Odnowienie aktu przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Główne obchody rocznicy proklamacji Jubileuszowego Aktu przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach zwieńczyła Msza św. pod przewodnictwem abp. Marka Jędraszewskiego.

Uroczystą Eucharystię poprzedziła modlitwa Anioł Pański, po której wierni razem z przewodniczącymi im hierarchami odnowili Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana.

W słowie wygłoszonym podczas Mszy św. metropolita krakowski mówił m.in. o tzw. „narracjach", z którymi ludzie mają do czynienia dziś i mieli zapewne już w czasach Imperium Rzymskiego. - Nieważne są fakty, najważniejsze jest to, żeby narzucić pewną opinię, która będzie powszechnie przyjmowana, opinię kształtowaną przez odwoływanie się do ukrytych emocji, lęków i niepokojów - wyjaśniał abp Jędraszewski.

Jak tłumaczył, w epoce Imperium Rzymskiego ludzie mieli przekonanie, że żyją w czasach pokoju i bezpieczeństwa. Dodał, że podobne przekonanie niektórzy chcą narzucić także nam, aby nas wewnętrznie uśpić. - Jest pokój i jest bezpieczeństwo, a doskonale wiemy, że fakty są inne. Przecież Ojciec Święty Franciszek mówi, że żyjemy w epoce III wojny światowej. Tyle, że ta wojna ma inny kształt niż dotychczas. Jest to wojna we fragmentach. Chcą nam narzucić to przekonanie, że jest pokój i bezpieczeństwo, żeby nas wewnętrznie uśpić. Nie ma zagrożeń, nie ma powodów do niepokojów. Zostaje człowiekowi właściwie tylko jedno - carpe diem, używać dnia, korzystać z wszelkich możliwych przyjemności, nie myśleć o tym, co jest teraz ani o tym, co będzie jutro - stwierdził.
Zdaniem arcybiskupa, za tym kryje się przekonanie, że po śmierci nie ma nic, a idąc dalej - że nie ma również Pana Boga. Jak dodał, chrześcijanie stoją w opozycji do tego twierdzenia, głosząc przyjście Chrystusa w chwale i powtarzając w Składzie Apostolskim, że On zmartwychwstał, a następnie zasiadł po prawicy Ojca.

- Chrześcijanie w to wierzą i o to się modlą, ponieważ - jak pisze św. Paweł w czytanym dzisiaj fragmencie Listu do Tesaloniczan - „nie są „w ciemnościach", nie są „synami nocy ani ciemności", lecz są „synami światłości i synami dnia". Jesteśmy takimi, ponieważ przebywamy w błogosławionym kręgu tej światłości, którą jest nasz Pan Jezus Chrystus. On przecież powiedział o sobie: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia" - mówił metropolita.

Zauważył, że skoro jesteśmy synami światłości i synami dnia, to nie pogrążamy się we śnie, ale czuwamy, oczekując przyjścia Dnia Pańskiego. - Ta trzeźwość naszych umysłów i czuwanie naszych serc sprawia, że uznajemy, iż Jezus Chrystus jest Królem wszechświata, jest Panem dziejów i historii i jest Panem naszych serc. To domaga się od nas, abyśmy nie tylko modlili się słowami: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi", ale czynili wszystko, aby to Królestwo Boże stawało się naszą codzienną rzeczywistością, aby - choć jest niewidzialne - przenikało sposób naszego myślenia i postępowania, aby przemieniało świat - podkreślał.

Przypomniał też, że dokładnie rok temu, 19 listopada 2016 roku wierni razem z biskupami, duchownymi oraz z najwyższymi władzami państwowymi dokonali Aktu przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Zaznaczył przy tym, że niedzielne odnowienie tego aktu ma już nowy kontekst historyczny niż rok wcześniej.

- Rok temu świętowaliśmy 1050 rocznicę Chrztu Polski i przeżywaliśmy nadzwyczajny jubileusz miłosierdzia. Obecny rok jest naznaczony obchodem szczególnie ważnych wydarzeń maryjnych. Ten 2017 rok jest czasem, kiedy obchodzimy 140. rocznicę objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie i 100. rocznicę objawień fatimskich. W obydwu tych objawieniach pojawiły się te same wezwania, do nawrócenia, do pokuty i do modlitwy, zwłaszcza do modlitwy różańcowej o pokój dla świata - wyjaśnił.

Wspomniał również, że w tym roku wielkie znaczenie miała pielgrzymka Polaków do granic kraju oraz modlitwa różańcowa wiernych w innych regionach za Polskę i za inne kraje w duchu Aktu przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. - Chodziło o to, by pokazać jak bardzo zależy nam na powrocie do chrześcijańskich korzeni, do uświadomienia sobie tego, z czego wyrastamy i co jest tak ważne, aby także inne, bratnie nam narody europejskie to na nowo odkryły, jeżeli chcą zachować swoją tożsamość i ciągłość historyczną tak głęboko naznaczoną przez wiarę w Jezusa Chrystusa, Króla wszechświata - mówił.

Odnosząc się z kolei do objawień fatimskich stwierdził, że nowo staramy się odczytać i zrozumieć słowa Maryi o tym, że jeżeli świat się nie nawróci i nie zacznie pokutować, z Rosji rozleje się na Europę i świat fala ateizmu, a z nią okrutne prześladowania chrześcijan.

- Wiemy, że świat się nie nawrócił, mimo nadzwyczajnych znaków, które towarzyszyły objawieniom Matki Najświętszej, zwłaszcza w październiku 1917 roku. Ludzie pozostali głusi na to orędzie, by modlić się, pokutować i nawracać. I stało się to. Ta fala ateizmu rozlała się na Europę i świat i to sprawiło także, że Jan Paweł II z mocą podkreślał, że wiek XX stał się na powrót wiekiem męczenników i to na skalę niespotykaną w dotychczasowych dziejach Kościoła. Sam zresztą został dotknięty cierpieniem i tylko cud sprawił, za przyczyną Matki Najświętszej, że nie stracił życia na skutek zamachu z 13 maja 1981 r. na placu św. Piotra - przypomniał.

Przekonywał też, że rewolucja październikowa rozpoczęła 100 lat temu wielkie nieszczęście, którego skutki wciąż trwają. - Nasila się coraz bardziej niechęć Europy zachodniej do swoich chrześcijańskich korzeni, co spektakularny kształt przybrało kilka tygodni temu w postaci wyroku najwyższych władz sądowniczych Francji, by usunąć krzyż z pomnika św. Jana Pawła II w małym miasteczku bretońskim. Szerzy się chęć urzeczywistniania kolejnych utopii, w swych korzeniach marksistowskich. Utopii zbudowania idealnego społeczeństwa, opartego o wojujący feminizm, genderyzm, kosmopolityzm, relatywizm moralny, tzw. wartości europejskie, pośród których jest eutanazja i prawo kobiet do zabijania w swoich łonach nienarodzonych dzieci - ocenił.

- Toczy się batalia o to, aby uznać Chrystusa, Króla wszechświata, Panem człowieczego życia. I stąd ta inicjatywa znowu ludzi świeckich, mająca na celu zniesienie prawa pozwalającego na tzw. aborcję eugeniczną. Nie możemy zgodzić się na śmierć najbardziej niewinnych i bezbronnych istot i to śmierć zadawaną w imieniu prawa, które broni silnych dorosłych, zapatrzonych przede wszystkich w swoją osobistą wygodę - głosił.

Jak podkreślał, w świetle tych zmagań tym bardziej aktualne są słowa Aktu przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla. - Uznajemy Go jako Pana naszych serc, Króla królów, Pana panujących, ale przecież wiemy, że Jego królestwo jest królestwem miłości. Jest poświęceniem się i służbą dla drugiego człowieka. Oddał za nas swoje życie, umierając jako Król na krzyżu. I takiej wrażliwości i takiej gotowości do oddania się za innych oczekuje od swoich uczniów, od wszystkich, którzy przyjęli chrzest w Jego świętym, katolickim i apostolskim Kościele - podsumował arcybiskup.

Na koniec nawiązał do przeżywanego w niedzielę I Światowego Dnia Ubogich, który już od tygodnia obchodzony jest również w Krakowie. - Wielu wolontariuszy, świeckich i duchownych, podejmuje apel Ojca Świętego Franciszka, by właśnie dzisiaj, w tę niedzielę poprzedzającą uroczystość Chrystusa Króla, otworzyć się na ludzi biednych i rozpoznać w ich twarzach, niekiedy bardzo zniszczonych - stylem życia, chorobami, odtrąceniem, brakiem miłości - oblicze Chrystusa. By zrobić wszystko, aby to oblicze zajaśniało nowym blaskiem, aby można było łatwiej niż dotychczas dostrzec w naszych ubogich braciach tę prawdę, że także oni są stworzeni na Boży obraz i podobieństwo i noszą w sobie godność nadaną przez Boga - powiedział.

- Królestwo Boże jest w was. Królestwo, którego Królem jest Jezus Chrystus, jest w naszych sercach. I stąd ta przenajświętsza Eucharystia, która staje się jednym wielkim dziękczynieniem Bogu za to, że Chrystus zechciał być Panem naszych serc i naszym Królem. Jednocześnie ta przenajświętsza Eucharystia staje się wołaniem każdego z nas, abyśmy robili wszystko, co tylko można, w naszym życiu osobistym, rodzinnym, małżeńskim, społecznym, narodowym, państwowym, by przybliżało się królestwo Boże i żeby wola Najwyższego była tak samo urzeczywistniana na ziemi jak i w niebie - zakończył.

Paulina Smoroń, zdj. Adam Bujak | Archidiecezja Krakowska
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama