Belavskis: Bez dyscypliny nie da się wygrywać

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Aleksanders Belavskis będący legendą łotewskiego hokeja został następcą Marka Ziętary na stanowisku trenera TatrySki Podhale Nowy Targ. Od czwartku rozpocznie on pracę z drużyną.

- Czego trenerowi życzyć?- zapytano nowego szkoleniowca „Szarotek”. – Zwycięstw - odparł Aleksanders Belavskis podczas pierwszej konferencji prasowej. Rano poprowadził trening z nową drużyną.

Trener już w ubiegłym tygodniu był w stolicy Podhala obserwował drużynę w meczach z Unia i Katowicami. Wyrobił sobie zdanie o zespole, z którym podzielił się z dziennikarzami.

- Zauważyłem, że zespół dużo traci sił na bezproduktywnym graniu. W efekcie lapie dużo kar. Są mankamenty w organizacji gry, zdecydowanie do poprawy jest dyscyplina taktyczna. Są w zespole dobrzy zawodnicy. Panowała opinia, że polski hokej jest wolny, tymczasem zauważyłem, że gra się szybko i jest miły dla oka. Jestem tutaj, by pomóc drużynie, by kibice naszą grą byli usatysfakcjonowani. Zrobię co w mojej mocy, by było lepiej – zapewnił.

Łotysz pojawił się w Nowym Targu jest zasługą członka zarządu Marcina Jurca. – Przyjechałem, zobaczyłem drużynę i zdecydowałem poprowadzić drużynę – powiedział Łotysz. - Miasto małe, ale bardzo sympatyczne. Mówiono mi, że obiekt jest stary, tymczasem nie jest tak źle.

Nie mogło też zabraknąć pytania o lato 1991 roku, kiedy był bliski gry w Podhalu. – To był okres rosyjskiej transformacji. Pamiętam, że razem z Semerakiem miałem zasilić nowotarski klub. W międzyczasie otrzymałem jednak propozycję gry w Szwecji. Słyszałem, że Semerak dużo wniósł do drużyny Podhala.

Jego trenerem w Dinamo Ryga był Ewald Grabowski, postać znana w Nowym targu. Były szkoleniowiec „Szarotek” słynął z żelaznej dyscypliny i twardej ręki. Jego treningi wyciskały siódme poty. Zasadne więc było pytanie czy uczeń pójdzie w ślady profesora?

– Jak się tworzy zespół, to musi być dyscyplina. Bez dyscypliny nie da się wygrywać – odparł.

Podhale dotychczas miało jeden trening dziennie. To się zmieni. Będą dni, kiedy hokeiści dwukrotnie będą zjawiać się na zajęciach. Wraca więc typowo rosyjska szkoła, która za Ewalda Grabowskiego wydala owoce w postaci czterech tytułów mistrza Polski.

– Będziemy ciężko pracować – wyjawia - ale z głową, by było jak najmniej kontuzji, bo mamy trzy formacje, a sezon jest bardzo długi. Transfery? Zapewne przydałby się ktoś. Muszę jednak dobrze poznać drużynę. Zobaczyć jak zawodnicy będą budować relacje z trenerem. Mając „rysunek” drużyny, będziemy reagować. Nasz cel to wygrywać każdy kolejny mecz. Musimy koncentrować się na każdym meczu.

- Czego trenerowi życzyć? – padło na koniec pytanie. – Zwycięstw – odpowiedział i to niech będzie puentą pierwszego spotkania z dziennikarzami.

Stefan Leśniowski, zdj. Szymon Pyzowski

źródło: podhale24

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama