Nocne zawody rowerowe - Joy Ride Night Downhill (zdjęcia)
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Na stoku Harenda w Zakopanem odbyła się 10. edycja zawodów rowerowych Joy Ride Night Downhill. Prawie 350 zawodników wystartowało w nocnym zjeździe, równoległym slalomie i nie tylko.
W pierwszy dzień zawodów prawie 100 zawodników i 8 kobiet walczyło w Kärcher Dual Slalomie, czyli równoległym slalomie rowerowym. Zadaniem startujących było pokonanie 200 metrowej trasy wypełnionej tyczkami slalomowymi oraz dwoma skoczniami. Finały odbywały się po zmroku przez co trawa zrobiła się śliska i nie obyło się bez sporej ilości upadków. Publiczność natomiast nie mogła narzekać na brak emocji, ponieważ finałowe pojedynki były niezwykle zacięte! Na szczególne wyróżnienie zasługują Bartosz Kuźmiński jadący z Arturem Więcławkiem oraz Stanisław Kruk z Piotrem Kuźmą. Różnicę czasowe między rywalami były mniejsze niż 0,2 sekundy!W drugim dniu zawodów pierwsze skrzypce grał tytułowy night downhill. W ostatnich latach liczba zawodników nie przekraczała 180, tym razem jednak na starcie zjawiło się 227 zawodników i 10 zawodniczek! Ich zadaniem było pokonanie trasy pełnej muld, skoczni i ostrych zjazdów. Eliminacje rozgrywały się za dnia, gdzie Sławomir Łukasik wykręcił najlepszy czas zawodów 02:00:96. W nocy natomiast, przy świetle czołówek to Michał Ziobro nie miał sobie równych osiągając czas 02:05:96! Warto podkreślić, że Łukasik jest jednym z najlepszych zawodników w Europie, a tylko o sekundę gorszy czas wykręcił 17-letni Filip Rawicki.
Zjazd w przebraniu to nieodłączny element imprezy w Zakopanem. Nic spektakularnego. Raczej ciekawy przerywnik pomiędzy eliminacjami, a finałami Night Downhillu. Tym razem jednak zawodnicy przeszli samych siebie. Wystartowało 12 osób, a wśród nich pikaczu, klaun, żywa choinka, doktor Quinn, mumia, czarownica i kilku terrorystów. Ciekawy przejazd zaprezentował stały bywalec imprez Joy’a, który przebrał się za krowę i wraz z siedmioletnią córką w stroju Minionka dojechali na metę przy salwie braw. Prawdziwym rarytasem było „Pendolino”. Krzysiek Rapacz i Michał Mucha, rowery w postaci wagonów, a na końcu race. Finalnie to oni otrzymali nagrody wraz z Minionkiem (Zuza Słąba) i Reniferem (Maciej Pietruszka). Na koniec natomiast został Tomasz „Rudy” Fraś, który przebrany za skrzyżowanie mumii z człowiekiem pochodnią, wykonał kilkunastu metrowy skok na ostatniej skoczni! Wyobraźcie sobie drodzy czytelnicy człowieka owiniętego taśmą do znakowania tras z racami przyczepionymi do głowy, który pozostawił jeden niezasłonięty element – pośladek z tatuażem „Rudy”. I tym właśnie ciekawym akcentem rozpoczął się konkurs skoków, czyli whip contest.
Takiego zainteresowania „whipem” ze strony zawodników i widzów jeszcze nie było. Ponad 50 riderów, starało się zrobić najbardziej stylowego whipa, czyli w locie przekręcić rower o 90 stopni do kierunku lotu. Aby uwydatnić efektowność sztuczek firma Korsarz odpalała świetlne race, a najazd i lądowanie rozświetlały pochodnie. Dobry aplauz, mocne triki. Najlepiej zaprezentował się Sebastian Macura i to on otrzymał bon na 1500zł do studia tatuażu Onex Tattoo w Zakopanem.
Tak wyglądała oficjalna część zawodów na Harendzie. Oczywiście była również nieoficjalna w klubie Le Scandale, ale co się na niej działo zostanie tylko w pamięci uczestników. Projekt był dofinansowany ze środków miasta Zakopane za pośrednictwem Zakopiańskiego Centrum Kultury.
materiał prasowy, s/ zdj. Piotr Korczak
Więcej na temat
komentarze
reklama