Hokej. Emocje w grupie słabszej

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Ponad pół tysiąca kibiców Unii Oświęcim przyglądało się poczynaniom swoich idoli w pierwszym meczu po podziale Polskiej Hokej Ligi na dwie grupy. Oświęcimianie jako jedyna drużyna z Małopolski nie weszła do górnej części tabeli. Nie oznacza to, że przy Chemików będzie nudno.

Unia mimo niewypełnienia minimum planu na ten sezon, czyli awansu do silniejszej grupy w tabeli PHL a co za tym idzie, zapewnieniu sobie udziału w fazie play – off, nie zamierzają odpuścić i liczą na występ w meczach ćwierćfinałowych. W pierwszym spotkaniu po podziale spotkała się z głównym rywalem do udziału w trzeciej fazie rozgrywek, drużyną GKS Tauron Katowice.

Ponad pięćset sympatyków biało – niebieskich miało na co popatrzeć. Co prawda pierwsza część meczu rozgrywanego w Oświęcimiu zakończyła się bezbramkowym remisem, to jednak wiele strzałów, szybkie akcje i parady bramkarzy zapewne zadowoliłyby niejednego konesera tego twardego sportu.

Zanim jednak padły pierwsze trafienia, kibice mogli zobaczyć inną odsłonę hokeja. Na bójkę zdecydowali się bowiem Wojciech Koczy z Unii stający w obronie swego bramkarza leżącego w polu bramkowy, oraz Dorian Peca z GKS. Obaj panowie musieli opuścić taflę lodu i otrzymali karę meczu.

Pierwsze trafienie w tym meczu zaliczył Jan Daneček w 36 minucie. I się zaczęło. Dwie minuty później poprawił bowiem Martin Kasperlík.

Katowiczanie ruszyli do odrabiania strat i w 41 minucie trafił Władisław Troszyn.

To jednak unici pokazali w tym starciu na szczycie swoją siłę i w 49 minucie wynik ustalił Peter Tabaček na 3-1.

Po meczu Josef Doboš, trener Unii Oświęcim nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Przyznał, że mecze z katowiczanami zawsze są ciężkie i wyrównane. A w tym ostatnim jego podopieczni grali do końca mimo prowadzenia.


Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama