Hokej: TatrySki Podhale Nowy Targ vs. JKH GKS Jastrzębie 2:1

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

- Nie mogliśmy wejść w mecz. Ciężko nam się grało. W głowach chyba była świąteczna przerwa, ale podjęliśmy walkę i pokazaliśmy, że można wygrać – powiedział Bartek Neupauer, zdobywca zwycięskiego gola.

Rzeczywiście odnosiło się takie wrażenie, że hokeiści myślami byli już przy wigilijnym stole. Gra obu zespołów nie rzucała na kolana. Były dobre momenty, ale stanowczo za dużo tych kiepskich. Siedemnastu młodzieżowców w składzie JKH postawiło się Podhalu. Momentami mogli zaimponować. Grali odważnie, agresywnie, nie unikali starć przy bandzie. „Szarotki” mordowały się niemiłosiernie. Miały jednak więcej klarownych sytuacji. Te, z których powinny paść gole mieli: Bryniczka (dwie), Hattunen (dwie), Daniel Kapica (dwie) i Neupauer. Na pierwsze trafienie czekaliśmy aż do 39 minuty. Podhale grając w osłabieniu wyprowadziło kontratak. Zapała oszukał defensora, wtargnął do tercji i mógł sam wykończyć akcję, ale dograł krążek do Jokili, a ten pokonał golkipera gości.

Jednak po 60 minutach oba zespoły miały po jednej bramce na koncie. Górale stracili bramkę naprawdę w głupich okolicznościach. Obaj defensorzy w tym czasie byli zza bramką, gdy Ł. Nalewajka wykonywał wyrok. Gospodarze w końcówce meczu mieli wyśmienitą okazję, by rozstrzygnąć spotkanie w regulaminowym czasie, ale nie wykorzystali 114-sekundowego okresu podwójnej przewagi.

- W tym sezonie przewagi nam nie wychodzą, tak jakbyśmy chcieli. Wierzę, że z czasem i w tym elemencie będzie poprawa. Mam nadzieję, że już w półfinale Pucharu Polski. To był całkiem inny mecz, niż ten wygrany 7:4 w Jastrzębiu. Tam mieliśmy większą przewagę, łatwiej nam się grało. Jastrzębianie byli dzisiaj szybsi niż w tamtym meczu. Nie mogliśmy wejść w meczu. W głowach była chyba przerwa świąteczna. Ale podjęliśmy walkę i pokazaliśmy, że można wygrać – powiedział Bartłomiej Neupauer.

To on na początku 4 minuty doliczonego czasu gry, odebrał krążek obrońcy JKH na niebieskiej linii tercji ataku i pognał z nim samotnie na bramkę Fuczika. Nie dał mu szans obrony, a zespołowi pozwolił zaksięgować dwa punkty w tabeli.

- Mam pretensje do arbitra, bo przy tej bramce nasz młody gracz był faulowany. To powinna być kara – grzmiał trener JKH, Robert Kalaber. - Pierwszą bramkę straciliśmy w przewadze. Obcokrajowiec popełnił błąd, już niepierwszy raz w takiej sytuacji. Będziemy musieli z nim porozmawiać. Walczyliśmy do końca. Mecz szybki, emocjonujący, ze sporą ilością okazji z obu stron. Obaj bramkarze pokazali się z dobrej strony.

- Wyrównany mecz, dużo w nim było taktyki – twierdzi Marek Rączka. – Mieliśmy problemy z przedostaniem się do tercji rywala. Wypracowywaliśmy sobie sytuacje, ale to był mecz bramkarzy. Jak po grudzie idzie nam w tym sezonie z Jastrzębiem. Chciałbym wszystkim kibicom i sympatykom hokeja życzyć zdrowych i wesołych świąt.

W jego zespole zabrakło dzisiaj Łabuza, który dołączył do chorego Haverinnea i kontuzjowanego Gruszki. – Mam nadzieję, że Gruszka wykuruje się do Pucharu Polski. Przygotowania do tej imprezy idą pełną parą. Doszlifujemy po świętach pewne elementy. Z Cracovią nam nie idzie w tym sezonie, ale zawsze kiedyś zła passa musi się skończyć. Mam nadzieję, że w Pucharze Polski. Wyjdziemy na pewno bojowo nastawieni do przeciwnika, by przejść do następnej rundy – zakończył szkoleniowiec „szarotek”.

TatrySki Podhale Nowy Targ – JKH GKS Jastrzębie 2:1 (0:0, 1:0, 0:1;1:0) po dogrywce

1:0 Jokila – Zapała – Jaśkiewicz (38:58 w osłabieniu)
1:1 R. Nalewajka – Kulas - Charvat (51:00)
2:1 Neupauer (63:01)
Podhale: B. Kapica; Jaśkiewicz – Sulka, Tomasik – Syrei, Wojdyła – K. Kapica, Mrugała; Jokila – Zapała – Iossafov (2) Hattunen – Bryniczka – Daniel Kapica (4), M. Michalski (2) – Neupauer (2) – Różański (2), Stypuła – Siuty – Svitac. Trener Marek Rączka.
JKH GKS: Fuczik; Michałowski – Peslar, Kubesz – Charvat (2), Gimiński (2) – Bigos (2), Chorążyczewski – Balcerek; Ł. Nalewajka (2) – Paś – Laszkiewicz, Kominek (10) – Kulas (2) – R. Nalewajka, Pelaczyk – Wróbel – Świerski (2), Ludwiczak – Kącki – Matusik. Trener Robert Kalaber.


Stefan Leśniowski
Zdjęcia Krzysztof Garbacz
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama