Zimowe szkolenie "podhalańczyków"
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
"Każdego dnia na nartach skiturowych pokonywali kilkanaście kilometrów, później budowali schronienie w śniegu, w którym musieli nocować. Najtrudniejszy był skok w pełnym umundurowaniu do lodowatej wody" - tak pięciodniowe szkolenie żołnierzy 21 Brygady Strzelców Podhalańskich w Bieszczadach opisuje Polska Zbrojna.
W zimowym treningu wzięło udział kilkunastu żołnierzy z 1 Batalionu Strzelców Podhalańskich. Dla większości z nich tego rodzaju szkolenie było nowością. – Kursanci uczyli się technik przetrwania w skrajnych, niesprzyjających warunkach atmosferycznych. W Bieszczadach panowała prawdziwie zimowa aura, mogliśmy więc przećwiczyć wiele ciekawych zagadnień – mówi mł. chor. Karol Możdżeń, kierownik szkolenia. Podoficer zdobywał doświadczenie instruktorskie podczas licznych kursów krajowych i zagranicznych. Jednym z ekstremalnych szkoleń, jakie przeszedł, był Tactical Winner Course, który zorganizowano na kole podbiegunowym w Szwecji.Kurs w Bieszczadach rozpoczął się od zajęć teoretycznych. Instruktorzy opowiadali, jak właściwie dobierać sprzęt, jak pakować plecaki, jakiego rodzaju odzież sprawdzi się podczas działania w niskiej temperaturze. – Wykłady obejmowały też lawinoznawstwo oraz zagadnienia dotyczące hipotermii – uzupełnia kpt. Konrad Radzik, rzecznik prasowy 21 Brygady Strzelców Podhalańskich. Po teorii przyszedł czas na praktykę, czyli m.in. na rozkładanie namiotów lub kilkugodzinny kurs jazdy na nartach skiturowych. – Nie wszyscy żołnierze pewnie poruszali się na skiturach, dlatego konieczne było przeprowadzenie szkolenia uzupełniającego. Dzięki temu wszyscy poradzili sobie w czasie wykonywania kolejnych zadań – dodaje kpt. Radzik.
– W tym roku mieliśmy mróz i grubą warstwę śniegu, dlatego mogliśmy przeprowadzić zajęcia na przykład z budowania igloo. Do wzniesienia konstrukcji o średnicy 5 metrów i wysokości 2,5 metra żołnierze potrzebowali 5 godzin – relacjonuje chor. Możdżeń. Podoficer przyznaje, że igloo jest jednym z najlepszych możliwych schronień, które osłoni żołnierza przed mrozem. Przypomina, że podczas szkolenia arktycznego w Szwecji również musiał zbudować igloo. – Najpierw jednak musieliśmy dokopać się go gruntu. A śniegu było wtedy bardzo, bardzo dużo. Cała praca zajęła nam około 14 godzin. Ale opłaciło się, bo temperatura w nocy w igloo wynosiła minus 6 stopni, natomiast na zewnątrz spadła do prawie minus 30 – wspomina.
Największym wyzwaniem dla podhalańczyków okazały się nie długodystansowe marsze po górskich bezdrożach, lecz zajęcia na temat hipotermii. Każdy z kursantów musiał w pełnym umundurowaniu wskoczyć do lodowatej wody i utrzymać się na powierzchni przynajmniej 1,5 minuty. Następnie musiał podpłynąć do drugiej krawędzi przerębla, wydostać się na powierzchnię lodu i dotrzeć na brzeg (żołnierze cały czas działali z asekuracją). – Chcieliśmy pokazać, jak reaguje ich organizm na nagłą zmianę temperatury. Uczyliśmy też, w jaki sposób zachować się, by nie wpaść w panikę i hipotermię. Lodowata woda bardzo szybko pozbawia nas ciepła, więc skrajne wychłodzenie może nastąpić po upływie zaledwie kilku minut – tłumaczy kierownik szkolenia. Podoficer dodaje, że w takiej sytuacji człowiek odczuwa ucisk w klatce piersiowej i z trudem łapie oddech. Najważniejsze – co podkreśla instruktor – to nie wpaść w panikę, nie szamotać się. Trzeba uspokoić się, by móc złapać oddech.
Skok do przerębla był dopiero początkiem. Po wyjściu z wody żołnierze musieli rozpalić ognisko i przebrać się w suche mundury. O odpoczynku nie było jednak mowy. Ponownie ruszyli na nartach w góry. Przed nimi była około 30-kilometrowa trasa, a na koniec – nocleg w lesie.
Żołnierze 21 Brygady Strzelców Podhalańskich podobne zimowe szkolenie w Bieszczadach przechodzą co roku. Rotacyjnie biorą w nim udział wojskowi ze wszystkich jednostek 21 BSP.
Tekst Magdalena Kowalska-Sendek, zdj. st. szer. Bartosz Różański
źródło: Polska Zbrojna
Więcej na temat
komentarze
reklama