Jagna Marczułajtis-Walczak i jej mąż muszą przeprosić Polski Związek Snowboardu
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że sportsmenka, była posłanka - Jagna Marczułajtis-Walczak i jej mąż mają przeprosić w mediach Polski Związek Snowboardowy w likwidacji i jego prezesa Marka Króla za naruszenie ich dóbr osobistych. Chodzi o rozpowszechnianie w mediach nieprawdziwych oskarżeń o próbie sfałszowania wyników zorganizowanych w Jurgowie MP w snowboardzie.
Pozew przeciwko Marczułajtis-Walczak i jej mężowi Andrzejowi Walczakowi złożył Polski Związek Snowboardu i jego prezes Marek Król po mistrzostwach Polski w snowboardzie w 2011 r. Jak informuje PAP - w pozwie powoływali się na wypowiedzi zawodniczki i jej męża, w których sugerowali możliwość fałszowania wyników podczas zawodów, nieprawidłowości w sędziowaniu, niewłaściwe zabezpieczenie trasy.Zawodniczka w czasie mistrzostw Polski miała usłyszeć od trenera kadry Pawła Dawidka kilka obraźliwych słów. Trener zaprzeczył, że taka sytuacja miała miejsce - ale później w wyniku wyroków sądowych przeprosił pokrzywdzonych.
Związek i prezes domagali się od olimpijki i jej męża przeprosin oraz zapłaty zadośćuczynienia i nawiązki na cele społeczne. Łącznie żądania wynosiły 250 tys. zł.
Sąd częściowo uwzględnił żądania - zakazał Jagnie Marczułajtis-Walczak i Andrzejowi Walczakowi rozpowszechniania informacji, że doszło do próby sfałszowania wyników i nakazał obojgu opublikowanie przeprosin w mediach, w których się wypowiadali, tj. w telewizji, na portalach internetowych i w gazetach. Ponadto snowboardzistka musi zapłacić 20 tys. zadośćuczynienia na rzecz PZS w likwidacji (jej mąż – 7 tys.) i 15 tys. zł prezesowi. Oboje małżonkowie powinni też wpłacić kilkanaście tysięcy na Fundację Anny Dymnej "Mimo wszystko".W pozostałym zakresie, sąd powództwo oddalił.
Sąd stwierdził, że "pozwani mieli prawo krytykować zabezpieczenie trasy, ponieważ było to uzasadnione; mogli też krytykować PZS – ponieważ osoby podejmujące się działalności społecznej podlegają takiej krytyce". W wyroku czytamy, że "pomimo niskich kwot zadośćuczynienia w stosunku do roszczeń, pozwani poniosą wysokie koszty publikacji przeprosin i doznają poważnych obciążeń finansowych".
Wyrok nie jest prawomocny.
s/ zdj. M. Adamowski
Więcej na temat
komentarze
reklama