Polacy pokonali faworyzowany Kazachstan

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

To miał być test prawdy dla biało – czerwonych. Poprzedni nasi rywale byli z niższej półki i pewnie ich pokonaliśmy.

Ukrainę 6:1 i Holandię 8:0. Kazachstan zaś wygrywał z nimi kolejno 8:1 i 7:1. Bez wątpienia był faworytem tej konfrontacji. Sporo kanadyjskiej krwi płynęło w zawodnikach reprezentujących kazachski kraj, a także szwedzka. Nasz rywal gra w mocnej lidze KHL. Stawka meczu była olbrzymia. Zwycięzca zajmował pierwsze miejsce w grupie i uzyskiwał prawo gry w głównych kwalifikacjach olimpijskich. A polskich hokeistów nie było na igrzyskach olimpijskich od 1992 roku! I po końcowej syrenie odsłuchaliśmy Mazurka Dąbrowskiego. Awans do kolejnej rundy kwalifikacji olimpijskich jest największym sukcesem naszego hokeja w ostatnich kilku latach.Ostatni etap rywalizacji o wyjazd na igrzyska odbędzie się w sierpniu tego roku.

W pierwszych 20 minutach gospodarze turnieju mieli przewagę, której – na nasze szczęście – nie potrafili udokumentować bramkami. Murray świetnie strzegł naszej świątyni. Kazachowie nie wykorzystali też dwóch okresów gry w przewadze. Pod naszą bramką dochodziło do gorących spięć, ale Murray ze stoickim spokojem łapał lub odbijał krążki. Trzeba przyznać, że obrona dużo mu pomagała. Na pierwszą przerwę schodziliśmy z jednobramkową przewagą. Strzał z dystansu Ciury w 8 minucie znalazł drogę do bramki gospodarzy. Krążek odbił się od któregoś z zawodników i zaskoczył Karlssona.

W drugiej odsłonie obraz gry nie uległ zmianie. Gospodarze napierali, a Polacy czekali na swoją szansę z kontry. I takie były. Dwukrotnie Paś miał okazję, by pokonać Karlssona. Ładny strzał zza obrońców oddał Dziubiński. I doczekaliśmy się zdobyczy bramkowej. Strzał Jaśkiewicza dobił Przygodzki, który wykorzystał odsłoniętą bramkę rywali. Błyskawiczna była odpowiedzieć Kazachów. Po 17 sekundach świetnie ustawił się Boyd i również wykorzystał odsłonięcie bramki. Z każdą upływającą minutą nasi defensorzy popełniali coraz więcej błędów. Murray dwoił się i troił naprawiając ich błędy, ale w końcu musiał po raz drugi skapitulować. Jaśkiewicz został objechany przez Kazacha i pod naszą bramką zrobił się kocioł. Najprzytomniejszy pod nią był Boyd i po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Mogliśmy schodzić na przerwę prowadząc, bo mieliśmy wyśmienitą sytuację. Karlsson wygrał pojedynek jeden na jeden z Dziubińskim.

Polacy w 29 sekundzie trzeciej odsłony ponownie wyszli na prowadzenie. Komorski ostemplował słupek, a krążek trafił na kij Urbanowicza, który umieścił go w pustej bramce. Kazachowi nacierali, różnymi sposobami próbowali „złamać” biało –czerwonych. Nawet wycofanie bramkarza nie pomogło im zdobyć wyrównującej bramki. Trzeba pochwalić Polaków za niesamowitą walkę, za determinację z jaką walczyli o każdy krążek, o każdy skrawek lodowiska. Murray wybrany został najlepszym zawodnikiem meczu!

Kazachstan – Polska 2:3 (0:1, 2:1, 0:1)
0:1 Ciura (78:28)
0:2 Przygodzki – Jaśkiewicz (30:30)
1:2 Boyd – Valk – Dawes (30:47)
2:2 Boyd – Valk – Dawes (35:29)
2:3 Urbanowicz – Dziubiński – Komorski (40:29)
Kazachstan: Karlsson – Mietałnikow, Dietz, Dawes, Boyd, Szestakow – Szałapow, Blacker, Michajlis, Valk, Starczenko – Kleszczenko, Mikliukow, Akołzin, Rymariew, Szewczenko – Oriechow, Żajłauow, Pietruchow, Gurkow, Sagadiejew.
Polska: John Murray - Kolusz, Wajda, Chmielewski, Paś, Jeziorski - Kostek, Ciura, Bettahar, Neupauer, Kapica - Jaśkiewicz, Michałowski, Dziubiński, Komorski, Urbanowicz - Przygodzki, Starzyński, Marzec. Trener Tomek Valtonen.

Stefan Leśniowski / sportowepodhale.pl
Zdjęcie PZHL
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama