Blokują przejazd, tworzą się korki, rośnie zdenerwowanie
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Ogromna liczba pieszych turystów działa na nerwy przede wszystkim zmotoryzowanym krakowianom. Niewiele jednak wskazuje na to, by sytuacja miała się zmienić.
- To wielki przemysł, dziesiątki tysięcy miejsc pracy, koloryt i tradycja miasta. Ale obok tego żyją mieszkańcy coraz bardziej zdenerwowani negatywnymi skutkami wielkiego ruchu turystycznego w Krakowie – zaznaczył. - Onegdaj sygnalizowałem sprawę głośnych zachowań osób w centrum Krakowa, także zachowań nieobyczajnych. Teraz chciałem zwrócić uwagę na utrudnienia w ruchu drogowym spowodowane tłumami.
Za przykład przedstawiciel krakowian w radzie przedstawił sytuację z centrum miasta, szczególnie w godzinach przedpołudniowych wokół Wawelu.
- Tłumy przechodzą przez ul. Podzamcze na wysokości kościoła św. Idziego czy wylotu ul. Kanoniczej. Te tłumy na dłuższy czas blokują przejazd, tworzą się spore korki, rośnie zdenerwowanie mieszkańców. A przecież wystarczyłoby na czas kulminacji dać tam strażnika regulującego płynnie ruch pieszych i samochodowy – sugeruje.
Tymczasem według władz grodu Kraka problemem jednak nie jest ilość osób pieszych, ale samochodów. A udrożnienie tego przejazdu może wygenerować dodatkowy ruch w tym rejonie co "nie jest pożądanym efektem".
- Jedyną skuteczną metodą organizacji ruchu kanalizującą ruch pieszy jest instalacja sygnalizacji świetlnej. Instalacja ta na ul. Podzamcze byłaby jednak sprzeczna z dotychczasową polityką polegającą na upłynnianiu ruchu na pierwszej obwodnicy, której elementami jest promowanie alternatywnych do samochodów środków transportu, jak i likwidacja sygnalizacji świetlnych w omawianym rejonie ścisłego centrum - wyjaśnia Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa.
A poza tym, jak zauważył włodarz stolicy Małopolski, Straż Miejska Miasta Krakowa… nie posiada możliwości kierowania ruchem poruszających się tam pojazdów.
eł
Więcej na temat
komentarze
reklama