Cracovia wróciła do gry!
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Krakowianie mieli nóż na gardle po porażce u siebie w piątym meczu finału PHL. Wytrzymali presję i w Tychach ograli aktualnych jeszcze mistrzów Polski. O tym, kto zostanie mistrzem Polski zdecyduje sobotni mecz w Krakowie
- By wrócić pod Wawel, będziemy musieli być bezbłędni - przekonywał Rudolf Rohaczek, trener Cracovii.- Wiemy jakie błędy popełniliśmy w Krakowie i musimy dzisiaj zagrać bardziej odpowiedzialnie – dopowiadał drugi szkoleniowiec „Pasów”, Mariusz Dulęba.
Trener Pasów Rudolf Rohaczek, po trzech kolejnych porażkach zdecydował się na kilka roszad w ustawieniu zespołu. Przede wszystkim rozbił pierwszy atak zastępując Dziubińskiego Urbanowiczem. Szansę gry dostał też Bożko i to on w 6 minucie pokonał Żigardy’go. Gdy tyszanie grali w przewadze stracili krążek na rzecz Kapicy, który wykorzystał sytuację sam na sam. Wydawało się, że gospodarze są już na kolanach, ale 28 sekund przed końcem tercji Ciura huknął z „niebieskiej” i krążek wpadł pod poprzeczkę.
- Wszystko jest w naszych rękach i nogach, ale przede wszystkim w głowach, bo tutaj coś zawiodło, popełniliśmy dwa błędy i Cracovia to wykorzystała, ale na tym już koniec – zapowiadał w przerwie obrońca GKS-u Mateusz Bryk.
Tak się jednak nie stało. Pod koniec drugiej tercji Petr Szinagl strzelił z ostrego kąta i zaskoczył tyskiego golkipera. Nerwowo zrobiło się w ostatniej części meczu, gdy Witecki strzałem z backhandu pokonał Radziszewskiego. W samej końcówce bezmyślny faul Urbanowicza sprawił, iż krakowianie przeżywali ciężkie chwile. Wytrzymali jednak nerwową końcówkę i wygrali.
– Wiedzieliśmy, że jeśli przegramy, to koniec sezonu. Moi zawodnicy byli zmobilizowani, skoncentrowani. Drużyna walczyła i zrealizowała zadania. Chłopcy wykonali kawał dobrej roboty, nikt nie odpuszczał, wygraliśmy zasłużenie. Teraz wracamy do Krakowa, myślę że po tym zwycięstwie nie zmarnujemy szansy we własnej hali – powiedział trener Rudolf Rohaczek.
- Źle zaczęliśmy. Straciliśmy gola, a potem popełniliśmy wielki błąd grając w przewadze i zrobiło się 0:2. Mieliśmy nadzieję, że po zdobyciu kontaktowego gola uda się odwrócić losy spotkania. Nie udało. Na wyjeździe zagramy o mistrzostwo. Kto będzie lepszy, będzie mistrzem – powiedział drugi trener tyszan, Krzysztof Majkowski.
GKS Tychy – Cracovia 2:3 (1:2, 0:1, 1:0 )
0:1 Bożko - Drzewiecki (5:38)
0:2 Kapica (17:40 w osłabieniu)
1:2 Ciura-Witecki (19:32)
1:3 Szinagl (37:14)
2:3 Witecki (48:27)
Stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 3:3.
Tychy: Žigardy; Ciura – Kolarz, Pociecha – Kolusz, Kotlorz – Bryk, Hertl; Woźnica – Rzeszutko – Bagiński, Vozdecky – Komorski –Vitek, Bepierszcz – Galant – Kogut, Jeziorski – Witecki - Łopuski. Trener Jirzi Szejba.
Cracovia: Radziszewski; Novajovsky – Noworyta, Maciejewski –Kruczek, Wajda - Dutka;, Dąbkowski – Turoń; Urbanowicz –Svitana – Szinagl, Dziubiński – Słaboń – Kapica, Bożko – Kucewicz –Drzewiecki, Domogała – Wróbel - Kisielewski. Trener Rudolf Rohaczek.
Stefan Leśniowski / fot. Joanna Maczugowska
Więcej na temat
komentarze
reklama