MTB: Gwiazda Południa
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Czteroetapowy maraton Gwiazda Południa, autorski projekt Cezarego Zamany, to druga edycja zawodów rozgrywanych w trzech gminach pod Babią Górą.
Do Stryszawy, Zawoi i Makowa, gdzie przez cztery dni ścigano się na niełatwych trasach, zjechali śmiałkowie z całej Polski oraz z zagranicy. Nie brakowało wojowników z północnej krainy Warmii i Mazur, ślunskich walczaków, rywalizujących do końca mazowszan oraz, oczywiście, zaprawionych w bojach lokalnych górali. Silnie reprezentowana była zagranica. W Gwieździe Południa wystartowali przedstawiciele Czech, Słowacji, Holandii, Wielkiej Brytanii, a nawet Chile.Wszyscy oni musieli stawić czoła trasom MTB, pieczołowicie przygotowanym przez Cezarego Zamanę. Każdego dnia czekało na nich nowe wyzwanie. Maraton rozpoczął się od prologu w Stryszawie, czyli jeździe indywidualnej na czas. Miała ona posłużyć aklimatyzacji w górskim klimacie oraz sprawdzeniu swoich sił na stromym i sztywnym podjeździe, który zwłaszcza na końcowym fragmencie wydawał się nie mieć końca. Drugiego dnia wielki peleton, po starcie honorowym i przejeździe przez Stryszawę, rzucił się do walki w tamtejszych lasach. Posiadający jeszcze wiele sił oraz świeżości zawodnicy sprawnie pokonywali kolejne przeszkody, w tym chroboczące pod kołami wielkie kamienie oraz morderczą wspinaczkę na Jałowiec. Zawoja po raz drugi z rzędu przywitała gwiezdną ekipę obfitymi opadami deszczu, co rywalizacji na trasie dodało kolorytu (tym razem w brunatnej barwie błota). Mimo niesprzyjających warunków pogodowych oraz bardzo wymagającego profilu trasy, większość stawki wybrała dłuższy dystans Pro. I wyszła z tego starcia zwycięsko, nieco gorzej było z rowerowym sprzętem. Niedziela to przenosiny do Makowa Podhalańskiego, gdzie kolarze, już mocno doświadczeni trudami maratonu i z wieloma kilometrami w nogach, zmagali się z długą trasą. Głębokie na pół koła leśne kałuże przeplatały się tu z rozgrzanym asfaltem lokalnych dróg, by wreszcie wyprowadzić peleton na ekscytujący, kamienisty zjazd, kończący Gwiazdę Południa. Później pozostało już tylko pomknąć na metę do Makowa Podhalańskiego, gdzie na każdego czekał złoty medal oraz niespodzianka, mająca przypominać zawodnikom o przejechanym właśnie maratonie.
Na dystansie Pro triumfował Andrey Dianov (Loyalty Point), wyprzedzając Marcina Gołuszkę (Bikershop Racing Team) i Tomasza Bala (Head Team Luboń Skomielna Biała). Najlepszą zawodniczką okazała się Ksenia Chernykh, uzyskując przewagę nad Agnieszką Urodą-Hampelską (Rafako Orbea MTB Team Mix) oraz Kasią Laskowską (Finisher.pl). Pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej ½ Pro wśród mężczyzn zajął Robert Skrobol (Tomazi Bike Jastrzębie Zdrój), wyprzedzając Mateusza Maciążka oraz Grzegorza Hajdę (obaj z UKS Zawojak). Z pań na tym dystansie triumfowała Maria Ossowska, pokonując Justynę Tarnowską (Go Sport AK-Sped Team) i Magdalenę Kosko (Beat Bike Pro Relo Team).
Emocji i godnych zapamiętania wydarzeń było wiele. Każdy z kolarzy opuszczał w niedzielę miasteczko rowerowe z własnym bagażem wspomnień. Ktoś wciąż emocjonował się grzędą, czyli maksymalnie wymagającym zjazdem w Zawoi. Ktoś inny dziwił się, jak udało mu się pokonać tyle górskich etapów. Jeszcze ktoś skrupulatnie porównywał swoje wyniki do tych ubiegłorocznych. Miasteczko rowerowe codziennie, zarówno przed startem, jak i po finiszu, buzowało od wrażeń, wyrażanych w kilku językach. Ze scen przygrywały lokalne kapele, siły regenerowano przy suto zastawionych stołach Kół Gospodyń Wiejskich, rowery doprowadzano do stanu używalności w serwisie BMC, a obolałe nogi masowano w „Strefie Regeneracji” sponsorowanej przez Sferis.pl i DJI.
Tegoroczna Gwiazda Południa przebiegała pod hasłem odkrywania: eksploracji nowych tras, zanurzeniu się w klimacie krainy Podbabiogórza i wreszcie, nowym spojrzeniu na jazdę MTB. Przez te cztery dni Gwiazdy Południa, wielu startujących przekonało się, jak wielkie pokłady sił i ambicji w nich drzemią oraz do jakich rowerowych osiągnięć są zdolni. Okazywało się, że pokonać można nawet najbardziej przerażający zjazd czy uporać się z 2000 metrami przewyższeń. Rzadko kiedy rywalizacja na maratonach ma tak dwutorowy przebieg. Obok walki z rywalami o jak najlepszy czas, mierzono się z samym sobą.
Wszystkie zawodniczki i zawodnicy wyszli z tego starcia zwycięsko. A jak będzie za rok? Jakie kłody pod koła rzucać będzie Cezary Zamana i kapryśna Babia Góra? Do jakich poświęceń zmuszeni zostaną kolarze? Przekonamy się na pewno podczas kolejnej, trzeciej edycji.
Honorowy patronat nad maratonem objął Marszałek Województwa Małopolskiego, Jacek Krupa. Projekt został zrealizowany przy wsparciu finansowym Województwa Małopolskiego.
mat. prasowy, opr.s/
Więcej na temat
komentarze
reklama