Memoriał Strzeleckiego w Tatrach: W nowej odsłonie, z tradycyjnym charakterem

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

56 zawodników i zawodniczek (w 28 parach) oraz 7 juniorów wystartowało w tegorocznym Memoriale Jana Strzeleckiego. Walka na trasie była zacięta, a - za sprawą nietypowej formuły zawodów - ostateczna klasyfikacja mocno nieoczekiwana.

Organizatorzy nie mieli łatwej sytuacji. Podjęcie decyzji o organizacji zawodów wymagało sporej odwagi. Pokazali jednak, że się da i z wieloletniej tatrzańskiej tradycji zawodów nie zrezygnowali. W tym sezonie, oprócz rozegranego w styczniu Verticala na Kasprowy Wierch, były to jedyne zawody skiturowe w Polskich Tatrach.

„Pomimo wielu trudności cieszy mnie, że udało się po raz kolejny zorganizować Memoriał Jana Strzeleckiego. Ze względów bezpieczeństwa zrezygnowaliśmy w tym roku ze zjazdu, za to nowa konkurencja poszukiwania na teoretycznym lawinisku cieszyła się dużym powodzeniem” – podsumowuje kierownik zawodów Agnieszka Mendys z Klubu Wysokogórskiego Kraków.

Sama trasa miała charakter verticala. Zawodnicy mieli do pokonania podbieg z trzema przepinkami, o łącznym dystansie 5,6 km i 670 m przewyższenia. „Trasa XXXI Memoriału Jana Strzeleckiego połączyła schronisko Roztoka ze schroniskiem w dolinie Pięciu Stawów. Zawodnicy ruszyli „z buta”, żeby przed przecięciem drogi do Morskiego Oka przypiąć narty i dalej podążać szlakiem prowadzącym doliną Roztoki. Powyżej granicy lasu uczestników czekała przepinka i pokonanie na rakach Końskiego Żlebu oraz zimowego wariantu czarnego szlaku. Tam zawodnicy ponownie przypinali narty, aby za chwilę (w parach!) finiszować przy Przednim Stawie” – relacjonuje Karolina Kantorowicz, kierująca tegoroczną trasą MJS.

Po samym podbiegu najszybszą parą był Piotr Prusak i Łukasz Polaczyk. Tuż po nich na metę wbiegli Adam Tyszecki z Jarosławem Prokopem. Co ciekawe jednak, druga część zawodów – konkurencja szukania detektorami (która została wprowadzona w miejsce zjazdu) wywróciła klasyfikację niemal do góry nogami.

Formuła MJS zawsze była nieco nietypowa – nie liczył się tylko czas start-meta. Kombinowana punktacja czasu podbiegu i zjazdu powodowała, że premiowani byli zarówno biegacze, jak i zjazdowcy. 

„W tym roku, w miejsce zjazdu, „zmusiliśmy” wszystkich zawodników do wyciągnięcia lawinowego ABC. Bardzo cieszę się, że w trudnych warunkach w których przyszło nam organizować Memoriał, znalazło się miejsce na tego typu rywalizację” – zaznacza Łukasz Dudek z KW Kraków, który czuwał nad konkurencją z detektorami.

W efekcie nie jeden zawodnik przy tablicy z wynikami mocno się zdziwił, ale wielu wróciło z podziękowaniem za zwrócenie uwagi na często pomijany wśród sportowców aspekt.

W generalnej klasyfikacji pierwsi byli Marcin Deja i Daniel Urbański, za nimi Kacper Kłoda oraz Dominik Cyran. Trzecie miejsce zajęli Adam Tyszecki i Jarosław Prokop. Pełna klasyfikacja dostępna jest na stronie Memoriału: strzelecki.kw.krakow.pl

„Jako organizatorzy chcemy, by nasze zawody poza elementami konkurencji miały też charakter edukacyjny i partnerski. Konkurencja z detektorami wpisuje się w to doskonale i chyba zostanie z nami na dłużej” – zapowiada Agnieszka Mendys.

W zawodach wystartowała również siódemka najmłodszych zawodników. Trasa dla dzieci prowadziła ze schroniska Roztoka do szałasu w Nowej Roztoce. Tutaj również rywalizacja była zacięta, a energia niespożyta. Mało tego, dzieci zawstydziły niektórych dorosłych w konkurencji lawinowej. Najkrótszy czas (wśród dorosłych i dzieci) miał Bolek Krupa. „Dzieciaki szukały na tym samym polu co dorośli. Młodzież w konkurencji podbieg również musiała nieść ze sobą całe Lawinowe ABC!” – przypomina Łukasz Dudek.

XXXI Memoriał Jana Strzeleckiego odbył się dzięki wsparciu sponsorów, firm: ASTOR, AMC Petzl, Karpos, Habys, Polar Sport, Spółdzielnia Pilsko a także pomocy ze strony KW Kraków oraz KW Warszawa oraz gościnie Schroniska w Roztoce.
Barbara Suchy/ KW Kraków


mt. prasowy
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama