Puchar pojechał do Tych

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

„Puchar już mamy, teraz na mistrza czekamy”- śpiewali tyscy kibice. Ich pupile po raz siódmy zdobyli Puchar Polski, będąc w finale zespołem zdecydowanie lepszym. Mającym patent na Cracovię, którą piąty raz w tym sezonie pokonali.

- Nie mamy patentu – mówi Filip Komorski. – Po prostu lepiej jesteśmy zmotywowani na te spotkania. Po raz pierwszy zagrałem w finale i cieszę się z sukcesu.

Nowy Targ ma „szczęście” do wielkich imprez. Superpuchar rozgrywany był na raty z powodu mgły, a finał Pucharu Polski rozpoczął się z…awarią zegara. W momencie gdy tyscy kibice pytali „Gdzie macie zegar”, ten… uruchomił się. Była 2 minuta meczu. Za dużo tych „przygód”. Fani hokeja z utęsknieniem czekają na obiekt na miarę dzisiejszych czasów. Oby jak najszybciej, bo w tej zamrażarce nie da się wysiedzieć, a do tego ciągle jakieś problemy.

- Pracujemy nad tym, by leciwy obiekt zastąpić nowocześniejszym – powiedział na konferencji prasowej burmistrz Grzegorz Watycha. – Znalazły się środki, by zacząć projektowanie. Po chudych latach nadeszły lepsze czasy dla nowotarskiego hokeja. Po raz drugi z rzędu organizowaliśmy Puchar Polski, wcześniej Superpuchar. Nie tylko drużyna odbiła się, ale także duże imprezy do nas wracają. Puchar rozgrywany jest w okresie najazdu turystów. Mam nadzieję, zę za dwa, trzy lata podziwiać będą najlepsze drużyny w nowocześniejszej hali. Dzisiaj było na co popatrzyć.

Wróćmy na lodową taflę. Pierwsza tercja pod dyktando tyszan. Zaskoczyli rywala agresywną grą, płynnymi i składnymi akcjami. Mieli tyle sytuacji (najlepsze - Pociecha, Bepierszcz, Vozdecky, Kolusz), że trofeum mogli wznieść w górę po 20 minutach gry ( w strzałach 17:7!). Cracovia miała w bramce Radziszewskiego, który bronił wyśmienicie, rehabilitując się za słaby występ w ligowej konfrontacji z liderem PHL. Cracovia zagubiona, próbowała grać z kontry i wysokim pressingiem, ale przeciwnik kapitalnie potrafił się z niego uwalniać i wypracowywać groźne sytuacje pod bramkę „Radzika”. „Pasy” nie zagroziły Kosowskiemu ( zastępował chorego Żigardiego) nawet grając w przewadze. Więcej, Kolusz miał w tej fazie gry wyśmienitą okazję, by umieścić krążek w siatce.

Na drugą tercję wyszła inna Cracovia. Nie było to już jednostronne widowisko, chociaż tyszanie byli ciut szybsi, zwinniejsi, z pomysłem na grę. To jednak krakowianie mieli pierwsi dwie wyśmienite sytuacje (Wróbel, Dziubiński). Z drugiej strony Kogut, po błędzie Wajdy, przegrał pojedynek sam na sam z „Radzikiem”, ale za moment się zrehabilitował. Znalazł lukę między parkanami. W odpowiedzi Kapica nie zdołał pokonać Kosowskiego w sytuacji jeden na jeden. Nie dasz, dostaniesz. Komorski wtargnął w tercję rywala, wydawało się, że już nie panuje nad krążkiem, a jednak z dość ostrego kąta potrafił zmusić ostatnią instancję Cracovii do wyjęcia krążka z siatki. W 38 minucie kapitalne podanie Kubosza z własnej tercji na drugą niebieską do Komorskiego, który w sytuacji sam na sam faulowany był przez Noworytę. Karnego nie wykorzystał sam poszkodowany.
W 45 minucie tyszanie wyprowadzili profesorką akcję, po której Semorad wpakował „gumę” do pustej bramki. 4 minuty później Jenczik trafił w poprzeczkę. Potem tyszanie grali w „dziada” z przeciwnikiem, nawet wtedy, gdy ten grał w przewadze. Nie chcieli już zdobywać goli, tylko jak najdłużej utrzymywać się przy krążku.

- Zgraliśmy bardzo dobrze taktycznie – twierdzi Jirzi Szejba. - W takich spotkaniach od pierwszej do ostatniej minuty trzeba grać konsekwentnie. Od początku dobrze w defensywie. Gdy zdobyliśmy gola Cracovia musiała się otworzyć. W trzeciej tercji kontrolowaliśmy wydarzenia na tafli. Przed spotkaniem Żigardy poinformował o gorączce. Kosowski pokazał klasę.

- Poprawnie zagraliśmy 10 minut, ale tak trzeba grać cały mecz – przekonuje Rudolf Rohaczek. - Kluczowym momentem była sytuacja sam na sam Kapicy. Nie wykorzystał jej i poszła kontra, po której rywal zdobył drugiego gola. By wygrać trzeba grać 60 minut równo, dobrze taktycznie, bez głupich błędów.

Cracovia - GKS Tychy 0:3 (0:0, 0:2, 0:1)

0:1 Kogut – Semorad (31:02)
0:2 Komorski – Jeziorski (33:18)
0:3 Semorad – Bepierszcz (44:11 w przewadze)

Cracovia: Radziszewski; Noworyta – Novajovsky, Rompkowski – Kolarz (2), Wajda – Maciejewski, Dąbkowski – Dutka (2); Szinagl – Svitana- Drzewiecki (2), Damian Kapica – Dziubiński – Urbanowicz, Kalus – Słaboń – Jenczik, Wróbel – Chovan (2) – Domogała. Trener Rudolf Rohaczek.

Tychy: Kosowski; Kubosz – Ciura, Zatko – Kotlorz, Bryk – Górny, Pociecha – Gazda (2); Jeziorski – Komorski – Vitek, Bepierszcz – Semorad (2) - Kogut, Vozdecky – Kristek – Kolusz, Witecki (2) – Rzeszutko – Bagiński. Trener Jirzi Szejba.

Stefan Leśniowski, zdjęcia Joanna Maczugowska
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama