Ciarko Sanok wyrównał, decydujące starcie z TatrySki Podhale w niedzielę

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Sanok pokonał Podhale i wyrównał stan rywalizacji (1:1) w walce o trzecie miejsce w PHL. Brązowego medalistę poznamy w niedzielę

W 140 sekundzie gospodarze objęli prowadzenie. Strzał Tuominena odbił Raszka, a dobitka Cichego znalazła drogę do siatki. „Szarotki” wyrównały grając w przewadze i w końcówce tercji mili kolejną szansę wykorzystania gry w przewadze. Niestety, podobnie jak w Nowym Targu, straciły gola. Takie straty bolą.

Po przerwie górale ruszyli do odrabiania strat. Aktywny był Wronka, ale nie miał szczęścia w wykończaniu okazji. „Guma” po jego uderzeniu fruwała nad poprzeczką lub obok bramki. Nowotarżanie wyronili nawet podwójne osłabienie. Bramkarza gospodarzy próbował pokonać Różański ( strzał nad poprzeczką), Zapała (broni bramkarz), aż wreszcie ta sztuka udaje się Bryniczce, po zagraniu Gruszki zza bramki. W 33 minucie świetną dwójkową akcję przeprowadzili górale grając w osłabieniu, ale Gruszka przestrzelił. Chwilę później Wronka przeniósł krążek nad poprzeczką. W 38 minucie McGregor przeprowadził indywidualną akcję. Pierwszy strzał odbił golkiper gospodarzy i wydawało się, że jest po sprawie. Tymczasem Kanadyjczyk objechał bramkę i sprytnym strzałem z backhandu umieścił krążek w siatce. Radość z prowadzenia nie trwała długo. Cichy urządził sobie slalom między zawodnikami Podhala i pokonał Raszkę.

W pierwszych minutach trzeciej tercji Neupauer podał na drugi słupek do McGregora, ale ten nie zdołał podnieść krążka i zatrzymał się na parkanie Missiana. Niewykorzystana sytuacja się zemściła. McGregor stracił „gumę” na granicy tercji sanoczan i kontra Kartoszkina okazała się zabójcza. McGregor mógł się zrehabilitować, bo chwilę później jechał sam na sam z golkiperem i przegrał pojedynek. 3 minuty i 34 sekund przed końcem Podhale wycofało bramkarza i grało w piątek przeciwko czwórce sanoczan. Gospodarze dwukrotnie nie trafili do pustej bramki, ale za trzecim razem Cameron już się nie pomylił. Mecz zakończył się przepychankami.

- Dobry mecz z obu stron. Duże tempo, wiele sytuacji bramkowych. Kluczowym momentem była starta trzeciego gola, bardzo szybko jak objęliśmy prowadzenie. W końcówkę otrzymaliśmy 4-minutową karę i ściągnęliśmy bramkarza, by wytworzyć przewagę. Gramy w niedzielę. Jesteśmy faworytem i wierzę, że będzie dobrze –powiedział drugi trener „szarotek”, Marek Rączka.

Ciarko Sanok - TatrySki Podhale Nowy Targ 5:3 (2:1, 1:2, 2:0)
1:0 Cichy – Tuominen (2:20)
1:1 Jokila – Haverinen – Różański (5:37 w przewadze)
2:1 Szczechura – Cichy (18:32 w osłabieniu)
2:2 Bryniczka – Gruszka (29:33)
2:3 McGregor (38:24)
3:3 Cichy –Szczechura (38:54)
4:3 Kartoszkin – Kostecki – Azari (44:10)
5:3 Cameron – Roberts - Brown ( 58:09 do pustej)

Sanok: Missian; Tuominen – Vidgren, Roberts – Sproule, Rąpała; Danton – Cichy – Szczechura, Śliwińki – Brown – Cameron, Strzyżowski – Kostecki – Kartoszkin oraz Azari. Trener Kari Rauhanen.

TatrySki Podhale: Raszka; Haverinen – Jaśkiewicz, Kania – Tomasik, Mrugała – Łabuz, Sulka - Wojdyła; Jokila – Zapała – Różański, Wronka – Bryniczka - Gruszka, M. Michalski - Daniel Kapica – McGregor, Zarotyński – Neupauer - Wielkiewicz. Trener Marek Ziętara.


Stefan Leśniowski fot. M. Adamowski
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama