazur i wygrali pierwsze finałowe spotkanie z GKS Tychy. Do złota potrzeba „Pasom” jeszcze trzech zwycięstw

Tyszanie imponowali spokojem i gdy tylko była okazja konstruowali błyskawiczną kontrę, ale to było tylko w pierwszej tercji. Bramkarz „Pasów” miał powody do niepokoju, bo jego koledzy pozostawiali sporo swobody rywalom. Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Sokół. Tyski obrońca z przytupem powrócił do gry, dając prowadzenie obrońcy mistrzowskiego tytułu.

Od drugiej lepiej prezentowali się krakowianie. Ich akcje były groźne i przyniosły im wyrównanie. Szinagl zmienił lot krążka i Żigardy skapitulował. Czeski golkiper miał zdecydowanie więcej pracy niż w pierwszej tercji, ale nie zdołał zapobiec utracie drugiego gola, z dobitki Drzewieckiego.

W ostatnich 20 minutach tyszanie rzucili się do odrabiania strat, ale ich ataki nie przynosiły żadnego rezultatu. A tymczasem Dziubiński wykorzystał błąd obrony i zdobył gola.

- Gryziemy lód, w każdej akcji, w każdej minucie i to przyniosło nam sukces - skomentował Filip Drzewiecki.

- Wygraliśmy bardzo ważny mecz ze względów psychologicznych. Wprawdzie to Tychy prowadziły, ale udało nam się strzelić trzy bramki. Nie ustrzegliśmy się błędów i jutro musimy zagrać lepiej , bo GKS będzie bardzo zmotywowany – powiedział Krystian Dziubiński.

  - To był bardzo ciekawy mecz, cieszę się, że dobrze zaczęliśmy tę serię. Chcieliśmy wygrać i udało się, bo zawodnicy zrealizowali założenia taktyczne, naprawdę dali z siebie sto procent i zrealizowali założenia taktyczne. Pomógł nam Radziszewski, który od ostatnich meczów półfinałowych złapał dobrą formę i jest dużym wsparciem dla zespołu. Czy nie jestem zawiedziony brakiem kompletu na trybunach? Każdemu może zdarzyć się słabszy dzień. Jestem pewien, że jutro będzie więcej kibiców – skomentował trener „Pasów”, Rudolf Rohaczek.

- Cracovia wykorzystała atut własnego lodowiska. Pierwsza tercja była dobra w naszym wykonaniu, w drugiej dominowali gospodarze, którzy udokumentowali to dwoma bramkami. Popełniliśmy błąd przy drugim golu, zostawiając Drzewieckiego bez krycia. We wtorek musimy zagrać lepsze spotkanie i z tą myślą przyjedziemy do Krakowa. Sokołowi odnowiła się kontuzja przywodziciela, ale zostało nam jeszcze sześciu obrońców, mamy też Kolusza, który potrafi zagrać w defensywie – powiedział dugi trener tyskiej drużyny, Krzysztof Majkowski.


Stefan Leśniowski fot. Joanna Maczugowska



Cracovia – GKS Tychy 3:1 (0:1, 2:0, 1:0)

0:1 Sokół – Vozdecky (17:36)
1:1 Szinagl – Svitana (22:55)
2:1 Drzewiecki – Kruczek – Kucewicz (39:31)
3:1 Dziubiński – Szinagl – Svitana (50:28)
Stan rywalizacji: 1:0 do czterech wygranych.
Cracovia: Radziszewski; Rompkowski – Turoń (2), Noworyta – Dąbkowski, Kruczek – Wajda, Dutka – Novajovsky; Svitana – Dziubiński – Szinagl, Kapica (2) – Słaboń (2) – Urbanowicz, Guzik (2) – Kucewicz (2) – Drzewiecki, Kisielewski – Wróbel – Domogała. Trener Rudolf Rohaczek.
Tychy: Żigardy; Kolarz – Ciura, Pociech – Hertl (2), Bryk (2) – Kotlorz, Sokół; Witecki – Galant – Bepierszcz, Łopuski – Majoch (2) – Kolusz, Vozdecky (2) – Komorski (2) – Vitek, Kogut – Rzeszutko – Bagiński. Trener Jirzi Szejba.
Stefan Leśniowski
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama