Unihokej. Górale mistrzem Polski! (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

„Górale - mistrz!, mistrz!” – niosło się po hali. Zawodnicy i sympatycy drużyny w ten sposób okazywali radość z obronienia mistrzowskiej korony. W finale sezonu pokonali lokalnego rywala, Szarotkę. Ta przegrała walkę o złoto na własne życzenie.

Pierwsze minuty badawcze z obu stron. Gdy Szarotka objęła prowadzenie, po strzale z dystansu Żuka, zrobił się mecz co się zowie. Odpowiedź Górali była jednak błyskawiczna i w podobnym stylu. Zasłoniętego Jastrzębskiego niemal z połowy boiska zaskoczył Korczak. Potem akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie, po których ręce same składały się do oklasków. Górale zaskoczyli ustawieniem przeciwnika. Ten spodziewał się, że Wronka będzie grał w pierwszej formacji, a tymczasem wyszedł na plac gry w trzeciej piątce. Obrońcy tytułu odgrażali się, że mają opracowane zabójcze zagrania w przewadze. Szybko się o tym przekonaliśmy. Nie rzucali słów na wiatr. Gdy na ławkę kar powędrował Ślusarek, rozegrali kapitalnie przewagę. Zagranie Kosteli było wyśmienite i Pelczarskiemu nie pozostało nic innego jak tylko ulokować piłeczkę w pustej bramce. Potem Ślusarek przeprowadził fenomenalną akcję, po której trafił w słupek, a dobitkę z powietrza obronił Pawlik.

Jak się później okazało była to najlepsza tercja finału. W pozostałych dominowała walka na całej szerokości i długości boiska. Kości i bandy trzeszczały. Płynnych i składnych akcji było zdecydowanie mniej. W ferworze walki zdarzały się przewinienia, ale w końcówce odsłony nerwy puściły Korczakowi i ujrzał czerwoną kartkę, która wykluczyła go z meczu, a jego zespół musiał grać przez 5 minut w osłabieniu. Wtedy Szarotka prowadzała 3:2. Wyrównał Hamrol strzałem z dystansu, a potem Ryś ulokował piłeczkę pod poprzeczką.

Dwie indywidualne nagrody zgarnął Bartłomiej Augustyn, który… - Zamieniłbym je na złoty medal - podkreśla. – Nie ukrywam, że jestem rozczarowany. Nie zebraliśmy owoców ciężkiej pracy przez te nieszczęsne przewagi. Na treningach nam wychodziły, dzisiaj nie.

Najlepszym bramkarzem został Maciej Jastrzębski, który również zatroskany siedział na ławce. – Zabrakło wisienki na torcie – mówi. – Niewiele brakowało, ale boli najbardziej to, że nie potrafiliśmy wykorzystać liczebnych przewag. Mało tego, straciliśmy gola na wagę mistrzostwa kraju. Cóż, taki jest sport.

Górale Nowy Targ – Worwa Szarotka Nowy Targ 4:3 D (2:1, 0:2, 1:0; 1:0)
0:1 Żuk – Barszczewski (7:41)
1:1 Korczak – Turwoń (9:55)
2:1 Pelczarski – Kostela ( 12:05 w przewadze)
2:2 Hamrol ( 31:00)
2:3 Ryś – Gotkiewicz (37:16)
3:3 Turwoń – A. Tylka (52:49)
4:3 Kostela –Wronka (68:37 w osłabieniu)

Górale: Pawlik (Udziela) – Kostela, Leja, Bisaga, Turwoń, Subik, Pelczarski, Smarduch, Korczak, Fryźlewicz, A. Tylka, Stypuła, Wronka, Tomasik, Gotkiewicz, Polaczek, Widurski, D. Garb, M. Tylka.

Worwa Szarotka: Jastrzębski (Komperda) – Ossowski, Augustyn, Ligas, Chlebda, Barszczewski, Żuk, M. Garb, Ryś, Spyra, Zacher, Luberda, Frysztak, Ślusarek, Panek, Hamrol, Słowakiewicz, Jachymiak, Sikora.

Stefan Leśniowski, zdj. Szymon Pyzowski

źródło: SportowePodhale

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama