IX Góralskie Rekolekcje w Pieniążkowicach

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

W Pieniążkowicach dobiegają końca dziewiąte Góralskie Rekolekcje. Zainaugurowała je msza św. pod przewodnictwem abp. Marka Jędraszewskiego.

Wszystkich uczestników już na samym początku powitał ks. Marian Dziubas, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Bolesnej w Pieniążkowicach. Przekonywał wtedy, że górale w szczególny sposób kochają Maryję, ponieważ chętnie pielgrzymują do Niej jako do Gaździny Podhala w Ludźmierzu. - Dziś niejako w sąsiedztwie zbierają się tutaj u stóp Maryi na Golgocie, aby przez trud rekolekcji modlić się i rozważać, jak stawać się coraz lepszymi na co dzień. Pragną, aby Maryja prostą drogą prowadziła ich do Jezusa - zauważył ks. Marian Dziubas.

Przypomniał też, że myślą przewodnią tegorocznych rekolekcji są słowa św. Pawła z Listu do Galatów: „Jeden drugiego brzemiona noście". Nawiązał również do słów św. Jana Pawła II, które papież wygłosił 30 lat temu w Gdańsku-Zaspie: „«Jeden drugiego brzemiona noście» - to zwięzłe zdanie Apostoła jest inspiracją dla międzyludzkiej i społecznej solidarności. Solidarność - to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy «brzemię» dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności. Inaczej - rosną zbyt ciężkie brzemiona. I rozkład tych brzemion narasta w sposób nieproporcjonalny".

Do tych słów odwołał się również abp Marek Jędraszewski w swojej homilii i przekonywał, że jest to wykładnia tego, co znaczy prawdziwa solidarność międzyludzka. Metropolita krakowski zastanawiał się jednak, czy to oznacza, że za wszelką cenę mamy być razem. Zauważył, że nieraz nawołuje się, aby w imię solidarności dbać przede wszystkim o jedność między ludźmi. Dla kontrastu przypomniał czytaną tego dnia Ewangelię o Noem.

- Kiedy on budował arkę, inni patrzyli na to z dużą obojętnością - „jedli, pili, żenili się i za mąż wychodzili". Wszystko tak trwało, aż Noe wszedł do arki wraz z najbliższymi i zwierzętami i naraz przyszedł potop, a wszyscy, którzy byli poza arką zginęli. Można zapytać, gdzie tutaj solidarność Noego z resztą ludzi? Dlaczego nie był razem z nimi? - dopytywał.

Stwierdził, że solidarność międzyludzka jest konieczna, ale tylko wtedy, kiedy chodzi o prawdziwe dobro. Dodał, że właśnie tak było z Noem, który budował arkę, ponieważ nie chciał zgodzić się na złe życie innych ludzi. Następnie nawiązał do książki Karola Wojtyły pt. „Osoba i czyn", w której pisał on o tym, co znaczy zajmować właściwe postawy w życiu społecznym. Wskazał tam na dwie postawy nieautentyczne - konformizm i unik.

- Konformizm według Wojtyły polegał na tym, że ktoś widzi, że coś jest złe, ale nie chce protestować w imię wygody i nienarażania się. Co więcej, postępuje tak jak ci inni, czyniący zło. Najpierw się temu sprzeciwia, ale później postępuje jak ta zła większość. Unik natomiast według Wojtyły polega na tym, że ktoś widzi zło, ale milczy. W złu, co prawda nie bierze udziału, ale nie ma odwagi by powiedzieć prawdę o tym, co jest dobre a co złe i nie stać go na to żeby zaprotestować. Unika sytuacji, w których musiałby zająć jakieś jasne stanowisko - nauczał abp Jędraszewski.

Przypomniał też, że budowanie wspólnego dobra również przybiera dwie możliwe postawy. Pierwsza z nich to protest, wyraźne powiedzenie: „Nie!" wobec tego, co jest złe. Dodał, że jest to postawa m.in. Noego, który nie chciał się zgodzić na to, co się wokół niego działo i ratunku szukał w Panu Bogu.

- Mieć odwagę nieraz wobec ewidentnego zła powiedzieć: „Nie!" to także paradoksalnie znaczy przyczyniać się do budowania wspólnego dobra. Bo protest w imię prawdy i prawdziwych wartości może przyczynić się do tego, że niejeden człowiek zacznie myśleć i zastanawiać się nad swoim postępowaniem, poszukiwać tego, co jest prawdziwe i może się nie nawrócić. Taki protest jest także dźwiganiem brzemienia drugiego człowieka, któremu się chce pomóc, pokazując na ewidentne zło, jakie ma akurat miejsce -głosił.

Drugą wymienioną przez niego autentyczną postawą jest solidarność, czyli noszenie wspólnie brzemion i wspomaganie tych, którzy z różnych przyczyn nie są w stanie sprostać swoim obowiązkom. - Trzeba się wspomagać, trzeba mieć poczucie, że jesteśmy w świecie tych samych wartości i tak budować wspólne dobro, tak tworzyć autentyczną wspólnotę. To znaczy być solidarnym. To znaczy nosić razem brzemiona, pomagając sobie w tej niełatwej człowieczej pielgrzymce, która ma przecież bardzo określony cel, jakim jest życie wieczne - przekonywał.

Podkreślił też, że w tej wspólnej wędrówce ważna jest wzajemna modlitwa, niekiedy także upomnienie czy wskazanie, jak żyć. - Nie ma wspanialszej solidarności międzyludzkiej i nie ma bardziej głębokiego sensu noszenia razem tych naszych człowieczych ciężarów jak właśnie to wspólne zatroskanie o to, aby odrzucając zło i protestując przeciwko temu, co może nas wewnętrznie niszczyć, nie udawać, że problemów nie ma, kiedy one są. Solidarność najpiękniejsza w swoim kształcie każe nam czuć się odpowiedzialnym nie tylko za swoje życie wobec Boga, ale także za to żeby ci, którzy idą razem ze mną do Królestwa Bożego dotarli tam także dzięki mojej pomocy - ocenił.

Odwołał się również do słów Księgi Mądrości: „Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga, bo z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy". - Jesteśmy uczestnikami tej sytuacji współczesnej kultury, w której bardzo wielu chce żyć tak jakby Pana Boga nie było. Patrzą na świat, nieraz dostrzegą jego piękno, ale nie potrafią czy nawet nie chcą zgadzać się na to, że przecież ten świat - tak piękny i cudowny nie mógł powstać przez przypadek. Że musi mieć swój początek i swego Stwórcę - zaznaczył.

Zwracając się bezpośrednio do uczestników rekolekcji przekonywał, że w miejscu, w którym żyją - pośród gór - czuje się szczególną obecność Boga, który jest Stwórcą zachwycającego świata.

- Mówię to do was, dlatego byście - mając najrozmaitsze możliwości spotkań ze sobą czy z innymi ludźmi, którzy przybywają do tej waszej pięknej krainy - byli świadkami Boga i mówili ludziom poprzez waszą pobożność, wasz śpiew, wasze zwyczaje góralskie i tradycję: „Jest Bóg!". Dawanie takiego świadectwa to także dźwiganie naszych człowieczych brzemion, dźwiganie ich solidarnie po to, by budować prawdziwą ludzką wspólnotę serc ludzi wierzących, którzy jednoczą się jako dzieci tego samego Boga, którzy mają poczucie, że dzięki temu że jest Bóg, mają prawo nazywać się braćmi i siostrami - zachęcał.

Na koniec ks. Jan Gacek, kapelan Związku Podhalan w imieniu całej rodziny góralskiej podziękował arcybiskupowi za modlitewną obecność i pokrzepienie słowem Bożym. - Za to, że - jak wiem - nieustannie o góralach myślisz sercem. Bóg Ci zapłać. My jako górale wiemy, że nie ma kultury góralskiej ani nie ma kultury człowieka, gdy nie ma kultu Boga. Wiemy też, że nasza kultura góralska będzie żywa, kiedy każdy z nas będzie wierny prawdzie. Kiedy będziemy tą prawdą żyli, nie stosując konformizmu ani uników, ale ją wynosili ponad wszystko. Tą prawdą jest dla nas Pan Bóg - powiedział ks. Jan Gacek.

Zapewnił też o modlitwie za metropolitę krakowskiego i wyraził nadzieję, że - tak, jak jego poprzednik Karol Wojtyła - będzie mógł zawsze powiedzieć: "Górale, na was zawsze można liczyć".

Abp Jędraszewski natomiast życzył uczestnikom rekolekcji, aby ten czas był dla każdego z nich prawdziwie błogosławiony. - By był to czas podnoszenia siebie, a także gotowości, by dźwigając sobie nawzajem te brzemiona, iść razem do domu Dobrego Ojca, który nas kocha, na nas czeka i chce nas obdarzyć swoim szczęściem - powiedział.

IX Góralskie Rekolekcje organizują parafia pw. Matki Bożej Bolesnej oraz Oddział Związku Podhalan w Pieniążkowicach. W programie są wykłady modlitwy i występy artystyczne.

Paulina Smoroń, zdj. Joanna Adamik Archidiecezja Krakowska
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama