Unia się przebudza i pakuje siedem krążków w siatce przeciwnika

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Unia Oświęcim wygrała w wyjazdowym meczu z Anteo Naprzodem Janów. Kibice mogli obejrzeć aż 12 bramek, jednak miejscowi nie byli pocieszeni po tym meczu.


Po serii bolesnych porażek i zmianie trenera, oświęcimianie w końcu mówią o przełamaniu.



Początek spotkania rozgrywanego na Śląsku od początku był prowadzony w szybkim tempie, jednak minuty mijały a bramki nie padały. Dopiero w 12. minucie po silnym strzale Danečka, gola dla gości zdobywa Sebastian Kowalówka.

Po pierwszej zmianie stron w 22. minucie spotkania Rufer ładnie wystawił krążek Paszkowi i ten nie miał problemów z pokonaniem bramkarza Naprzodu.

Goście nie zamierzali odpuścić tego meczu, zwłaszcza że kilka razy niemal z linii bramkowej Fikrt musiał wybijać gumę. W 24. minucie więc do kontaktu doprowadza Indra, cztery minuty później do wyrównania Jaros.

To ponownie wlało w siły hokeistów znad Soły i w 32. minucie unitów na ponowne prowadzenie wyprowadza Peter Bezuška. Minutę później na 2-4 strzela Tabaček. Kolejne minuta i kolejne trafienie oświęcimian - tym razem Jakub Šaur.

A to był dopiero początek festiwalu bramek w tym w spotkaniu. Na 2-6 wynik podnosi Kowalówka. W 46. minucie znów przebudzenie drużyny ze Śląska i trzecią bramkę dla Janowa trafia Stokłosa.

W 50. minucie znów Unia, strzał Haasa i na koncie Małopolan było 7 bramek. Najwyraźniej tyle im wystarczyło, bo było to ostatnie ich trafienie w tym spotkaniu. Pod jego koniec na 5-7 po dwóch celnych strzałach ustalił Stokłosa.


eł/fot. Archiwum Łukasz Razowski
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama