Szarotki przerwały serie biało-niebieskich

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Przyjście Jirzego Szejby do Unii zupełnie odmieniło zespół, który odniósł sześć zwycięstw z rzędu. W dodatku z nie byle kim, bo m.in. z Cracovią, Katowicami i Tychami. Ale Podhalu nie podskoczył.

„Szarotki” przerwały świetną serię oświęcimian, którzy mieli chrapkę wskoczyć na piąte miejsce. Zagrały po mistrzowsku, szczególnie w defensywie, bo oświęcimianie starali się narzucić własny styl gry. Jeśli już defensywa popełniła błąd, to na posterunku był Odrobny. „Szarotki” dały się wyszumieć gospodarzom, a jak nadarzyła się okazja, to potrafiły ją wykorzystać. Spora w tym zasługa Odrobnego, który swoimi świetnymi interwencjami, w kluczowych momentach meczu, wszczepił dobrego ducha zespołowi.

W pierwszej tercji żadnej z drużyn nie udało się ulokować krążka w bramce. Bardziej aktywni w tej części byli gospodarze. Już w pierwszej minucie mogli objąć prowadzenie po błędzie górali w obronie. Daneczek strącił krążek przed Odrobnym i ten z problemami zapobiegł utracie gola. Bramkarz Podhala nie dal się pokonać po dwójkowej akcji S. Kowalówki z Wojtarowiczem. Ten ostatni w 13 min. ostemplował słupek. A Podhale? M. Michalski jechał sam na sam, ale zbyt wolno i został dogoniony przez obrońcę oświęcimian i zatrzymał akcję. Zapała z Koluszem skontrowali, ale ostatni z wymienionych nie znalazł sposobu na pokonanie ostatniej instancji gospodarzy. W końcówce tercji górale grali w przewadze, robili sporo zamieszania w tercji rywala, ale bez efektu bramkowego.

W drugiej tercji inicjatywa należała do oświęcimian, którzy przez większą cześć grali w tercji przeciwnika, sporo też strzelali, ale Odrobny był dla nich zaporą nie do przebycia. Inna rzecz, że goście zbyt często przekraczali przepisy gry i musieli odpoczywać na ławce kar. Wtedy trwało oblężenie bramki Odrobnego. Spokój i pewne interwencje wprawiały w kompleksy napastników Unii. Górale nie pozwolili się trafić nawet wtedy, gdy przeciwnik przez 67 sekund grał w podwójnej przewadze. Co prawda unici twierdzili, że krążek po uderzeniu Bezuszki znalazł się w bramce Podhala, ale analiza wideo tego nie potwierdziła. Okazało się, że Odrobnemu w sukurs przyszedł słupek. Nowotarżanie zagrali cierpliwie, przeczekali trudne okresy, dali się wyszumieć rywalowi i czekali by zadać cios. Doczekali się momentów, w których skarcili przeciwnika. Oba gole zdobyli w przewadze. Najpierw Pichnarczik zagrał w korytarz międzybulikowy do Różańskiego, a ten pokonał Fikrta. 13 sekund przed końcem tercji gospodarze stracili gola do szatni. Ogorodnikow „wypalił”, a Gruszka strącił krążek czym zaskoczył bramkarza Unii.
Oświęcimianie musieli atakować, by odrobić stratę. A to było wodą na młyn przyjezdnych, którzy wyprowadzali dwójkowe kontruderzenia. Jedno z nich przyniosło trzeciego gola. Kolusz zagrał do Zapały, a ten zmusił do zapalania czerwonego światełka za bramką Fikrta. Na gola „Kazka” czekaliśmy od 1 grudnia!. Bramka ta podcięła skrzydła gospodarzom, którzy „próbowali” grać, ale robili to bez przekonania. W końcówce zostali skarceni. P. Michalski idealnie dograł do Siuty, a ten zdobył swoją pierwszą bramkę.

Unia Oświęcim – TatrySki Podhale Nowy Targ 0:4 (0:0,0:2, 0:2)
0:1 Różański – Naupeuer – Pichnarczik (31:01 w przewadze)
0:2 Gruszka – Ogorodnikow – Biezais (39:47 w przewadze)
0:3 Zapała – Kolusz (44:24)
0:4 Siuty – P. Michalski - Svitac (56:38)

Unia: Fikrt; Vasatko – Bezuszka, Gebczyk – Gabryś, Szaur – Paszek, Iwaniak – Malicki; Piotrowicz – Daneczek – S. Kowalówka, Haas – Tabaczek – M. Kasperlik, Wanat – Rufer – Wojtarowicz, Krzak -O. Kasperlik – Prusak. Trener Jirzi Szejba.

Podhale: Odrobny; Jaśkiewicz – Tomasik, Sulka – Samarin, K. Kapica – Pichnarczik, Wsół – Mrugała; Kolusz – Zapała – Wielkiewicz, Gruszka – Ogorodnikow – Biezais, M. Michalski – Neupauer – Różański, P. Michalski - Siuty – Svitac. Trener Aleksandrs Belavskis.

Stefan Leśniowski, zdjęcia Jolanta Wodniak faktyoswiecim.pl
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama